Dotykamy spraw ostatecznych. Dotykamy nieogarnionej i niewyobrażalnej naszymi zmysłami wieczności. To tylko można przyjąć po prostu do wiadomości.
Nie tak dawno jeden z Komentatorów na blogu zwrócił moją uwagę na działania w kwaterze sióstr Elżbietanek na naszym cmentarzu parafialnym w Bielawie. Poszedłem sprawdzić – faktycznie, kwatera jest likwidowana. Jak się dowiedziałem, trwa to już od około czterech lat, a doczesne szczątki sióstr zakonnych, które od początku posługiwały chorym w dolnym szpitalu i na mieście, a mieszkały przy szpitalu, przenoszone są do kwatery sióstr Elżbietanek na parafialny cmentarz w Dzierżoniowie. Pozostały jeszcze dwa groby, a w części, gdzie już grobów sióstr nie ma, są już inne groby.
I właśnie zastanawiam się – dlaczego tak się stało?
Odpowiedź zapewne jest prosta, a jeśli nie, to wystarczy zapytać kompetentne i zorientowane w temacie osoby.
Ale ja może od innej strony.
Otóż w czasie uroczystości pogrzebowej można było usłyszeć zapowiedź celebransa:
„- A teraz odprowadzimy ciało drogiej nam zmarłej siostry na miejsce wiecznego spoczynku.”
I odprowadzamy to ciało na cmentarz, aby godnie złożyć je w grobie – miejscu wiecznego spoczynku, gdzie będzie czekać na dzień zmartwychwstania – o zmartwychwstaniu też się wspomina przy grobie.
Stwierdzenie o miejscu wiecznego spoczynku można też spotkać na klepsydrach:
„Uroczystości pogrzebowe odbędą się w kościele parafialnym w … w dniu …, po czym nastąpi wyprowadzenie trumny ze zmarłą do grobowca – miejsca wiecznego spoczynku. Zawiadamiają o tym pogrążeni w głębokim smutku i żałobie …”
Jeżeli tak jest, czyli miejsce złożenia ciała do ziemi jest miejscem wiecznego spoczynku, to po co zakłócać zmarłym ten wieczny spoczynek, szukać jego szczątków wymieszanych ze szczątkami innych osób, żeby gdzieś przenieść? Nie rozumiem tego. Nie rozumiem, dlaczego uroczyście i w atmosferze zadumy mówi się o miejscu wiecznego spoczynku, a potem zupełnie się temu przeczy.
Kwatera naszych sióstr Elżbietanek zapełniała się. Ostatnią pochowaną siostrą była siostra Marcelina. Znałem ją; wiem o którą siostrę chodzi. Nawet kiedyś przyniosła mi zupę do szpitala. Po lewej stronie od jej grobu było jeszcze jedno wolne miejsce do pochówku. Myślała o nim dla siebie siostra Damascena (Józefa Cybula), z którą znaliśmy się bardzo dobrze. W Bielawie zakon Elżbietanek zlikwidowano, siostry rozdzielono po innych placówkach. Siostrę Damascenę, wieloletnią przełożoną, przyjęto do placówki w Dzierżoniowie. Tam była do śmierci.
Ostatni raz widziałem się z siostrą Damasceną na przystanku autobusowym na ulicy Parkowej. Czekała na autobus do Dzierżoniowa. Jak zwykle miła i uśmiechnięta, choć przebijał już przez nią smutek.
Kiedy zmarła, została pochowana na cmentarzu parafialnym w Dzierżoniowie, w kwaterze sióstr Elżbietanek, a nie w Bielawie. Tak zdecydował zakon.
To nie tak miało być.
A po co było likwidować kwaterę zasłużonych dla bielawskiej społeczności sióstr? Czyżby nie miał się kto tymi grobami opiekować? A tak duża parafia p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny nie mogła się tymi grobami z wdzięczności zaopiekować?
Jakieś to dziwne, niezrozumiałe, a zarazem smutne.
Na tym wolnym z lewej strony miejscu w kwaterze postawiono krzyż z cokołem, który prawdopodobnie przeniesiono z cmentarza z Dzierżoniowa, kiedy tam zmieniano wystrój kwatery sióstr. Odebrałem to tak – żeby to puste miejsce, nie było puste. Ten krzyż tam zupełnie nie pasował. Teraz widzę, że jest przeniesiony i odnowiony. Może pozostanie, aby świadczyć, że tu spoczynek wieczny miały mieć siostry Elżbietanki z Bielawy. A może i to zabiorą razem z tabliczką, która jest na parkanie, żeby nie było dziwnie, żeby nikt nie zapytał, żeby nikt nie miał wątpliwości.
Co pozostanie po siostrach Elżbietankach w Bielawie. Czy może tylko tabliczka na pierwszej ławce w kościele po lewej stronie głównej nawy? Może warto pomyśleć, o jakimś upamiętnieniu, dopóki żyją jeszcze ludzie, którzy mają te nasze siostry we wdzięcznej pamięci.
Niech odpoczywają w pokoju - bo spokój im zabrano.
A co zrobiono z nagrobkami?
OdpowiedzUsuńMnie to też zastanawia, ponieważ nagrobki są z zasady poświęcone. A więc pytanie zasadne - co się z nimi stało?
UsuńDolny Śląsk po II wojnie światowej.Kiedy usuwane są ciała,usuwane są także nagrobki.Co się działo po II w.św.?Zdecydowanie najczęstszym zastosowaniem martwych nagrobków były naprawy zniszczonych ulic,chodników,schodów i progów.Krótko po wojnie można było zobaczyć drogi i place wybrukowane nagrobkami z krzyżem lub"Poświęcone pamięci","Ku pamięci mojej ukochanej żony". Przykro było zobaczyć pod stopami nagrobek dziecka.
OdpowiedzUsuńPiekarz ukradł nagrobek na palenisko swojego pieca.Jeden z klientów znalazł na spodzie swojego chleba odcisk czaszki,z przerażeniem pobiegł do księdza.Zaniepokojony ksiądz sprawdził swój bochenek,zobaczył na spodzie chleba odcisk piszczeli.
W pewnej knajpie z czterech marmurowych nagrobków zrobiono ladę barową na której przez wiele lat serwowano piwo.
Schody z nagrobków można jeszcze zobaczyć na ulicy Różanej i kilka progów w Wustewaltersdorf.
Pierwsza teza Od śmierci s. Marceliny nie minęło 25 lat... A więc grobu prawnie nie wolno zlikwidować....A na inne 5 grobów s. Przełożona z Dzierżoniowa nie chaciała przedłużenia 500 pln× 5 =2500 pln. A ekshumacje kosztują 4000 x 6 grobów= 24000 PLN. Więc zrównwno groby, a Bielawianom Krzyż z napisem i gra....
OdpowiedzUsuńPamiętam jako dziecko Pogrzeby s. Marii Anzkarji Kucharskiej, s. Marty Gerwiny Kurdy koncelebrował je śp. ks. Roman Biskup... Pracowały na sali operacyjnej w szpitalu pod kierunkiem dr. Nowickiego..i co?...Daj im Boże Niebo...
OdpowiedzUsuń