8 lutego 2014

KGB

            Naprawdę proszę się nie bać. Ja mam tylko  pewien plan.
Potrzebuję pracę dla czworga młodych, zdolnych, uczciwych, wykształconych i ambitnych ludzi z mojej najbliższej rodziny w Bielawie. To trzy kobiety i jeden mężczyzna. Problem jest w tym, że nie jestem prominentem. Odziedziczyłem to po moim ojcu, który też nie był prominentem, chociaż mógł być, gdyby zapisał się do PZPR, co już przydałoby się w 1964 roku, a co jest szczegółowo opisane w napisanej przeze mnie książce „Kapitulna 64”. No … tak się stało, z czego już niedługo spróbuję się wytłumaczyć.

Mój ojciec całe swoje życie w wieku produkcyjnym był ślusarzem, a nawet ślusarzem brygadzistą. Za swoją rzetelną pracę otrzymał od towarzysza sekretarza Babiucha, w zastępstwie Przewodniczącego Rady Państwa prof. Jabłońskiego,  krzyż zasługi (w samej Warszawie) i nawet był w telewizji, ale jakoś prominentem to go nie uczyniło. Moje dzieci też po mnie prominenctwa nie odziedziczyły. Tak więc, nie jestem prominentem i w dodatku nie mam tu w Bielawie rodziny na eksponowanych, znaczących stanowiskach, żeby w ramach pomocy rodzinnej rodzina mi pomogła.
Kiedy w latach 80-tych wyrzucano mnie z pracy z Wykończalni „Bieltexu”, chciałem poszukać sobie czegoś w okolicy. Mój kolega Krzysiu powiedział wtedy do mnie:
- Bolek, a kto cię zna!?
Faktycznie, nawet i o to nie zadbałem. Tak więc z mojej winy jest tak, jak jest i jak nie postaram się w jakiś sposób o pracę dla mojej rodziny, nie jestem pewien, czy mojej skromnej emerytury wystarczy na utrzymanie mnie i tych bez pracy.
Pomyślałem jednak, że może pieniądze leżą gdzieś na ulicy, bo tak się mówi przecież: Pieniądze leżą na ulicy.
Zacząłem szukać … i znalazłem.
Zakładam gazetę KGB – co znaczy Kabaretowa Gazeta Bielawska. A co! Nowak może to i ja mogę. Jestem przekonany, że do końca roku, to znaczy do wyborów samorządowych, Gazeta nie splajtuje, a jak pan Dźwiniel się bardzo postara to i przez następne cztery lata również się utrzyma. Chodzi o to, żeby zrobić taką gazetę, żeby ludzie ją czytali, a nie taką, że oglądają tylko zdjęcia, sprawdzając czy przypadkiem na nich nie ma kogoś znajomego. Co prawda, jest w Bielawie już gazeta i nawet nie w małym nakładzie, ale, ponieważ nikt jej nie czytał, trzeba było zdecydować się na jej rozdawanie za darmo, a już zapewne wkrótce będzie dostarczana pod każdą strzechę, gdy tak na dobre zacznie się kampania wyborcza do samorządów i burmistrz, jak to zawsze bywa, zarekwiruje „Wiadomości Bielawskie”, bo o nich mówię, na potrzeby swojej kampanii i to jeszcze za darmo. I to jest dopiero biznes. Tego nikt inny w Bielawie nie potrafi.
Ta więc marzy mi się taka gazeta w Bielawie, żeby ludzie w kioskach pytali: „Czy jest już KGB?”, a pani w okienku odpowiadała: Już nie ma!
I tu wierzę, że rozwiązałaby się sprawa bezrobocia w mojej rodzinie.
Zaczynam działać!

4 komentarze:

  1. Świetny pomysł z tą gazetą, Panie Bolesławie! Trzymam za Pana kciuki, bo będzie Panu nie łatwo. Natomiast Pana felietony są kapitalne - bardzo fajnie i z dużą dawką humoru opisuje Pan bielawskie sytuacje i Pana własne refleksje. Proszę, tak trzymać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogę w Pana gazecie pracować jako wolontariusz :-)
    Odezwę się do Pana!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomysł popieram w 100 %

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.