Zbliżające się Święta Bożego
Narodzenia niejako zobowiązują do pisania o Żłóbku, choince, opłatku i
Pasterce. Inaczej nie wypada. To jest kanon. I ja nie chcę w tak miłe, jak to
się mówi potocznie, najbardziej rodzinne święta, tego kanonu łamać, tym
bardziej, że przeciwstawianie się kanonom, albo ich nieszanowanie, może spotkać
się z niemiłymi konsekwencjami. Nie ulega wątpliwości, że cały czas oczekiwania
na te święta, jest tak naprawdę dla nas chrześcijan oczekiwaniem na narodzenie
Pana Jezusa. Kolejny raz, w kolejne święta. Bogata tradycja i symbolika
wydarzeń związanych z tym faktem sprzed ponad już dwóch tysięcy lat nawet dla
tych, którzy już dawno odeszli od kościoła, pozostała, przypominając im ciepło
rodzinnego domu, może nawet skromnego, albo nawet biednego jak Żłóbek
Nowonarodzonego, ale pozostawiającego tamtą atmosferę do końca swojego życia,
jako miłe wspomnienie i niezapomniane przeżycie.
I tak jest z każdym.
Ja jednak ten fakt chcę opisać w
innym aspekcie. W związku ze Świętami Bożego Narodzenia i przygotowywaniem w
kościołach tradycyjnych Żłóbków, pojawiało się też hasło: „Na próżno Chrystus
rodzi się w żłobie, jeśli się nie narodzi w Tobie…”
To jest wymowne stwierdzenie, ale i w
swojej wymowie tragiczne. Bo choć wiąże się niby z sielanką tego
najważniejszego grudniowego wydarzenia, to jednak w swojej bezpośredniości
natarczywie upomina się o odpowiedź i zajęcie konkretnego stanowiska. Na
Pasterkę zawsze przychodzi więcej ludzi, no bo są jak co roku ci, którzy właśnie
tylko raz w roku przychodzą na Mszę św. właśnie w tę noc, a potem na Wielkanoc,
już tylko „poświęcić jajka”. Od takich ludzi odpowiedzi na tak postawione
pytanie nie oczekuje się. Oni już nie rozeznają, o co chodzi, bo im chodzi
tylko o blichtr. Na to pytanie oczekuje się odpowiedzi od tych, w których
właśnie Pan Jezus autentycznie się rodzi, poprzez przyjmowanie Go do swojego
serca często, ze zrozumieniem, z godnością i namaszczeniem. Ale, czy aby na
pewno?
Chcę napisać o przyjmowaniu Komunii
Świętej na co dzień i od święta, i niekoniecznie wielkiego, ale nawet takiego
średniego, jakim bez wątpienia jest każda niedziela.
- Oto Ciało Chrystusa!
- Ludzie, parafianie, wierzący i
praktykujący katolicy! Oto Ciało Chrystusa! Oto Chrystus, który zaraz przyjdzie
do twojego serca, do twojej duszy. Czy ty wiesz, co to znaczy? Czy ty wiesz,
jakie to wielkie wydarzenie? Jeśli wiesz, to dlaczego się pchasz do balustrady?
Przecież wystarczy dla wszystkich! Dlaczego zablokowałeś przejście? Dlaczego
rozpychasz się łokciami, żeby mieć w tym ścisku więcej miejsca? Dlaczego zaraz
po Komunii Świętej wychodzisz z kościoła i idziesz do domu? Przecież Msza św.
jeszcze się nie skończyła. A gdzie dziękczynienie? Dlaczego…?
W naszym parafialnym kościele nie
jest najlepiej z przyjmowaniem Komunii Św.
Żeby wyeliminować takie niegodne
komunikowanie, a nie jest to tylko moje spostrzeżenie i opinia, proponuję
wprowadzić pewne zmiany. Może, jak jest w innych kościołach, do Komunii św.
podchodzić rzędami i udzielać ją na stojąco przez stojącego kapłana czy
Nadzwyczajnego Szafarza Eucharystii. Proponuję dwa rzędy w środkowej nawie po
środku i odchodzenie na boki przy ławkach. Do rzędu wchodzi się tylko na
koniec, żeby nie robić bałaganu. Nie udziela się Komunii Św. z boku, tylko z
rzędu. Podobnie w bocznych nawach, w zależności od ilości komunikujących osób –
dwa rzędy, albo tylko jeden. Zapobiegnie to też temu, że występuje blokada z
przodu, gdy kapłani z Komunią czekają, a ludzie śpieszą się i popychają, aby
nie odeszli oni od balustrady. Również w związku z tymi zmianami proponuję od
razu, jak najszybciej usunąć tą balustradę, przy której klęka się do Komunii Św.
Ona powinna być już zlikwidowana wtedy, kiedy ksiądz Franciszek Foks kupił nowy,
obecny ołtarz. Tamten ołtarz, jak ktoś jeszcze pamięta, był jako pełna
kompozycja z tą balustradą – w komplecie. W kościołach już takich balustrad nie
ma, chyba, że są bardzo zabytkowe. Ta nasza zabytkowa z pewnością nie jest, a
brakujące elementy metaloplastyki obrazujące Pana Jezusa „PX”, stwarzają obraz
zaniedbania kościoła. Ta balustrada przeszkadza też podczas indywidualnego
błogosławieństwa w środy po adoracji i kapłan udziela błogosławieństwa tylko po
środku tam, gdzie balustrady nie ma. A poza tym, jak długo jeszcze prezbiterium
z ołtarzem, kapłanem i służbą liturgiczną będzie odgradzało się od Ludu Bożego?
Czas najwyższy, aby to zmienić i wyjść naprzeciw wiernym parafianom.
Są jeszcze inne kwestie związane z tym
tematem. Otóż boli mnie to, gdy w obecnych warunkach kapłan przeciska się z
naczyniem z komunikantami przez tłum ludzi, żeby tłok rozładować z tyłu albo po
środku. Albo udzielanie Komunii Świętej z daleka w ławkach. To tak być nie
powinno!
No i organista. Kto śpiewa – ten dwa
razy się modli. To nie jest najzręczniejsze hasło, choć podobno wymyślił je sam
św. Augustyn, dlatego, że dochodzimy do absurdu, kiedy śpiew zagłuszy całą
liturgię i będzie najważniejszy. A jeśli chodzi o odniesienie do czasu udzielania
Komunii św., to naprawdę nie mogę zrozumieć, dlaczego organista cały czas bez
przerwy na tych organach gra, a wierni muszą śpiewać. Przecież to jest czas,
kiedy ludzie mają się wyciszyć, a nie śpiewać. To jest czas na bliskie
spotkanie z Panem Jezusem, a nie koncert na dwa głosy nieśmiertelnego „Być
blisko Ciebie chcę…”. Chyba organista umie zagrać jakiś delikatny utwór bez
śpiewu, aby nie rozpraszać tych, co do Komunii idą, tych, co Komunię przyjmują,
tych, co od Komunii odchodzą oraz tych, którzy siedzą w ławkach i Komunię przyjmują
duchowo.
Czy jest szansa na jakieś zmiany w
naszej parafii w zakresie bardziej godnego przystępowania do Komunii Świętej?
Daję to wszystko pod rozwagę wiernym i księżom
w mojej parafii.
Bolesław Stawicki
To jest tekst, jaki napisałem do
grudniowego wydania parafialnego czasopisma „Zwiastun”, choć wiedziałem, że nie
będzie wyemitowany. Stąd może taki dziwny początek - "Zbliżające się święta Bożego Narodzenia...". Dlatego dalej będę kontynuował cykl „Jak to jest…”, ale na
blogu w zakładce Parafianin Bielawski, stawiając w felietonach następne pytania
dotyczące naszej parafialnej świątyni i naszej parafialnej wspólnoty, licząc na
zrozumienie i refleksję.
„Zwiastun”, jak na razie wychodzi raz w
miesiącu. Ja postaram się taki felieton napisać raz w tygodniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.