Osadzonego w areszcie pana Stanisława
Mączniewskiego nie dało się „wyciągnąć” z aresztu na wigilię i Święta Bożego Narodzenia
1983 roku do domu. Święta spędzał Na Ząbkowickiej w Dzierżoniowie. Nic więcej
na ten temat nie wiem.
Zażalenie obrońcy do Prokuratora Wojewódzkiego
na decyzję Prokuratury Rejonowej w temacie zastosowania innego środka niż
areszt tymczasowy, wystawione 28 grudnia 1983 r. też spotkało się z odmową.
Za takim
stanowiskiem niezależnie od podniesionych wyżej motywów, przemawia i to, że
pomimo ogłoszenia amnestii obejmującej czyny zarzucone podejrzanemu, podejrzany
sam zrezygnował z tego dobrodziejstwa, nie zgłaszając się do organów ścigania,
ani nie zaprzestał zabronionej prawem działalności. Zachowaniem takim wykazał
duże nasilenie złej woli, przez co dał wyraz uporczywości w swym postępowaniu,
co uniemożliwia pozytywną prognozę jego dalszego zachowania się, w przypadku
uchylenia wobec niego tego najostrzejszego środka zapobiegawczego.
Warto jeszcze zwrócić uwagę, że w
takim dokumencie, który z zasady włączany jest w akta procesowe, popełniono błąd
w nazwisku, pisząc - Mączyński.
10 grudnia 1983 roku Prokuratura
Rejonowa postanowiła powołać biegłych psychiatrów ze Szpitala dla Nerwowo i
Psychicznie Chorych w Stroniu Śl. i zasięgnąć opinii w sprawie zdrowia
psychicznego pana Mączniewskiego i ocenę, czy
w czasie popełnienia przestępstwa miał
chociażby ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia czynu i pokierowanie swym
postępowaniem bądź całkowicie zniesione w/w funkcje organizmu.
To badanie, przez dwóch biegłych ze
Stronia odbyło się w Dzierżoniowie w warunkach aresztu prawdopodobnie dopiero
17 stycznia 1984 roku. W zakończeniu dokumentu w „Opinie i wnioski” napisano:
Po
zapoznaniu się z aktem sprawy, zbadaniu stanu psychicznego biegli stwierdzają,
że jednorazowym badaniem stanu psychicznego nie są w stanie postawić pełnego
rozpoznania. Uważamy, że konieczne jest poddanie podejrzanego obserwacji sądowo
– psychiatrycznej.
Pan Maczniewski krótko odnotował ten
fakt w swoich późniejszych zapiskach:
Prokurator
powołała na wizję dwóch lekarzy biegłych. Jeden orzekł, że ze względu na stan
zdrowia mogę nadal siedzieć, drugi wręcz przeciwnie.
Po opinii biegłych ktoś (chyba w
Prokuraturze, bo ona przygotowywała sprawę) sporządził „notatkę urzędową”.
Jest
w niej zabieganie o przyjęcie pana Mączniewskiego na obserwację psychiatryczną
w warunkach aresztu.
Pan Mączniewski wspomina:
Powiedzieli,
żebym modlił się, żeby nie wzięli mnie do Wrocławia na Kleczkowską tylko do
Stronia Śląskiego.
Z notatki z dnia 25 stycznia sporządzonej
przez Prokuratora Rejonowego mgra Tadeusza Sołtyszczaka dowiadujemy się, że w
Oddziale Psychiatrycznym Zakładu Karnego we Wrocławiu na Kleczkowskiej miejsce na
obserwację dla pana Mączniewskiego będzie dopiero pod koniec lipca lub początkiem
sierpnia 1984 roku. To byłoby długie oczekiwanie. Może właśnie zostały
wysłuchane modlitwy w tej sprawie.
26 stycznia 1985 roku panu
Stanisławowi Mączniewskiemu przedłużono areszt tymczasowy do 10 kwietnia 1984
roku. W uzasadnieniu zapisano:
Popełnienie
przez tegoż podejrzanego zarzuconych mu przestępstw wynikami dotychczasowego śledztwa
zostało w wysokim stopniu uprawdopodobnione.
Mając na uwadze wysokie
niebezpieczeństwo społeczne tych czynów oraz to, iż śledztwo jeszcze nie
zostało zakończone – należało postanowić jak na wstępie.
jedni walczyli inni po plebanniach się ukrywali. Kto na tym wyszedł najlepiej ?
OdpowiedzUsuń