Po wczorajszym festynie rodzinnym w
parku pozostało jeszcze trochę niezebranych śmieci, a których wiatr nie miał
siły, albo mu się nie chciało, aby roznieść je po Bielawie. Pustka w
przestrzeni po odkrytym basenie miejskim, w której zapewne wrażliwa dusza usłyszała
by jeszcze, co nieco, a może i zauważyła.
Ale pozostały jeszcze banery z ciągle,
niestety, aktualnymi hasłami, które i Bielawy dotyczą.
Przemoc rujnuje!
W jakiejkolwiek postaci przemoc jest
złem. Chciałoby się zaraz dodać, że dotyczy to ludzi nieodpowiedzialnych, tych
z tzw. społecznego marginesu, nie radzących sobie z emocjami, zagubionych. To
nieprawda. Często słyszymy o przypadkach przemocy budzących nasze zrozumiałe
zdumienie, co do okoliczności i przyczyny.
Przemoc bierze się również z niechęci,
niezgody. Jest przecież też hasło: „Zgoda buduje – niezgoda rujnuje”.
Festyn rodzinny odbywał się pod hasłem „Bielawa
– twój dom”. Ponieważ to już ósma jego edycja, przez ostatnie siedem lat pod
tym hasłem nasz dom – Bielawę, budował burmistrz Ryszard Dźwiniel. Nasz dom,
nasze miasto, w którym powinniśmy czuć się jak w domu, jak w rodzinie. Nie
tylko w piękniejących murach, ulicach i placach, ale i przy wspólnym „stole”.
A jak to jest?
Dlaczego na festynie nie spotkali się burmistrzowie:
Piotr Łyżwa i Ryszard Dźwiniel? Dlaczego nie spotkali się wiceburmistrzowie: Witold
Runowicz i Andrzej Hordyj? Przecież tam byli i może bacznie patrzyli, żeby
czasami o siebie się nie otrzeć, bo będą leciały iskry.
To zgoda buduje. Mam jednak wrażenie, że
tej zgody nie ma. Nie ma ciągle zgody i akceptacji na to, że obóz Dźwiniela nie
spotkał się z sympatią większości wyborców. Że sprawdzonemu zespołowi podziękowano
po szesnastu latach rządzenia jego lidera. Pogratulować zwycięstwa, bo tak
wypada, to może jeszcze trochę za mało. Może godząc się z przegraną, trzeba dla
dobra rodzinnego domu współpracować w jakimś zakresie z demokratycznie
wybranymi władzami. To przecież nasz dom i nie chodzi w nim o ugranie jak
najwięcej dla siebie. Są ludzie, którzy mają już tak dużo, że im
odbija. Ale są też ludzie bogaci, którzy spontanicznie dorobkiem swojego życia się
dzielą, nie trąbiąc o tym na cztery strony Bieawy.
Już o tym wspominałem. Chodzą po mieście
szczęśliwi ludzie. Dobrze byłoby jednak, żeby to byli wszyscy szczęśliwi: nie
zaszczuwani, nie straszeni niesłusznie sądami, nie czekający na podstawienie
nogi i na radość tych z tego, że coś się nie udało.
Zgoda buduje!
ddz.doba.pl/artykul/dodajkomentarz/8079/13/
OdpowiedzUsuńW niedzielę obserwowałem go nad moją wiochą-ostro sobie poczynał,jakby mu się gdzieś śpieszyło,
odleciał lotem"koszącym"w stronę Świdnicy,gdzie już bez helikoptera"lądowali"na Latawcu w Świdnicy.
A w księgach piszą;"Dni święte święcić"-tak jak w Bielawie.
Henryk
Panie Bogdan wypadałoby żeby to nowe władze zaprosił stare władze chociażby na taki festyn. To przecież Dźwiniel z Hordyjem wprowadzili ta imprezę jako cykliczna
OdpowiedzUsuńOni ja stworzyli..Wypadałoby wiec aby ich przynajmniej przywitać. Zwykły uścisk dłoni. Na festynie byłem i widziałem pana Hordyja i Dźwiniela. Obserwowałem jak inni reagują na ich przyjście. Wie pan jak? odwracali się tyłem lub udawali ze nie widzą. To nowe władze nie mają klasy. Ba! z tego co wiem każdy kto śmie zadawać się z byłymi wlodarzami jest ostro krytykowany