Na koniec 1983 roku najlepsze życzenia
świąteczne i noworoczne pracownikom „Bielbawu” złożyły reżimowe związki
zawodowe, Rada Pracownicza, Komitet Zakładowy PZPR i na końcu dyrekcja zakładu.
Ateistyczna PZPR uznawała święto Bożego
Narodzenia i choć religię traktowała jako opium dla mas, to jednak musiała
godzić się z faktem, że w jej szeregach innych członków niż chrześcijan nie
było. Gdyby zdecydowanie zabrać im religię, partii by po prostu nie było, bo
trzeba by wyrzucić z niej 99% członków.
I nie piszę tego bezpodstawnie.
Kiedy mnie nieustająco nagabywano, abym
wstąpił w szeregi partii, sam poszedłem do sekretarza OOP tow. Lana Lwa i w przyjacielskiej
rozmowie oświadczyłem:
- Panie Janku! Proszę przyjąć do
wiadomości, że jeśli chodzi o partię, to każdemu, w każdym miejscu i o każdej
porze – powiem nie!
Pan Janek, z którym dobrze się znaliśmy
i razem pracowaliśmy, był porządnym gościem. A był kimś w partii, bo był
zastępcą członka Komitetu Centralnego PZPR. Z dobrodusznym uśmiechem przyjął moje
oświadczenie i powiedział coś, co mnie zdumiało.
- Panie Bolku! Rozumiem pana i powiem
panu, że chyba tylko sam szef poważnie o partii myśli.
A „szefem” wtedy był Edward Gierek.
Ale już na drugi dzień odnalazła mnie na
Wykończalni sympatyczna pani sekretarz Danusia Sokołowska, aby mi powiedzieć:
- Panie Bolku, to może chociaż na WUML?
Nie potrafiłem się oprzeć urokowi
towarzyszki sekretarz.
Potem z tym WUML-em były jeszcze ciekawe
sytuacje, ale nie wiem, czy to kogoś może interesować.
Kiedy wychodziło wspomniane „Krosno” 15
grudnia 1983 roku, dla naszego Dźwiniela właśnie rozpoczynał się nowy, znaczący
życiowy okres w karierze. To właśnie 15 grudnia 1983 roku powierzono mu
stanowisko I sekretarza KZ PZPR. W okresie, kiedy sądzono polskich patriotów i
opozycjonistów, kiedy zwalniano ich z pracy i nawet zabijano, Ryszard Dźwiniel
ugruntowywał komunistyczny porządek, realizując postanowienia reżimu
Jaruzelskiego. Generał Jaruzelski za wszystko to, co było złem w okresie
sprawowania jego władzy, Polaków przeprosił, wyspowiadał się i jako
chrześcijanin pojednał przed śmiercią z Panem Bogiem. Nasz były sekretarz,
Ryszard Dźwiniel, dalej rządzi w sposób taki, jakby nic się nie zmieniło. Tak
naprawdę, to dalej w swoim działaniu jest I-szym sekretarzem. Inaczej już nie
potrafi. To partia od młodzieńczych lat ukształtowała w nim takiego człowieka.
Pod koniec roku 1983 odbywały się w
zakładach Konferencje Sprawozdawczo – wyborcze PZPR. W „Bieltexie” też. Na zdjęciu
widzimy przemawiającego towarzysza Kazimierza Florczaka, wieloletniego radnego
miejskiego i powiatowego, ojca najbardziej chyba transparentnego radnego
Bielawy, Jarosława Florczaka „Elka”.
W „Bielbawie” partia, jak zwykle z
troską pochylała się nad losem wszystkich mieszkańców Bielawy, nie szczędząc jednak
i sobie konstruktywnej krytyki. Ubolewano nad tym, że tylko 30% członków PZPR w
zakładzie należy do reżimowych związków zawodowych. Partia martwiła się spadającym
zainteresowaniem młodzieży ZSMP, brakiem pełnej współpracy z Radą Pracowniczą.
Pochwalono instytucje skarg i zażaleń oraz prężnie działające koło PRONu.
Na partyjnym zebraniu, na którym niewątpliwie
był towarzysz Ryszard Dźwiniel, a może nawet mu przewodniczył, wykazano żywotne
zainteresowanie zagadnieniami gospodarczymi, szczególnie tymi związanymi z
wdrażaniem reformy gospodarczej. Stwierdzono, że niezbędne jest powołanie
zakładowego ośrodka ideowo- wychowawczego oraz skuteczna walka z plotką i
demagogią.
Partia w „Bielbawie”, kierowana przez
sekretarza Ryszarda Dźwiniela, zajmowała się wszystkim i wszystkimi. Bardzo
niebezpiecznie brzmi stwierdzenie o ocenie kadry.
W
ocenie kadry muszą więc [być] uwzględnione postawy polityczne, sama ocena musi
być prowadzona systematycznie, a wnioski – konsekwentnie realizowane.
To „muszą” było faktycznie konsekwentnie
realizowane. Sam tego doświadczyłem, o czym jeszcze opowiem. I ta konsekwencja
w działaniu wobec ludzi inaczej myślących niż w znienawidzonym systemie, inaczej
myślących niż sekretarz Dźwiniel, w nim pozostała. Sentyment do partii,
sentyment do oceny kadry, mobilizuje go i teraz, jako burmistrza Bielawy do
niszczenia ludzi inaczej myślących nawet w demokratycznym kraju, jakim podobno
jest Polska, by wyrzucić z pracy Lora, Runowicza czy Brzezińskiego.
Czy my naprawdę oczekujemy na takiego
burmistrza???!!!
Lata mijają, reżimy powstają i upadają, zmieniają się granice, ustroje, zmienia się wszystko tylko ludzie zostają wciąż tacy sami.
OdpowiedzUsuńDo Bielawy zawsze przyganiają mnie wakacje. To piękne miasto, więc życzę mu jak najlepiej!
Komuchy nie powinni rządzić Bielawą. Dosyć się juz nachapali ,siedzą na porządnych emeryturach i jeszcze zajmują miejsca w Radzie Miasta czy Powiatu. Wybieramy nowe twarze nie powiazane z dawnym rezimem PZPRu.
OdpowiedzUsuń