O mało co przegapiłbym rocznicę
Rewolucji Październikowej, która była w listopadzie w 1917 roku. Nie będę
jednak pisał o tych dziesięciu dniach,
które wstrząsnęły światem, ale o jednym dniu – pierwszym dniu, a właściwie
nocy. Jak to się zaczęło?
Przez
lata przechowywałem wycinek z jakiejś komunistycznej gazety (wtedy nie było
żadnych innych gazet), w której ze zdziwieniem przeczytałem, że przez całe
dziesięciolecia zakłamywano historię.
Uczyłem się ja i następne pokolenia, że
sygnałem do ataku na Pałac Zimowy był wystrzał armatni z krążownika „Aurora”.
Tak było umówione, żeby był efekt. Ludzie czekali pod Pałacem Zimowym, żeby go
szturmować, a huku nie słychać. Poczekali jeszcze pół godziny i poszli do
szturmu bez wystrzału z Aurory. Wystrzał był po godzinie od szturmu ze ślepaka,
na co już nikt nie zwracał uwagi. Okazało się, że gdzieś zapodziała się lampa
sygnalizacyjna, co napisane jest w gazecie.
Druga
nieprawda to to, że tak naprawdę to żadnego szturmu na Pałac Zimowy nie było,
bo nikt go nie bronił. Większość żołnierzy gwardii rządowej po prostu się
rozeszła.
A
sama rewolucja, to nie była rewolucja tylko przewrót wojskowy.
No
i masz babo (matrioszko) placek!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.