2 grudnia 2014

Bielawa - reaktywacja

Dziś do pracy wstałem inaczej niż zawsze. Wcześniej się wyszykowałem, żeby nie było stresu i pośpiechu; dzieci już ubrane, ostatnie prasowanie rzeczy i ruszyłem do pracy. Cały czas, pomimo że jechałem z koleżanką i rozmawialiśmy na różne tematy, to myślałem głównie o tym, co się wczoraj wydarzyło.
Wszyscy się dziwili w pracy, co ja taki inny jakiś jestem. Kiedy dowiedzieli się, że jestem taki, bo wygrała Bielawa i nowym burmistrzem został pan Piotr Łyżwa, jedna z moich koleżanek powiedziała: „Karol, ty to codziennie wybieraj burmistrza, jak masz być taki fajny….”
Tak naprawdę to byłem sobą, ale trochę bardziej weselszy niż zawsze i może przymykałem oko na niektóre sprawy w firmie.
Niewątpliwie stała się rzecz niesłychana i ważna, bo nasze miasto, nasza mała ojczyzna, dostała kolejną szansę na lepsze jutro, ale odwołanie ze stanowiska burmistrza Ryszarda Dźwiniela to tak naprawę dopiero początek zmian. Przed nowym burmistrzem bardzo dużo pracy, której z pewnością „nie będzie widać” na początku, bo trzeba przecież jakoś posprzątać ten cały bałagan. Odkręcić jakoś i powyjaśniać sprawy związane z zaczętymi  inwestycjami, z odwołaniem wielu ludzi za kadencji byłego burmistrza. Odzyskać przede wszystkim „Zbiornik” i przywrócić Bielawie świetność minionych lat. Zajęcie się firmą BARL i wysypiskiem śmieci. Mógłbym mnożyć przykłady, „co trzeba zrobić”, ale przecież pan Łyżwa „ślepy nie jest” i doskonale wie od czego zacząć.
Wiem natomiast, że to będą bardzo trudne pierwsze cztery lata kadencji nowego burmistrza i z tego miejsca proszę wszystkich o cierpliwość, wyrozumiałość i wiarę w pana Piotra. Jednocześnie w swoim imieniu chciałem serdecznie podziękować wszystkim ludziom dobrej woli, którzy oddali głos na pana Piotra Łyżwę. Spotykałem się z różnymi ludźmi i rozmawialiśmy o wyborach i sytuacji w Bielawie. Niektórych poświęcenie w wybór kandydata nie był tak oczywisty i trzeba było się „napocić” żeby przekonać ich do tej idei. Ale byli i tacy, co wiedzieli, co jest dobre i nawet nie mając aktualnego dowodu, potrafili tak wszystko pozałatwiać żeby na czas oddać ten jeden głos nadziei.
Tak mi się też przypomina stwierdzenie jednej osoby, która powiedziała,  że: „co to zmieni ten jeden głos?”. Ano zmieni, powołując się na odpowiedź Matki Teresy z Kalkuty o jej czynach, że to co robi, to kropla w oceanie potrzeb. Na to stwierdzenie Matka Teresa odpowiedziała tymi słowami: „a czymże jest ocean jak tylko niezliczoną ilością kropel…”  
Dzięki takiemu postępowaniu udało się zebrać tyle „kropel”, ile potrzebne było, aby obalić Dźwiniela i jednocześnie dać szansę Bielawie. Widać, że jej los nie jest obojętny ludziom i pomimo, że Bielawa została „podzielona” na pół, to głęboko wierzę w to, że wyborcy ex-burmistrza  z czasem przekonają się do pana Piotra Łyżwy i w duchu powiedzą sobie: „- Jak dobrze że jednak mój nie wygrał…”
Na szczęście jest już po wyborach i tak jak mój ojciec, będę mógł się zająć swoimi sprawami, które ostatnio się trochę nawarstwiły. Ale z tego miejsca chciałbym również podziękować „Bloggerowi”, że przybliżył nie tylko mi sytuację Bielawy i czarno na białym wszystko pokazał. Ludzie piszą, że blog dołożył cegiełkę do zwycięstwa pana Piotra. Ja tam twierdzę, że ten merytoryczny blog i postawa mojego ojca była iskrą, która roznieciła naprawdę spory ogień, a jego odwaga i nazywanie spraw po imieniu, postawiła kropkę nad „i’. Pisać jest o czym i zapewne jeszcze sporo tematów zostanie tutaj poruszonych. Chociażby najświeższe słowa pana Ryszarda zaraz po wynikach, że gra była nie fair-play. Pamiętam, jak Andrzej Lepper podczas wyborów mawiał; „nie zdziwcie się jak otwierając lodówkę ujrzycie tam Leppera….”. Właśnie takie miałem wrażenie w tej kampanii ex- burmistrza. Wszędzie gdzie byłem, była postać, niczym pączka w maśle, promieniującego Dźwiniela wraz ze sprawdzonym zespołem. Widać jednak, że „ sprawdzony zespół” się nie sprawdził i w II turze Pan Ryszard postawił na fotę `ala prezydent  RP. Próbowałem się doszukać gry nie fair u pana Piotra Łyżwy, ale jakoś nic nie mogłem znaleźć. A „fanatycy” z jego otoczenia to idealiści i prawi ludzie, nie mający na celu promowania siebie, a promocję Bielawy i godne reprezentowanie wszystkich Bielawian. A, że nazywanie spraw po imieniu i pokazanie kłującej w oczy prawdy nie jest odbierane pozytywnie, to ja już nic na to nie poradzę.
Pan Dźwiniel przez 16 lat zbudował solidny fundament, ale na pewno nie ten pod Bielawę. Myślę, że chodziło o fundament koło „Cegielni”; tam faktycznie trzeba stawiać mocne fundamenty, bo przecież to były kiedyś bagna i trudne tereny pod zabudowę. No cóż czasu się nie cofnie, ludzie osądzili, ale mimo to nie stać go na refleksje i zachowanie twarzy.
Cóż, zostawmy już pana Ryszarda, bo leżącego się nie kopie.
Jest jeszcze postać drugiego planu, a mianowicie pan Hałaczkiewicz. Wielki przegrany, bo narobił zamieszania i zniknął. Pierwsze wrażenie jest ważne, a czasem i rzutujące na całą przyszłość osoby. Tu już zdanie mam wyrobione i zapewne nie tylko ja.
Tak więc wybory 2014 za nami, teraz na spokojnie „jak emocje opadły, trzeba ludziom spojrzeć w oczy”.  Chociaż dla niektórych będzie to bardzo trudne, ale i na nich przyjdzie czas, że ugną zgorzkniałego i zatwardziałego karku.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim odwagi podczas głosowania i życzę nowemu BURMISTRZOWI mądrego gospodarowania Bielawą.

 1 grudnia 2014 r.                                                                                                 Karol Stawicki


18 komentarzy:

  1. Też się strasznie cieszymy (ja i moja lepsza połówka ;) ), jak się rozmawia na mieście to czuć w ludziach nadzieję, niejeden zdradził, że skakał z radości. Coś jakby powiew odzyskanej wolności. Łyżwa to musi chyba ledwo chodzić przygnieciony takimi złożami, co ja mówię, pokładami nadziei. Nie znam gościa w ogóle, ale już mu współczuję, kawał roboty przed nim. Dołożę swój kamyczek i ja, pokładam w nim nadzieję, że da radę i zrobi z Bielawy coś pięknego, bo na nic mniej nie zasługuje.
    Kurczę, nawet się modliliśmy w jego intencji, straszne, nie? :)

    Pzdr, TA

    OdpowiedzUsuń
  2. To fakt sporo pracy. Ale musi też być świadomy tego że są ludzie którzy bacznie go obserwują i tylko czekają na potknięcie. Wielu będzie wytykać i szykanować, wielu się odwróci...Trzeba to przetrzymać i cierpliwie czekać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo spodobał mi się wpis na Dobie osoby, która pochodzi z rodziny p.Dzwiniela , a głosowała na pana Łyżwę . Napisała ,że :"Dzwiniel jest z mojej rodziny ,ale dałby już sobie siana". Utracił zaufanie nie tylko mieszkańców Bielawy ,ale nawet rodziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie utracił zaufania. Proszę pamiętać o ponad 4000 głosów oddanych na Dźwiniela. Myślę, że gdyby udział w głosowaniu był obowiązkowy to wygrał by Dźwiniel. Druga sprawa to przesadzanie z ta globalna euforia. Otaczać się ludźmi którzy mają takie poglądy jak wy i wydaje wam się ze cala Bielawa się cieszy. Niestety (dla was) tak nie jest. Dużo ludzi jest niezadowolonych, dużo ludzi jest pełnych obaw.

      Usuń
  4. Jestem przekonany, że opinia jaką pan wyraził o p. P. Hałaczkiewiczu jest odosobniona. Nie jest on przegranym a na pewno nie wielkim. Wynik jaki uzyskał jest jak na początek przyzwoity. " Narobił zamieszania " to prawda bo gdyby nie jego start to R. Dźwiniel wygrał by w I turze a tak była szczęśliwa dogrywka. Z tego co wiem p. P. Hałaczkiewicz ma 2-tygodniowe dziecko i zapewne jest przy rodzinie. Oczywiście mógł ten fakt na transparencie umieścić i biegać z tym po Bielawie ale po co ?

    PS1 Pan P. Hałaczkiewicz nie wszedł do drugiej tury ale klasę ze wszystkich kandydatów ma największą.
    PS 2 Zdanie - A „fanatycy” z jego otoczenia ( P. Łyżwy) to idealiści i prawi ludzie, nie mający na celu promowania siebie, a promocję Bielawy i .....jest niestety chybione. Ale udowodnieniem nie chcę psuć Panu dobrego samopoczucia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS1 Nie bardzo rozumiem o jakiej "klasie" tutaj mowa
      PS2 Jak zawsze nie można wszystkich wrzucać do jednego worka i nawet w grupie Pana Piotra zapewne znajdą się "Judasze" ale nie mnie oceniać. Ja jestem tylko obserwatorem i komentuję to co widzę.

      Usuń
  5. Tak naprawdę, to za jakiś czas, dłuższy, czy krótszy okaże się kto kim jest. I nie chciałbym, aby mieć znów dużo roboty z pisaniem. Zdaję sobie sprawę, że spokojnie nie jest i nie będzie. Chociaż marzy mi się, aby wszyscy zainteresowani Bielawą włączyli się w jej rozbudowę i mądrze budowali ją na pokolenia. Jeżeli dalej będziemy drzeć koty, to widoki marne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Panie Bolesławie kiedy pan marzy by wszyscy włączyli się w rozbudowę miasta, to pozostanie tylko marzeniem. Bo taki się jeszcze nie urodził...itd. Ale marzenia można przekuć w rzeczywistość jeśli zaczniemy budować instytucje społeczeństwa obywatelskiego. To zarazem może stać się na przyszłość najmocniejszą zaporą przeciw powrotowi do przeszłości. Na początek proponował bym by Gmina wygenerowała stronę moderowanej dyskusji Bielawian o ich mieście z możliwością publikowania w gazecie gminnej najciekawszych wątków i wypowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dobry pomysł. Zupełnie nie wyobrażam sobie, żeby po zmianie burmistrza nowe władze w Bielawie wprowadziły TKM. Ale również nie rozumiem postawy pana Srtózyka, który tak kocha Bielawę, że aż nie potrafi oddać dla jej dobra tego przyciężkawego łańcucha. Będzie głupio jak Dźwinielowi i jego sprawdzonej spółce, gdy pan Stróżyk i jego ludzie, czyli ludzie Dźwiniela staną wkrótce Bielawie ością w gardle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego pan Strozyk ma oddać łańcuch? Bo panu się on nie podoba? Bo nie jest od pana Łyżwy? Co ma pan do zarzucenia panu Strozyk owi jako orzewodniczacego? W tej roli się sprawdza. Merytorycznie proszę, konkretnie- co bylo nie tak w pełnieniu funkcji przewodniczacego przez pana Strozyka? Mam wrażenie ze nie popiera pan nikogo z grona tych co nie są od Piotra Łyżwy. Z zasady są be.

      Usuń
    2. Szanowny Anonimie z 21:46. Jeszcze raz twierdzę: źle się stało, że pan Stróżyk przyjął funkcję przewodniczącego Rady. Mógł sobie odpuścić, a nawet stanąć jako Forum po stronie nowego burmistrza. Mam wrażenie, że pan Stróżyk zupełnie nie rozumie zaistniałej po wyborach sytuacji i wierzy, jak wielu wyznawców burmistrza Dźwiniela, że on wkrótce powróci, a byłoby najlepiej, żeby już na święta Bożego Narodzenia. Pan Stróżyk mi się podoba i znamy się. I nie mam najmniejszego zamiaru z panem Stróżykiem walczyć i go w jakikolwiek sposób oceniać negatywnie. Nie robiłem tego podczas kampanii i dalej nie mam zamiaru tego robić. Oceniam tylko sytuację, jaka zaistniała w Radzie. Najlepiej byłoby, żeby wszyscy stanowili jedno i niekoniecznie popierali wszystko jak leci, co zaproponuje burmistrz. I wtedy i na stanowisku przewodniczącego pan Stróżyk mi pasuje.

      Usuń
  8. Sławomir Waś3 grudnia 2014 23:02

    Zaznaczyłem opcję nie zgadzam się, ponieważ autor popełnia ten sam błąd co wielu ludzi nie potrafiących dokonać analizy politologicznej. Trzeba szerzej otworzyć oczy. Bo prawdą jest, że gdyby nie starował Hałaczkiewicz to nie byłoby II tury. Z tym, że w I turze wygrałby Dźwiniel, a nie Łyżwa. Nie można nie dostrzegać dużej rzeszy wyborców, którzy nie byli w stanie zagłosować w I turze ani na Dźwiniela ani na Łyżwę. Dla nich była bardzo potrzebna ta alternatywa. Wyraźnie widać, że w II turze Dźwiniel zdobył mniej głosów niż w I. Zyskiwał tylko Łyżwa, bo elektorat zmiany uwierzył w nią dzięki wynikowi Hałaczkiewicza. Warto to przemyśleć, bo gdyby elektorat Hałaczkiewicza nie podniósł frekwencji nie byłoby dziś radości ze zmiany. Pozdrawiam i gratuluje wytrwałości w prowadzeniu bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dobrze podsumiwane

      Usuń
  9. Gościć pana Sławomira Wasia na tym blogu, to dla mnie zaszczyt. Bardzo dziękuję. Trudno nie zgodzić się z Pana opinią, choć udział w tej kampanii pana Hałaczkiewicza jest, moim zdaniem, przesadzony. Głosy oddane w pierwszej turze na "zmianę", wystarczyłyby, aby pan Łyżwa wygrał. Proszę zauważyć determinację mieszkańców po referendum odwoławczym i tupet w działaniu pana Dźwiniela po 2012 roku. To nie stanowisko pana Hałaczkiewicza po I turze wpłynęło mobilizująco, bo pan Hałaczkiewicz zostawił nas na lodzie. W wypowiedzi Pana brakuje mi oceny pana Patryka w tej kampanii, ale to może polityka i wychylać się nie przystoi. Jestem w stanie to zrozumieć. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Sławomir Waś4 grudnia 2014 17:59

    Brakuje Panu chłodnego stosunku do procesów wyborczych, ale nie dziwię się bo potrzeba zmiany w Bielawie była tak wielka, że emocje i radość potrwają jeszcze jakiś czas. Gdy przeanalizuje Pan ostatnie wybory na funkcję burmistrza to dostrzeże Pan, że żaden z trzecich kandydatów nie zdobył nigdy 20% głosów. Co więcej raz drugi kandydat ledwo zbliżył się do tej granicy. Dlatego uważam, że pan Patryk Hałaczkiewicz swoim startem przyczynił się do zwycięstwa Łyżwy. Może nie zna Pan osób głosujących na Hałaczkiewicza, ja znam. Wiem, że wielu nie poszłoby wogóle do wyborów, gdyby w I turze było tylko dwóch kandydatów. A skoro już poszli w I turze głosować za zmianą to łatwiej było im wybrać się na II turę. Oczywiście nie wszystkim, może połowie. Tym razem jednak głosujących w obu turach było więcej niż 4 lata temu. Proszę sobie wyliczyć - gdyby elektorat trzeciego kandydata został w domach (bodaj nawet w połowie), bo nie miałby na kogo głosować, to nasze skaranie boskie dociągnęłoby do emerytury na okupowanej od 16 lat funkcji. Do głosowania na p. Łyżwę ludzie musieli dojść etapami... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie Sławomirze! Jest ciekawie, bo pisząc o "chłodnym stosunku", nie mogę jednoznacznie odczytać, czy pisze Pan do mnie, Bolesława Stawickiego, czy do mojego syna - Karola, autora tekstu "Bielawa - reaktywacja". Ja chętnie odpowiem na Pana spostrzeżenia z pozycji laika i bez znajomości procesów wyborczych, ale nie chcę wypowiadać się za "Młodego".

      Usuń
  11. Zgadzam się z p. Sławkiem, ja z żoną poszliśmy głosować na pana Patryka, bo chcieliśmy młodości, innego myślenia. Nie podobało się nam "otoczenie" p. Łyżwy. Gdyby nie p. Hałaczkiewicz, na pewno zignorowalibyśmy wybory. W II turze poszliśmy tylko dlatego, że byliśmy w I i chcieliśmy zmian.
    Szczerze mówiąc p.Łyżwa nie jest z naszej bajki, ale kogoś trzeba było poprzeć i pomyśleć o zmianach.

    OdpowiedzUsuń
  12. Każde wybory to taka jakby gra strategiczna i zawsze już "po" mawia się "a co by było gdyby..." lub "a trzeba było tak i tak..." Teraz kiedy już na spokojnie można sobie wszystko przeanalizować to widać że faktycznie p. Hałaczkiewicz pomimo tego że zawinął kite niewątpliwie przyczynił się do takiego a nie innego wyniku. Moim zdaniem zagrywka p. Hałaczkiewicza miała na celu "atak z zaskoczenia", młody kandydat (czarny koń)skorzysta tam gdzie się biją dwa koguty. Tak też się nie stało i nie wiedzieć czemu nie poparł żadnej ze stron (a chyba jak by to uczynił to być może mógłby coś ugrać dla siebie) ale to już takie po wyborcze gdybanie jak komentowanie MŚ w piłce nożnej komu podać piłkę tak by strzelić gola.

    Fakt jest, że udało się wygrać i mamy 4 lata na pokazanie wyborcom, że warto było oddać głos na P.Ł

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.