Wracam po trosze do partyjnego wątku,
ale jak to na początku cyklu zaznaczałem, tylko do spraw związanych z najbliższym
otoczeniem – miastem i zakładem pracy.
Partia PZPR rządziła wszędzie, a jej
władze były głęboko przekonane, że mogą wszystko i wszystko potrafią. W moim
zakładzie „Bieltex” też tak było. Zadania partyjne, jakie nakreślały Zjazdy
Partii i Plena KC, żmudnie były rozpracowywane na Komitety Wojewódzkie,
Komitety Miejskie i dalej na Komitety Zakładowe. Aktywiści tych najniższych
szczebli opracowywali już szczegółowe zadania dla POP i OOP. Każdy członek
partii wiedział, co ma robić, a jedność z władzami najwyższymi poprzez partyjne
zadania, stawiała go w szeregu ważnych osób z przeświadczeniem, że ma wpływ na politykę
i gospodarkę kraju.
Było i tak, że to Partia zauważała,
co trzeba zrobić, aby było lepiej i właściwiej, dając wnioski dla dyrekcji
zakładów. Teraz, z perspektywy tak długiego czasu, można jednak postawić nawet
tezę, że upartyjnione kierownictwo zwracało się z pewnymi zagadnieniami do
Komitetów, bo miały niesamowitą siłę przebicia, a Komitety z kolei miały
zadania partyjne, które zlecały kierownictwu, którymi z kolei mogły pochwalić się
przed partyjnymi władzami wyższymi w rzeczowych sprawozdaniach.
Takie sobie partyjne, błędne koło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.