Co prawda sprawa, którą chcę poruszyć, dotyczy czasu wcześniejszego, bo okresu Wszystkich Świętych, ale jest dalej aktualna. To nie tylko moje spostrzeżenia, a więc tym bardziej odważnie piszę. Mam nadzieję, że nikogo nie urażę tym pisaniem, bo i nie ma ku temu przesłanek.
My nie mamy rodziny na cmentarzu, bo jesteśmy napływowi, a jeszcze nikt nie zdążył umrzeć i stąd, odpowiadając niejako na wezwania władz, nie byliśmy na cmentarzu w ten najważniejszy czas. Byliśmy wcześniej i byłem potem, na prośbę znajomych, którzy tu już nie mieszkają, a po świątecznych wichurach mieli obawy, co do stanu wystroju nagrobka.
To, co zrobiła poświąteczna wichura, było przerażające. Poprzewracane kwiaty w donicach i odrzucone nawet daleko od nagrobków. Praktycznie z płyt nagrobnych zmiecione było wszystko, a szkło zniczy potłuczone. Przykro było patrzeć. Miałem też świadomość, że nie wszystkie groby zostaną doprowadzone do porządku, bo nie wszyscy opiekujący się są na miejscu.
I tu nasuwa się pytanie, czy z tym bogatym wystrojem grobów w święta, ale i przez cały okrągły rok, nie ma przesady? Przecież były nagrobki, całkowicie zastawione kwiatami i zniczami tak, że już nie było miejsca, aby dostawić nowe, a co zmarłym zupełnie już nie jest potrzebne. Rozumiem, jedna lampka dla pamięci i zadumy przy patrzeniu na światełko, ale nie taki blichtr! I to strojenie na ostatnią chwilę, bo mogą przecież ukraść.
W naszej parafii w niedzielę przed Wszystkimi Świętymi w poprzednich latach apelowano, że owszem, te światełka, te stroiki i kwiaty są w jakiś sposób istotne, ale najważniejsza jest modlitwa. W tym roku tego nie słyszałem. Bo i jak to powiedzieć, gdy parafia sprzedaje przez cały okrągły rok znicze i wkłady, przyczyniając się właśnie do tego blichtru, tworzenia hałd śmieci i pogłębiania ocieplania klimatu, i zatruwania atmosfery dwutlenkiem węgla, i smołami z wkładów, a w tym szczególnym czasie ze zdwojoną intensywnością, również na terenie placu przykościelnego.
Czy to nie jest hipokryzja? Czy naprawdę cel uświęca środki, bo ten handel prowadzi Caritas parafialny, a zarobione pieniądze idą na potrzeby potrzebujących?
A co na to Pan Jezus, ten z biblijnej sceny z biczem uplecionym ze sznurków? Czy ktoś się nad tym zastanawiał?
Zdaję sobie sprawę z logicznego myślenia i kombinowania, że jak nie kupią przy kościele, czy na cmentarzu, to i tak kupią gdzie indziej, ale czy to jest myślenie logiczne?
Mam odwagę zaproponować odpowiedzialnemu za parafię księdzu proboszczowi dr Stanisławowi Chomiakowi, żeby skończył w parafii z przykościelnym handlem, zaznaczając, że cmentarz parafialny też należy do kościoła i jest jego integralną częścią.
Czy stanie się tak, jak zaproponowałem? Na pewno nie, bo ludzie tak chcą, bo tego wymaga swoista racja stanu, bo tak jest dobrze i czego ten Stawicki znów się czepia?
A może jednak! Wszak wchodzimy w czas dyskusji o Kościele w ramach synodu, ogłoszonego przez papieża Franciszka i wszystkie sprawy wypowiedziane z troską o Kościół powinny być wysłuchane i przeanalizowane w kontekście powołania Kościoła i jego służby.
A wiatr robi swoje i dmie, kędy chce.
Homonim:
Polityczne gdybanie
_ _ _ _ _ /_
_ _ będzie jeszcze
prowadził w
sondażach,
lecz kiedy
odejdzie,
(jak się
zwykle zdarza)
pozostaną po
nim niewielkie gadżety,
w tym _ _ _
_ _ _ _ _ wyborczy
i liderów
portrety.
Zawsze mówiłem, że ten polski Dzień Zmarłych to większą komercja niż Halloween. Kupują te znicze, kwiaty, stroiki jakby wyścigi były kto więcej i lepiej przystroi. A nawet nie wiedzą, że Dzień Zaduszny jest dużo ważniejszym świętem ..
OdpowiedzUsuń