19 listopada 2023

Będą zdejmować krzyże!


To jest oczywiste, że nowy rząd pod dowództwem Donalda Tuska krzyże z miejsc publicznych będzie rugować. Są już zapowiedzi poszczególnych polityków z wrażych opcji, że relacje Kościoła i tak zwanego Państwa, będą w radykalny sposób zrewidowane. Nawet będzie zerwany konkordat ze Stolicą Apostolską. Działalność Kościoła będzie zredukowana do widzimisię guru Tuska i jego popleczników w rządzie, sejmie i senacie.

            Napisałem – „tak zwanego Państwa”, uzasadniając to tym, że obecna większość parlamentarna i w związku z tym samym część suwerena, uzurpują sobie prawo do jednoznacznego określenia Państwa – „Państwo to my i nic wam k… do tego”. Zrobimy, co chcemy i co nam k... zrobicie?

         Mój ojciec, Zenon Stawicki zmarł w rodzinnym Włocławku, w swoim domu w dniu 13 czerwca 2020 roku, przeżywszy 96 lat. Można by powiedzieć w jego imieniu słowami świętego Pawła:

 W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego.   2 Tm 4, 7-8.

            Tata już nic nie powie, nic nie wspomni. Teraz my, pozostający w rodzinie, jesteśmy niejako depozytariuszami jego bogatego życia. Jest kwestia, czy nam się chce sięgać do tych korzeni, z jakich wyrośliśmy? Czy chce się nam zastanowić i powiedzieć – „wiary ustrzegłem”?

            Po śmierci taty zaproponowałem opisanie pamiątek, jakie są na ulicy Kapitulna 64 we Włocławku. To też jest świadectwo naszego życia. Każdy najmniejszy przedmiot, każda z pietyzmem przechowywana przez mamę kartka, a nawet świstek – świadczą o rodzinnej historii, wkomponowanej nawet w życie narodu, narodu od 966 roku chrześcijańskiego, katolickiego. Jak to bywa w takich sytuacjach, całe odium tematu spadło na mnie, choć już praktycznie od 1970 roku we Włocławku nie mieszkam.

            No i piszę.

            Jedno z takich wspomnień, napisane może w zeszłym roku, dotyczy właśnie krzyży. W naszym rodzinnym domu są krzyże i są wyeksponowane, i jest to dla nas zupełnie normalne. Kopiuję to wspomnienie:

 

            DREWNIANE KRZYŻE

 „Jak już wielokrotnie zdarzyło mi się we Włocławku, dowiaduję się rzeczy, których nie wiedziałem, albo nie pamiętam. Tak było z tymi drewnianymi krzyżami. Mama zapytała mnie, czy wiem, co to za krzyż stoi na „ołtarzyku” w pokoju na stole w wazonie? Nie wiedziałem. I wydawałoby się, taki prosty, drewniany krzyżyk, a tyle w sobie ma treści.

 

                                   


            Dzięki dobrej pamięci naszej mamy, Teresy Stawickiej, dowiedziałem się, o tej ciekawej historii, która przecież tak bezpośrednio, namacalnie dotyczyła mnie, ale i moich braci – Józefa i Stanisława. A więc to nie jest jeden krzyż, ale były trzy!

            Trzecią klasę szkoły podstawowej nr 12 we Włocławku na ulicy Feliksa Dzierżyńskiego (przed wojną – Wiejska i obecnie też Wiejska) rozpocząłem w 1959 roku (rocznik 1950). Józef chodził do drugiej, a Stachu poszedł do pierwszej. To był ostatni rok, kiedy religia była jeszcze w szkole. Religii w szkole uczył ksiądz Targosz, ale to nie był ksiądz z naszej parafii Stanisława Biskupa. Prawie nic z tamtego okresu nie pamiętam. Nie pamiętam też, jak to było z tymi krzyżami.

            Religii w szkole w czwartej klasie już nie mieliśmy. Mogę przypuszczać, że i wtedy zdjęto krzyże ze ścian w klasach, a pamiętam, że na pewno były. Krzyż wisiał centralnie na ścianie nad tablicą, a po jego bokach, na portretowych zdjęciach, przywódcy ludowego państwa - Polski Ludowej – różni w różnych klasach. Trudno mi teraz odtworzyć, którzy, ale być może: Bierut, Rokosowski, Cyrankiewicz, Gomółka. Na ten tryptyk mówiło się – Pan Jezus i dwóch łotrów.

            Rodzice naszej szkoły protestowali przeciwko zdjęciu krzyży, a gdy stało się to faktem  w takiej sytuacji postanowili, że uczniowie będą mieli krzyże ze sobą w tornistrach. Taka była akcja. Czy one były jakoś eksponowane, tego nie wiem, z opowiadania mamy jednak wynika, że nam takie krzyże zrobił własnoręcznie tata. Inni uczniowie mieli też krzyże zakupione.

            Na dowód tego, że to nie tylko ten krzyż w wazonie na stole w pokoju, mama wskazała na taki sam krzyż nad drzwiami w mieszkaniu po rodzinie sąsiadów. Sprawdziłem. Faktycznie taki krzyż wisi.

 


                              

 

            Pozostaje więc odnaleźć jeszcze jeden krzyż do kompletu.

            Czy ktoś pamięta tę historię?

            Jest teraz sporo o krzyżach w szkołach i o religii w szkołach w Internecie. Warto do tej historii wrócić, bo znów są zakusy, aby tak religię jak i krzyże ze szkoły, i z miejsc publicznych wyrugować, tym razem jednak chcą tego sami ludzie i sami uczniowie. A jak będzie, to też dużo zależy od rodziców tych dzieci i samych dzieci, które na religię uczęszczają, bo władze państwowe są za utrzymaniem i religii w szkołach, i krzyży w szkołach, i w miejscach publicznych.”

            Wypada jeszcze napisać zakończenie posta. Właściwie to każdy czytelnik, katolik, niech sobie to zakończenie dopisze, bo wiara, krzyż, przez całe życie mu towarzyszy. Tego nie da się uniknąć. Towarzyszy mu od Chrztu Świętego, po katolicki pogrzeb z Chrystusowym Krzyżem.

 

 

11 komentarzy:

  1. Krzyże zastąpią banery.
    "Jesteś w ciąży?Potrzebujesz aborcji?MOŻEMY POMÓC-proabort.com"

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisałem że sklejenie kościoła z PISem spowoduje same problemy, bo każda partia kiedyś upadnie, a takie sklejanie na siłę spowoduje tylko ciągnięcie kościoła za sobą na dno. Cokolwiek złego teraz się dziać będzie, swoje źródło ma w wykorzystaniu religii przez PIS i ochoczej zgodzie hierarchów na to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie sklejałem PiS z Kościołem i nie mam za co uderzać się w pierś. Drażnił mnie sojusz tronu z ołtarzem, o czym niejednokrotnie pisałem. Nie mogę jednak zdecydowanie krytykować wszystkiego, co robi Kościół i rząd, bo i ja bym był krytykowany, o czym jestem przekonany. Pisałem nawet artykuł "Księża, słuchajcie wiernych". Niewątpliwie rządowi chodziło o sympatię ludzi wierzących, a Kościołowi o profity. To jest skomplikowana sytuacja i trudno coś sensownego wymyślić. Najlepsza współpraca kościoła i państwa była w okresie postalinowskim w Polsce. Wystarczy policzyć, ile wybudowano nowych kościołów. Kościół bez państwa sobie poradzi - gorzej odwrotnie.

      Usuń
    2. Niewątpliwie rządowi chodziło o sympatię ludzi wierzących. Dobre. Pewnie ludzie z tej sympatii odsunęli się od kościoła... co pokazują liczne statystyki. W ciągu ostatnich 10 lat w polskim kościele ubyło 6mln wiernych.

      Usuń
    3. Katolicy odchodzą już od lat 70-tych XX wieku.
      "Dlaczego katolicy odchodzą,za czym tęsknią i jak mogą wrócić"(Why catholics leave,what they miss,and how they might return"-prof Stephen Bullivant
      Książka ta stanowi podsumowanie wyników ankiety,którą profesor S.Bullivant przeprowadził dla diecezji Portshmouth w Anglii,która skierowana była do osób,które zostały ochrzczone jako katolik,ale nie uczestniczyły we Mszy świętej.Ankieta miała pomóc wyjaśnić,dlaczego ludzie odeszli.Wyniki ankiety są interesujące,choć nie zaskakujące(dlaczego odchodzą:Sobór Watykański II,większa możliwość podróżowania,brak Mszy tradycyjnej...). Z ankiety wynika jedna rzecz:jak trudno jest dziś utrzymać wiarę.




      Usuń
  3. W ciągu ostatnich kilku lat w Internecie eksplodowała liczba blogów,filmów na YouTube,kursów i podcastów poświęconych stoicyzmowi.
    Wirtualne nabożeństwa przyciągają młodych ludzi,którzy wcześniej nie mieli nigdy kontaktu z Kościołem i jego przesłaniem.
    Uważają to za wygodniejsze niż o określonej porze,w określonym dniu i w ustalonym miejscu.Jest w tym także anonimowość-mogą przedstawić swoje nadzieje,obawy i wątpliwości,słuchając usługi online w zaciszu własnego domu.Mogą się modlić,płakać,śpiewać,narzekać lub robić cokolwiek innego,co czują,nie przejmując się oceną innych.


    OdpowiedzUsuń
  4. Tablet i rysik.
    Krzyża w tornistrze nie nosiłem.Nosiłem"tablet"z łupka i rysik.Jedna strona łupkowej tabliczki miała wyżłobione linie(pismo),druga strona kratki(matematyka).Tabliczka i rysik wiszą nad moim biurkiem.Na ścianach wiszą też moje trofea myśliwskie - krzyża brak.

    OdpowiedzUsuń
  5. W 1959 tow. Bieruta już nie było wśród żywych. Byli tow. Gomółka i Cyrankiewicz...Panie Bolesławie....Październik 1956r. Tzw. Odwilż Gomółki, likwidacja kołchozów... Oj ziewało się na lekcjach historii :-) A co do Symbolu Chrześcijaństwa- Krzyża...Jak będzie trwoga to przyjdą do Boga- Spokojnie, niech tylko sztuczna inteligencja wyrzuci ich na bruk i nie będzie co do gara włożyć...Kościoły będą pełne i ci sami będą stękać " Od powietrza, głodu ognia i wojny"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No faktycznie nie było, to i zdjęć też nie było. W 1956 roku zamknięto pewną epokę.

      Usuń
  6. Ja Katechezę przez wiele lat miałem w parafialnej salce w tzw. "Organistówce" później w Domu parafialnym. Moimi katechetami byli: s. Imaculata, s. Dominika, ks. Andrzej Gołąb, ks. Eugeniusz Bojakowski, ks. Ryszard Sokołowski....Wychowali nas na ludzi, katolików itp. itd. Ostatni rok Katecheza była w szkole- Zbieranina powiatowa, brak panowania Katechety nad rozbrykaną gawiedzią i nic tak naprawdę z Katechezą wspólnego to nie miało....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam wszystkie te osoby. Na religię w tym systemie prowadzałem swoje dzieci.

      Usuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.