29 września 2014

O złym człowieku rządzącym Bielawą

Chce mi się wyć, gdy czytam o złym człowieku rządzącym Bielawą.

Piszę o wielu sprawach, które bolą, niepokoją, irytują, czy wręcz wywołują wściekłość przeciętnych mieszkańców Bielawy, a ich inspiratorem, wręcz źródłem jest Obywatel Ryszard, rządzący w magistracie. Najczęściej dotyczą one, łagodnie mówiąc niefrasobliwości w wydawaniu pieniędzy podatników. Braku pomysłu na miasto i jego rozwój. Korzystaniu z płatnej pomocy ludzi, którzy z miastem nie mają nic wspólnego, a łączy ich jedynie wyznawanie podobnych poglądów. Choć może przesadzam, że owi Oni mają jakieś poglądy, prócz troski o stan zasobności swojego portfela i konta. Może i te „wynaturzenia” można by znieść, ale gdy w grę wchodzi szafowanie losami ludzi i narażanie ich na ból i krzywdę, to granica mojej tolerancji tutaj się kończy. Piszę o tym, czytając materiał z DTP-24 autorstwa Piotra Laskowskiego o casusie panów Leszka Lora i Witolda Runowicza. Kto zna, ten pewnie pamięta, o co chodzi w sprawie. Dla nieznających tematu, krótkie streszczenie. Było jak w owej piosence o „Trzech przyjaciołach z boiska”. I choć bohaterowie opowieści nie byli przyjaciółmi, to łączyła ich młodość, historia, wydarzenia i miasto. Tym trzecim nie mógł być nikt inny, jak Obywatel R. Jak pisze autor:

– „Znają się dobrze jeszcze ze szkoły. Za wczesnego Gierka razem kończą bielawskie Technikum Włókiennicze. Starszy o pół roku Rysiek jest o klasę wyżej. Zgodnie z obowiązującymi sloganami „Polska rośnie w siłę, a ludziom żyje się dostatnio”. Obaj absolwenci w to wierzą, pamiętając jeszcze siermiężne czasy Gomułki. Zaraz po szkole wstępują do PZPR. W drugiej połowie lat siedemdziesiątych Ryszard nabiera pewności, że jedynie z partią warto wiązać przyszłość. Leszek w tym czasie dojrzewa do zupełnie innych wniosków. Pierwszy przełom – lata 1980/81. Leszek Lor rzuca legitymację partyjną i zaczyna organizować „Solidarność” w Bieltexie. Ryszarda Dźwiniela partia awansuje na II sekretarza w potężnym Bielbawie. W stanie wojennym zbliżający się do trzydziestki Lor kolportuje ulotki, pisze teksty kabaretowe, występuje w kabarecie i… na przesłuchaniach milicyjnych, gdzie obijają mu buzię i straszą. 30-letni Dźwiniel zostaje przez PZPR nagrodzony stanowiskiem I sekretarza. Trwa na tym stanowisku aż do 1990 i może by trwał dalej, gdyby nie padła partia. Jeszcze w czerwcu 1989, tuż przed pamiętnymi wyborami pisze w Piśmie Bielawskich Zakładów Przemysł Bawełnianego „Krosno”: Ludzi nie można mamić, lecz trzeba pokazać wizję, ku której zmierzamy. Władza taką wizję ma, jest ona zawarta w deklaracji wyborczej PZPR. Złośliwi mówią, że ta wizja jest realizowana dziś przez burmistrza Bielawy. W latach dziewięćdziesiątych 40-letni Leszek Lor zostaje urzędnikiem samorządowym i przewodniczącym Związków Zawodowych Pracowników Urzędu Miejskiego w Bielawie i Jednostek Organizacyjnych Gminy. Jego bezpośredni przełożony, Witold Runowicz, kierownik Referatu Funkcjonowania Miasta jest w tych związkach szefem komisji rewizyjnej. Tymczasem Ryszard Dźwiniel wygrywa wybory i zasiada w ratuszu, jako burmistrz. Jest nim do dziś. Fajnie jest być burmistrzem, choć praca ta ma również cienie.”

Bo ileż „złej krwi” mogą napsuć rzutkiemu urzędnikowi patrzący na ręce związkowcy? Sporo, gdy ręce nie zawsze świecą czystością. Dlatego gra zaczyna przypominać dziecięcą zabawę w kotka i myszkę. Ale o tyle groźną, że gra się losami i życiem ludzi. Dla naszego Ryszarda to małe piwo. W czerwcu 2012 zwołana ad hoc opozycja, próbuje odwołać burmistrza. Jak twierdzi autor materiału – On (burmistrz) sam apeluje o powstrzymanie się od udziału w referendum wiedząc, że w przypadku większej frekwencji nie ma szans. Na wszelki wypadek w komisjach wyborczych zasiadają najwierniejsi „pretorianie”. Wiceburmistrzowie, prezesi spółek miejskich, kadra kierownicza urzędu. Bielawa to nie Paryż, tu wszyscy się znają. Od niechętnego głosowaniu Dźwiniela zależą losy pracowników jednostek samorządowych i ich rodziny. Mimo swojej niechęci do niego, bardzo wielu nie ryzykuje pokazania się w lokalach wyborczych. Lor i Runowicz głosują, bo uważają, że nie mają podstaw do pozbawiania się swojego konstytucyjnego prawa.
Po kilku miesiącach i nienagannej dwudziestoletniej pracy burmistrz występuje do swoich podwładnych a przełożonych Runowicza i Lora o „ocenę pracownika samorządowego”. W obu przypadkach zapada ocena negatywna. Runowicz zostaje przeniesiony na niższe stanowisko. Nie wytrzymuje presji i sam odchodzi z urzędu. Lor zostaje poddany drugiej „ocenie pracownika”. Znów wynik negatywny…..Przy milczącej postawie związkowców 14 października Dźwiniel rozwiązuje umowę z Lorem. Zwolnił go też z obowiązku świadczenia pracy w okresie wypowiedzenia, który dobiegnie końca 31 stycznia 2014 roku. Trzy tygodnie przed jego sześćdziesiątymi urodzinami. Sprawa trafia do sądu. Przeciwko Leszkowi Lorowi staje kancelaria prawna Jarosława Pelplińskiego (ta, która zastępuje prawników biorących pieniądze za etaty w ratuszu). Ile to będzie kosztowało podatników?”

Takim pytaniem kończy się materiał Piotra Laskowskiego. Nie wiem, czy kiedykolwiek zdyscyplinowany rzecznik magistratu odpowiedział na to pytanie. Czy potrafiłby odpowiedzieć na pytanie, co kierowało jego Szefem, gdy niszczył tych ludzi? Mało ważne. Każde zdanie usprawiedliwienia takiego zachowanie będzie brzmiało fałszywie i wzbudzało moją niechęć. Bo nie ma nic podlejszego niż wykorzystanie swojego stanowiska do zaspakajania nienasyconych ambicji i niszczenia ludzi. I to by było na tyle – jak mawiał nieodżałowany profesor Stanisławski.
Wciąż zniecierpliwiony Bielawianin

Opublikowano dnia 28.09.2014 autor: admin
Na stronie porozumieniedlabielawy.pl


        Ponownie informuję, że to nie jest artykuł mojego autorstwa. Jednak temat ponownie poruszany, dotyczy moich kolegów z okresu pracy z „Bieltexu”. Znamy się bardzo dobrze, choć kontakty obecnie są bardzo sporadyczne, a nawet zupełnie przypadkowe. Nie dalej jak w zeszłym tygodniu „moczyłem kije” na zbiorniku „Sudety”, licząc po cichu, ze może ostała się tam chociaż jedna ryba, ale chyba jednak nie, bo nic nie brało, z nudów rozglądałem się po okolicy i właśnie nadchodził po koronie zbiornika pan Leszek. Na pewno by mnie nie poznał, gdybym go nie przywołał. Pogadaliśmy jak i jako starzy znajomi.
            Po kurtuazyjnym wstępie, z którego wynikało, że się w ogóle nie postarzeliśmy, przeszliśmy do konkretów, których wystarczyło na całe półtorej godziny. Oczywiście nie wszystko nadaje się do przekazania na bloga, albo jeszcze na to nie czas, ale dla uzupełnienia powyższego artykułu, można coś dodać. Otóż sprawa sądowa, wydawało by się taka prosta, jeszcze trwa. Według mojej oceny pan Leszek ma sprawę wygraną i dobrze byłoby, żeby zakończyła się ona przed wyborami, bo byłaby to kolejna przegrana w sądzie przez Dźwiniela. Dotyczyła ona, jak zostało powiedziane, związków zawodowych, ale nie było powiedziane, że Dźwiniel zwoływał zebrania członków związku w Urzędzie bez wiedzy i zgody przewodniczącego. Co na tych zebraniach było omawiane, to już burmistrz wie i może w swojej kampanii wyborczej o tym opowiedzieć, albo odpowiedzieć na pytanie postawione w związku z tą sprawą, chociaż jestem przekonany, że nie odpowie.
            Pytałem też o maturę naszego burmistrza, ale pan Leszek nie wie niczego więcej w tej sprawie, niż ja.

            I jeszcze jakiś dziwny zbieg okoliczności. Ja twierdzę, że burmistrz Dźwiniel jest złym człowiekiem i „zniecierpliwiony Bielawianin” myśli tak samo. Ilu ludzi w Bielawie myśli podobnie? Ja wierzę, że wystarczająco dużo, aby pokazać już wkrótce Dźwinielowi, gdzie jego miejsce.


11 komentarzy:

  1. Zgadzam się z powyższym, jednak mam jeszcze jeden dylemat. Obyśmy nie musieli przypominać sobie kolejnego powiedzenia... że wpadliśmy z deszczu pod rynnę. Moje dylematy krystalizują się kiedy obserwuję poczynania młodziana z niewielkim doświadczeniem za to z przerostem ambicji. Chłopak publikuje wzniosłe hasła typu "Bielawa jest moja partią" a za jego plecami jako najbliżsi sztabowcy czają się starzy wyjadacze z czasów komuny, przefarbowani najpierw na SLD a jeszcze później na Forum. Mami ludzi swoja młodością, ale sam nie da rady rządzić więc kto go będzie wspierał? Ludzie przed emeryturą, ci z którymi stale się fotografuje? Gdzie ta młodzież? Cała ta ściema ma podzielić środowisko prawicowe, więc czyim wysłannikiem jest młody kandydat na burmistrza? Czyżby kolejny plan Ryszarda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że to jest prawda. Pan Hałaczkiewicz może już trzyma albo wkrótce będzie trzymał z Dźwinielem. Obym się mylił. Jeśli nie zdeklaruje wkrótce jednoznacznie swojego stanowiska, a przecież jest mało prawdopodobne, aby wygrał wybory w pierwszej turze, a jeśli będzie druga tura być może Łyżwa - Dźwiniel, to którą stronę poprze i czy poprze kogokolwiek? I wtedy ci, co na niego głosowali i deklarowali poparcie jako kandydaci na radnych, mogą poczuć się oszukani. Ludzie w Bielawie w panu Hałaczkiewiczu widzą przeciwnika Dźwiniela, a nie poplecznika. Czas pokaże, co za ptica.

      Usuń
  2. Obserwując jak jest niszczone nasze miasteczko trudno oprzeć się wrażeniu, że to tak całkiem samo z siebie wychodzi, jakimś takim dziwnym zbiegiem ignorancji, tumiwisizmu, nieuctwa i pecha. Na co by nie spojrzeć coś jest popieprzone. Czasem więcej, czasem mniej, ale nie ma chyba takiej dziedziny, która by nie była niszczona. Ot, weźmy podstawy gospodarki, rozwój drobnej przedsiębiorczości.
    Jak się rozmawia z kimś z zewnątrz, to każdego uderza brak sklepów. My, mieszkańcy tego nie widzimy, bo patrzymy z bliska i trzeba kogoś z zewnątrz, aby się palnąć i zobaczyć, że faktycznie, coś tu nie gra. Owszem, są markety, trzy Biedronki, Lidl, Netto - ale praktycznie nie ma normalnych sklepów, to co jest to dogorywa i częściej można zobaczyć szyld "sprzedam - wynajmę" niż normalny handel. Owszem, markety muszą być, ale ma być równowaga, bo markety nie generują dla miasta przychodów z PIT i CIT, a sklepy owszem. Miasto ma dbać o wszystkich, a nie gnębić własną przedsiębiorczość. Markety zysk transferują za granicę, a rodzime sklepy dają zysk gminie, nakręcają koniunkturę - tu trzeba mieć równowagę. Dbać i o tych i o tamtych.
    Druga, niesłychana rzecz to paserstwo gminy w związku z czerpaniem dochodów z przestępczej działalności "Rumunów" na targu. W żadnym mieście to nie mogło mieć miejsca, tylko w Bielawie. Czy w Dzierżoniowie ktoś uświadczył tych hochsztaplerów? Handlując całkowicie na czarno, bez ZUSów, podatków, faktur i kas fiskalnych są poza możliwością konkurencji z uczciwymi sklepami. Urząd pozwalając na to rozwala resztki przedsiębiorczości w mieście. Dwa, że czerpiąc zyski (placowe) ze złodziejskiego, czarnego handlu jest zwykłym paserem. Proszę bardzo, niech konkurują ze sklepami na tych samych warunkach, niech płacą te same obciążenia co uczciwi ludzie, wtedy będzie OK. Znajomi, którzy prowadzą sklep myślą o likwidacji działalności, bo to nie ma już sensu. W tym mieście chroni się złodziei, a gnębi uczciwych podatników. Niedługo, już bardzo niedługo dojdzie do tego, że w Bielawie będzie tylko targ i markety. Nie, to nie jest zdrowe dla miasta, to oznacza zero dochodów z PIT i CIT, a kiedy w końcu pogonią złodziei (może straż graniczna albo UKS się w końcu samo ruszy) ludzie pójdą szukać normalnego sklepu i nie znajdą żadnego. Jak to na wsi.
    Jak porozmawiać z młodymi, to każdy tylko czeka na to, kiedy będzie mógł stąd wyjechać, bo to miasto straciło perspektywy, coś co jest podstawą funkcjonowania gospodarki w Bielawie jest niszczone. Nie wiem czy z głupoty, czy z premedytacji, ale to miasto jest zwijane. Na każdej płaszczyźnie. Czy normalny burmistrz własnymi rękoma niszczyłby własnych przedsiębiorców? Daleko nawet nie trzeba wyjechać, żeby zobaczyć różnicę. Będąc w Dzierżoniowie policzcie sklepy. Porównajcie z Bielawą. Wstyd.
    A to tylko jeden z wielu elementów niszczenia miasta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale słyszałem, że powstają też nowe sklepy. podobno na os. XXV-Lecia PRL jest nowy sklep - SEXSZOP. Jeszcze nie widziałem. A więc Bielawa się rozwija i podatek będzie dla Bielawy. Ciekawe, kto w Urzędzie wydał pozwolenie na ten sklep i czy pytał o zgodę naszego księdza proboszcza. A nie pytam o to bezpodstawnie, bo nasz ksiądz proboszcz często podkreślał dobrą współpracę z władzami samorządowymi Bielawy. No myślę, że powstanie takiego sklepu powinno być skonsultowane z kanclerzem, bo wszak pamiętamy, co działo się niedawno w Świdnicy z takim sklepem.

      Usuń
    2. Od kiedy "klecha" ma wydawać pozwolenia na sklep - Panie "Blogerze" widzę że Pan ze swoim katolicyzmem zaczyna przeginać,ale to Pana sprawa i niech Pan na siłę nie wciska innym.Pewnie jeszcze trzeba zapytać o zgodę Papieża -żyjemy podobno w państwie laickim .

      Usuń
    3. Obawiam się, że szanowny Anonim zupełnie nie zrozumiał mojego wpisu o seksszopie. Proponuję, takim jak Szanowny Anonim, który mnie prawdopodobnie nie zna fizycznie ani z tekstów jako felietonisty, aby czytał teksty uważniej, albo kilka razy. Zapewne wyciągnąłby zupełnie inne wnioski, niż te, które napisał.

      Usuń
  3. Obecnie panujący w Bielawie "burymistrz" nie jest odpowiednim człowiekiem i nie może taki się ostać.
    My bielawianie musimy dołożyć wszelkich starań, aby to poprawić i dać szansę na lepszą Bielawę, człowiekowi prawemu i o dużym doświadczeniu w tej dziedzinie - jest jedynie jeden najbardziej prawdopodobny Piotr Łyżwa - na niego oddam głos.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam Pana, Panie Bolesławie. Przede wszystkim za inteligentne i ciekawe refleksje, za soczystą ironię i prawdziwe zaangażowanie społeczne. Oraz za mądrą krytykę władzy wykonawczej, czyli burmistrza, który realizuje głównie swoje partykularne interesy. Cenię też Pana za odwagę pisania otwartym tekstem i publikowanie jakże ciekawych i mocno krytycznych wobec włodarza Bielawy tekstów ze strony Porozumienia dla Bielawy. Też na swoim profilu na FB polecam niektóre z nich, co za chwilę uczynię również, gdyż cytowany przez Pana felieton Zniecierpliwionego Bielawianina jest znskomity. A że obnaża nadużycia władzy? To dobrze. Bo nadużycia władzy należy pokazywać i patrzeć jej na ręce, bo inaczej ta władza będzie jeszcze bardziej arogancka. Wszak - jak mawia klasyk - zło triumfuje tylko wtedy, gdy zwyczajni ludzie nic nie robią.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy pokażecie co chcecie i jak zrobić w mieście a nie tylko narzekać jaki to ten Dźwiniel zły ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ocenia sie wladze obecna wiec zmienmy burmistrza bedziemy oceniac innych.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.