10 września 2014

Chce mi się wyć, gdy słyszę Doktora zachwycającego się papierowym pijarem

Niestety, dożyliśmy czasów, w których pewien znany cytat powinien być sygnałem ostrzegawczym dla wszystkich trzeźwo myślących ludzi. Także i nas, Bielawian. Pytacie, który? Ano ten o fałszywych prorokach i owocach ich pracy. Tak, o te owoce właśnie chodzi.

Oglądam miejscowe telepatrzydło i co widzę, i słyszę. Doktora z magistratu, zastępcę Obywatela Ryszarda (tego głównego urzędnika bez matury) z przejęciem w głosie i z wznoszącym się zachwytem opowiada, jak to magistraccy wyspecjalizowali się w „płodzeniu” programów. Wszelakiej maści – unijnych, krajowych, pomocowych, ze wspomaganiem i bez. Po prostu w magistracie zapanowała „programowa euforia”. I to nie dzisiaj, ani wczoraj. Ta ekstaza w zdobywaniu pomocy trwa już od lat. No, bo jak słusznie i odkrywczo wyznaje Doktor Magistracki „nie do razu Rzym zbudowano” (a właściwie, jako patriota powinien powiedzieć, że Kraków – chyba, że Dr nie jest Patriotą). Płodzą więc owe programy, ściągają euro, złociaki, ruble, czy inną mamonę i …. No właśnie i co? Nic! Sorry, poza zaangażowaniem towarzysza Marka D. Ale ten wycenił je na około 40 tys. rocznie, więc ma jakiś wymierny profit z tej „programowej ekstazy”. A przeciętny Bielawianin? Ten znów nic z tego nie ma. Nie dość, że nie znajdzie wolnego miejsca pracy. To „narajany” Doktorskim pijarem pomyśli, że jest niewiele wartym obywatelem. Wybrał władzę, która miała mu pomóc i zapewnić bezpieczeństwo, a staje się tylko „matołem”, któremu sprzedaje się papierowy badziew. Dramat i szczyt upokorzenia. A przecież, jak to mawiał znany Lechu – „Nie o take Polskie, walczyliśmy!”

Zdecydowanie nie o „take”. Czas wreszcie pogonić tych pewnych siebie i aroganckich osobników, którzy dbają tylko o siebie i swoje, mozolnie budowane dwory, a zwykłych ludzi karmią nic nie wartą papką. Liczą się owoce pracy urzędniczej, a nie dobre chęci, czy miejsca w rankingach. Bo jeśli tak bardzo chcecie, Wy w Magistracie na tym budować swój wizerunek, to przypomnę o miejscu w rankingu, o którym już pisałem kilka tygodni temu. Tam oceniono Wasze rządy nawet nie na tróję. Może ledwie dwa plus. I o tym plusie, też bym dyskutował.

Starzy ludzie mówią, pokaż mi, co zrobiłeś, a powiem ci, kim jesteś. Póki co, przez ostatnich szesnaście lat nie zrobiliście dla Bielawy nic, co moglibyśmy ocenić dobrze. Więc Wasza wartość jest mierna. I na nic zda się opłacanie miejscowych mediów, które mają budować Wasz pozytywny wizerunek. To wszystko jest żałosne i przypomina francuską burleskę. Szkoda pieniędzy na papierowy pijar, gdy w urzędzie pracy wciąż rosną kolejki bezrobotnych. Chyba, że zaczniecie te marketingowe kampanie opłacać z własnych pieniędzy. To zupełnie inna sprawa. Wasz cyrk i Wasze małpy. Ale od naszych złotówek wara!

Wciąż zniecierpliwiony Bielawianin

Opublikowano dnia 31.08.2014 autor: admin
(kopiowane za zgodą ze strony porozumieniedlabielawy.pl)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.