Pamiętacie wyśmienitego Romana Wilhelmiego w roli
szalonego Nikosia Dyzmy? To taki przedwojenny grajek na mandolinie, który przez
przypadek dostał się na warszawskie salony. A tam, dzięki swojej arogancji,
tupetowi piął się po szczeblach kariery. Szczytem był fotel premiera. Po drodze
wymyślił „bank zbożowy”, jako antidotum na problemy z nadwyżką pszenicy. Pomysł
był idiotyczny, choć mający w sobie cień racjonalności. Głupek Dyzma dzięki
niemu stał się nie tylko ważny, ale i sławny. Kiedy patrzę na naszą bielawską
rzeczywistość myślę, że takim naszym „bankiem zbożowym” jest słynny hotel dla
insektów i szkoła leśna. Niby pomysł zacny, ale przy mnogości ważniejszych
potrzeb trąci „kwiatkiem u kożucha”, czyli czymś zbędnym. Innym, chyba
poważniejszym problemem są koszty tej ekologicznej „fanaberii”.
Pewien zacny mieszkaniec miasta powiedział mi, że
chyba zbudowano go (ten hotelik) z najdroższego hebanu – „Panie, za 4 deski na
krzyż 70 tysięcy złotych!”. Cóż, gdybym był złośliwy, to pewnie zacytowałbym
przy tej okazji innego Bielawianina, równie wrażliwego na „szastanie” pieniędzmi
podatników, który nie omieszkał poinformować mnie, że w tym samym czasie, ta
sam firma, która budowała wspomniany hotelik, stawiała dom naszemu miłościwie
panującemu w magistracie Obywatelowi Ryszardowi. I przy tej okazji od razu
zarzekał się, że nic nie sugeruje. Pewnie, że nic. Ale wszyscy wiedzą, że Ryśki
to fajne chłopaki i krzywdy sobie zrobić nie dadzą. Szczególnie w sytuacji, gdy
od szesnastu lat trzymają swoją „powabną” rączkę na miejskiej kasie.
Jak przeczytałem w lokalnej prasie, na wybudowanie
tych cudów edukacji wydatkowano prawie 3 mln złotych. Za te pieniądze
powstał m.in. 100 metrowy drewniany baraczek, 40 metrowy taras.
Wychodzi około 20 tys. zł za metr kwadratowy drewnianych obiektów. Nie mnie
oceniać ekonomiczne podejście, ale jakoś „cuchnie” mi to wszystko
rozrzutnością. „Dworscy” od Ryszarda zaraz zaczną jazgot, że na edukacji nie
można oszczędzać, że to pieniądze z Funduszu a nie z kasy miejskiej.
Tradycyjnie odwrócą przysłowiowego kota du..ą. Nie zmieni to jednak faktu, że
Bielawa to nie miasto, które może pozwolić sobie na bezrozumne inwestowanie. A
jest tak, jak widać. Uprawia się politykę wydawania pieniędzy dla samego
wydawania. Myślenie o pozytywnych skutkach dla mieszkańców takich działań jest
dla władzy zbyt trudne i męczące. Mamy zatem specjalną strefę bez inwestorów i
miejsc pracy. Mamy niedoinwestowane szkoły gminne, ale chwalimy się jakimś
hotelem dla insektów i nowoczesnym podejściem do edukacji ekologicznej. A to
wszystko nic, tylko papierowy PR. Wydmuszka na użytek propagandy i medialnych
klakierów, którzy także mają swój udział w opróżnianiu miejskiej kasy. No, bo
obywatel Ryszard musi być niczym Nikodem Dyzma – salonowym lwem. A że z
wypłowiałą i marną grzywą, to inna sprawa.
Nadal, i wciąż zniecierpliwiony
Bielawianin
Opublikowano dnia 27.08.2014 autor: admin
(kopiowane za zgodą ze strony porozumieniedlabielawy.pl)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.