Być może ktoś się zdziwi, czytając
dalej tekst, że niby jakie to czystki w Bielawie, skoro już dwudziesty szósty
odcinek tej sztuki, dotyczy tylko jednej osoby, a mianowicie dra Rafała
Brzezińskiego. Dla stałego czytelnika moich tekstów, o czym niedawno wspomniał
pewien matematyczny analityk, zapewne nie ma w związku z tym, żadnego problemu,
bo czystki przeprowadzane przez naszego burmistrza Dźwiniela w całej podległej
mu Bielawie wśród tych niepodległych mu służalczo, zależnych urzędowo, są
normalką. Nikt nie utrzyma się w Bielawie na stanowisku, kto nie idzie pod rękę
z Panem Ryszardem. Jakakolwiek niesubordynacja, jakiekolwiek nawet inne zdanie -
i czystka gotowa.
Wspomniałem o „sztuce”, a to
dlatego, że Bielawa oprócz „ekologii”, „turystyki”, gwałtownie rozwijającego
się „przemysłu” i kolesiostwa, stoi jeszcze „sztuką”, co jest niewątpliwie
wątpliwą zasługą dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury i Sztuki w Bielawie.
I właśnie chcę w tym odcinku
wspomnieć o sztuce, a to z tej okazji, że ostatnio blisko sztuki siedzę na
przeróżnych spotkaniach, na które jestem zapraszany, i mam nadzieję, że nie
tylko po to, żeby robić frekwencję. I właśnie w czwartek 18 września, zostałem
zaproszony do biblioteki miejskiej w Bielawie, na promocję kolejnego już tomiku
twórczości artystycznej naszych rodzimych autorów związanych w jakiś sposób z
Bielawą, choćby nawet przez to, że po Bielawie sobie czasami pospacerują i to
nawet, jak się dowiedziałem z wierszy, przy moim bloku. Wtedy nieświadomie, a w
tym dniu całkiem realnie, można było postać sobie koło prawdziwego poety, a
nawet do niego zagadać, do czego już trzeba trochę odwagi, bo nuż odpowie
wierszem? Samo postanie koło poety nie daje przecież gwarancji, że od razu
poetą się stanie, ale jest nadzieja, że poezję się polubi albo polubi się
jeszcze bardziej.
Wspomniany tomik, na którego
zawartość składają się utwory mistrzów pióra: Ryszarda Mierzejewskiego,
Zdzisława Maciejewskiego, Barbary Bulerskiej, Marka Cieśli, Mirosława Pęciaka,
Adama Lizakowskiego, Marii Grabowskiej, Brygidy Błażewicz i Urszuli
Kowalewskiej; jest tomikiem jubileuszowym, dziesiątym z serii „Bielawska poezja
i proza” i stąd na spotkanie zaproszono wyjątkowych gości, a mianowicie;
przewodniczącego Rady Miasta pana Leszka Stróżyka, pana profesora Ryszarda
Waksmunda i… pana doktora Rafała Brzezińskiego. Właśnie pan dr Rafał
Brzeziński, będąc jeszcze w zeszłym roku dyrektorem Miejskiej Biblioteki Publicznej
w Bielawie, podchwycił i zrealizował pomysł wydawania tomików poezji i prozy, a
na wydawnicze potrzeby powołał wydawnictwo. Pan Rafał, zawsze aktywny wokół
tego, co się tworzy, w przeciwieństwie do tych aktywnych w burzeniu, stanął skromnie
za kamerą, aby podniosłe wrażenia wieczoru zatrzymać na elektronicznym nośniku.
Nie będę opisywał tego ciekawego
spotkania, bo byłoby zbyt dużo do czytania i dlatego chciałbym skupić się na
tym, co było według mnie najistotniejsze, a mianowicie wkładzie pana dra
Brzezińskiego w bielawską kulturę.
Zasugerowała już o tym na początku
pani dyrektor MBP, pani mgr Urszula Ubych, a potem, pod koniec, powiedział wprost,
prowadzący spotkanie poeta, pan dr Ryszard Mierzejewski, poetyckim językiem wyrażając
śmiały pogląd, że to właśnie dzięki panu Rafałowi Bielawa staje się zagłębiem
poetów i prozaików. To pan Rafał właśnie swoją pasją dokonał czegoś
niespotykanego do tej pory w całym powiecie. Zaczął szukać poetów i pokazywać
ich społeczeństwu.
Również pani Ula w ciepłych słowach
uznania, wyrażała się o swoim byłym współpracowniku i dyrektorze, wręczając mu
różę i jubileuszowy tomik. Również głos zabrał prof. Waksmund, który blisko
współpracuje z panem Brzezińskim na niwie wydawniczej.
Tylko pan Stróżyk nie miał nic do
powiedzenia. Siedział, zapewne czerwony ze wstydu, że reprezentuje miasto,
które taki „cudny dar” z Bielawy wyrzuciło, odtrąciło już na starcie wydajnej
pracy dla Bielawy. Przypomnę. W zeszłym roku w listopadzie pana dyrektora
Brzezińskiego wyrzucono z pracy. Napisałem „wyrzucono”, bo tak to właśnie się to
odbyło. Dostał piętnaście minut na opuszczenia gabinetu, bez prawa powrotu do
niego, a egzekutorem wyroku, jaki na pana dyrektora wydał burmistrz Dźwiniel,
był jego zastępca Mariusz Pach. Nie wiem, czy w takiej sytuacji zdążył nawet zabrać
swoje osobiste rzeczy i notatki.
Te przykre wspomnienia sprzed
niespełna roku zapewne są dalej ciężarem tego młodego, ambitnego człowieka. Na
spotkaniu publicznie nie powiedział nic, co było jeszcze bardziej wymowne.
Jednak nie pozostawił nas, Bielawian, bez twórczej opieki, jaką zapoczątkował
pracując przez cztery zaledwie lata dla Bielawy.
I to wszystko – DLACZEGO!!!???
Ja nie umiem na to pytanie
odpowiedzieć i przypuszczam, że pan Rafał też nie. Zwolnienie z pracy z
artykułu, że straciło się do kogoś zaufanie, jest tak naprawdę ucieczką od
odpowiedzialności za personalną decyzję. Burmistrz zechciał mi odpisać na mój
protest, chociaż wcale o to nie prosiłem, że zwolnienie pana Brzezińskiego z
pracy było słuszne. Ale dlaczego słuszne? Bo pan i władca Burmistrz, zawsze ma
rację? Jak batiuszka car?
Ja to znam z autopsji, kiedy mnie na
początku tego wieku wyrzucono z Bielawskiej Wykończalni „Bieltex” z pracy ze
stanowiska kierownika szwalni. Nie wiem, w czym zawiniłem. Może trzeba było
zwolnić miejsce dla mojego zastępcy, który nie mógł pogodzić się z tym, że to
nie on został kierownikiem. Coś jest na rzeczy, bo facet udaje na ulicy, że
mnie nie zna, a ja mu żadnej krzywdy nie zrobiłem. A może były inne przyczyny,
ale paragraf ten sam. Byłem w lepszej sytuacji, bo choć usłyszałem „- Jutro pan
nie przychodzi do pracy”, na spakowanie się miałem całe dwie godziny. I tego
szczerze życzę Dźwinielowi i Pachowi, bo co do Hordyja, który też, jak się dowiedziałem
nieoficjalnie o tę sprawę się ocierał, to nie jestem jeszcze pewien.
I wracam do pytania – dlaczego?!
Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. O jakie pieniądze
chodziło przy projekcie połączenia MBP z MOKiS? Dlaczego tak konsekwentnie
przez sześć lat realizowana koncepcja połączenia, zrodzona w głowie Dźwiniela,
nie wypaliła? Czy Najwyższa Izba Kontroli czasami znów nie miałaby w tym
temacie zajęcia? I jaki jest w tym procederze udział dyrektora MOKiSu – Jana
Gładysza, służalczego w sprawie połączenia i wykonującego bezprawne polecenia
burmistrza?
Ostatecznie do połączenia nie doszło.
Przez kilka lat manipulowani przez Dźwiniela nasi radni rękoma Stróżyka, dawali
się ogrywać jak małe dzieci i to wszyscy. Naiwni, zupełnie nie rozumieli, o co
chodzi. Sytuacja jest taka, że jest uchwała Rady o połączeniu i to nawet nie
jedna, a połączenia nie ma i nie będzie. Na jakimś szczeblu wobec bezprawia
zadziałało prawo.
Na wspomnianym spotkaniu każdy z
autorów miał prawo przeczytać jeden ze swoich utworów. Pani poetki Brygidy Błażewicz
nie było na sali. Wiersz pt. „Anioły nad Bielawą” za nią odczytał pan dr
Mierzejewski. Ale dlaczego akurat wybrał ten, nie będę go o to pytał. A brzmi
on tak i jest dedykowany przez autorkę dla
p. Rafała Brzezińskiego:
W purpurowej
chmurze
zachodzącego
słońca
zleciały się
anioły nad kościół
Wniebowzięcia
Najświętszej Maryi Panny
Rozdzwoniły się
dzwony radością
krasnale
zbudzone z długiego snu
wraz z aniołami
radzą że obdarzą
Bielawę cudnymi
darami
Malachitową
zielenią trafiły
W bibliotekę tam
wprowadzone
już czekają, by
w nowym miejscu
pojawili się
bibliotekarze
Błękitną jak
kolor nieba
w specjalny
inkubator celowali
i młodym w nim
ludziom milion
dobrych pomysłów
podesłali
A tę malutką w
kolorze złota
Schowały
cichutko koło Bielawy
I cieszą się
wszyscy jak małe dzieci
Bo wierzą że
cudny tego daru
Ogród zaświeci
Poeci
– to z zasady dobrzy, pogodni ludzie, przynajmniej w tych czasach. Minął wszak
bum na Broniewskiego czy Majakowskiego. Poeci bujają w obłokach wyimaginowanej
rzeczywistości…, ale też trzeba uważać, bo potrafią językiem literackim
przedstawić tę rzeczywistość całkiem realną i nie zawsze akceptowaną.
Ktoś powie – ładny wiersz i czyta
następny. Ale mnie coś tknęło, po jego wysłuchaniu i czekałem na tomik, aby móc
ten wiersz przeanalizować i wyciągnąć wnioski.
Jaka jest Bielawa rządzona przez
Dźwiniela i jego wiernych druhów?
Czy może być taką, o jakiej marzy wielu
Bielawian wraz z kandydatem na burmistrza panem Piotrem Łyżwą?:
Marzy
mi się, aby była miastem ludzi życzliwych, zadowolonych z życia. Bezpiecznym,
czystym i zadbanym, pełnym kwiatów i zieleni. Miastem z przedsiębiorstwami, ale
w typie pogodnego kurortu, miastem do wypoczynku. (Dzierżoniowski
Tygodnik Powiatowy nr 32)
Czy takie marzenia się spełnią? Ile
jeszcze „cudnych darów” w Bielawie nie przyjmiemy, a te, co mamy, wyrzucimy
„obok Bielawy” do Brodziszowa?
To już zależy od nas, od nas wyborców.
Mam nadzieję, że się nasza Bielawa niedługo zmieni :)
OdpowiedzUsuń