12 czerwca 2014

Prawym okiem - Nasz mundial, nasz sukces...

               Trzynastego lipca w Rio de Janeiro polska reprezentacja w finale brazylijskiego Mundialu zmierzy się z gospodarzami mistrzostw. Emocji będzie sporo, ale wydaje się, że najcenniejszy puchar, o którym marzą piłkarze wszystkich krajów trafi na cztery lata do Warszawy.
            Po gigantycznym sukcesie „koko, koko Euro spoko” będzie to naturalne sportowe dopełnienie siedmiu lat sukcesów i radości, do jakich doprowadzili Polaków liderzy koalicji jeszcze niestety sprawującej władzę.  Zapytasz Drogi Czytelniku  - jak to możliwe, skoro nasza niezwyciężona piłkarska armada nawet nie zakwalifikowała się do Mundialu w Brazylii? Odpowiem pytaniem – a czy to istotne, jakie są fakty? Ważne by było radośnie, wesoło i europejsko. Wystarczy przecież włączyć dowolny program telewizora głównych medialnych stacji i zaraz zanurzyć się można w wirtualny matrix błogiego zadowolenia i „sukcesów” na miarę światowej potęgi. Nie wygramy Mundialu? Nie ma nas na mistrzostwach? Bez zdziwienia przyjmę bełkot sportowych speców w czasie mundialowych wieczorów, sugerujących jakąś potworną zmowę przeciw naszym kopaczom nożnym, dzięki to której polegliśmy w eliminacjach. Inaczej przecież… znamy to już choćby z 2012 roku.
Szanowny Czytelniku – a czymże różni się iluzja naszych piłkarskich sukcesów od iluzji roztaczanej przez rządzącą koalicję od siedmiu lat? Czy media głównego nurtu poinformowały Cię może, że drugiego czerwca br. na spotkaniu ministrów obrony NATO przyjęto niemiecki plan podziału państw Sojuszu na „podstawowe” i „ peryferyjne”? Oznaczać to będzie od wiosny 2015 roku, że lokalne „potęgi”, te podstawowe, kierować będą polityką obronną grup państw – tych peryferyjnych. I zagadka – do której grupy państw wstępnie zaliczono Polskę? Aby było weselej, działo się to w tym samym czasie gdy w Warszawie media piały o niebywałym „sukcesie” koalicyjnego rządu pana Tuska podczas wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Czy może media podjęły temat gigantycznej afery podczas informatyzacji ministerstw? Czy wiesz, Drogi Czytelniku, że w przemyśle węglowym pojawił się wierzchołek kolejnej megaafery ze sprowadzanym z Kazachstanu i Rosji węglem, sprzedawanym jako krajowy?
Ale po co niepokoić Polaków!? Ważna jest ciepła woda w kranie, grill w sobotę, a przez tydzień praca za grosze w montowniach obcych koncernów albo na bazarze. Kogo powinna obchodzić fala emigracji młodych, którzy stają się obywatelami drugiej kategorii starych krajów UE? Przecież mamy galerie, Złote Tarasy, „autostrady”, dlaczego zastanawiać się nad celowością zakupu za miliardy „pendolino” bez atestów i certyfikatów? I teraz nowoczesne składy pociągów zarastają trawą na bocznicach kolejowych, ale to nie oznacza, że trzeba o tym mówić, denerwować Polaków przed kolejnymi wyborami.
Telewizyjny i internetowy przekaz już dawno stał się dla rządzącej koalicji leninowskim „opium dla mas” i zastąpił samodzielne wyciąganie wniosków. Dlaczego więc nie zaeksperymentować podczas Mundialu i nie pokazać meczów z udziałem naszej reprezentacji, choć nie bierze w turnieju udziału? Byłoby jak w nieśmiertelnym dialogu kultowego filmu – „To miś (mecz) na miarę naszych możliwości i to nie jest nasze ostatnie słowo”.

                                                                                          
                                                                                                                     Janusz Maniecki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.