W
tytule artykułu nawiązuję do dobrej niedawno wiadomości, że w ramach
Bielawskiego Budżetu Obywatelskiego w centrum Bielawy powstanie Skwer Imienia Eleni.
Mi to bardzo się nawet podoba, bo to jest po drodze do mojego parafialnego
kościoła i choć teraz jest czas szczególny, a ja z żoną ze względu na wiek
jestem narażony na tego paskudnego koronawirusa i we mszy niedzielnej
uczestniczymy przez telewizor, to jednak przecież kiedyś to się skończy i
będzie można posiedzieć z panią Eleni na ławeczce na jej skwerze.
Takich miejsc w Bielawie, które już
są skwerami, a mogą jeszcze bardziej cieszyć mieszkańców po odpowiednim
zagospodarowaniu, jest więcej i od władz miasta, i samych Bielawian tylko
zależy, jakie zostaną stworzone warunki do miłego na nich spędzania czasu.
Jest takie miejsce, które spędza…
sen z oczu mieszkańcom bloków przy ulicy Polnej, a o którym niedawno
dowiedziałem się z Internetu. Sam się tematem zainteresowałem, bo to jest
sytuacja wyjątkowa, a nawet kuriozalna, jak na modelowe miasto ekologiczne, o
czym bębni na okrągło burmistrz Bielawy, pan dr Andrzej Hordyj wraz ze świtą
swoich pomagierów.
Podjechałem tam dzisiaj niezastąpionym
składakiem, aby sprawę obadać na miejscu i ewentualnie poszukać weny do
napisania reportażu. Weny co prawda nie znalazłem, stąd i ten artykuł taki bez
ładu i składu, ale jak tu znaleźć wenę w takim bałaganie?
Dojeżdżam do przestronnego miejsca,
tak zwanego terenu zielonego, i już z daleka widzę, że to co widziałem w
Internecie, pokrywa się z prawdą. To przykryta niebieską plandeką kupka drewna
opałowego na środku terenu zielonego, ogrodzona taśmą.
Zainteresowani dobrze wiedzą, o co
chodzi, doskonale zna sprawę burmistrz, dr Andrzej Hordyj, jak i wspomniany w
tytule Pełnomocnik, któremu dedykuję artykuł, widząc nawet za jego zasługi dla
organizacji terenów zielonych w Bielawie Skwer Jego Imienia.
Przechodząc do rzeczy, nie napiszę
wszystkiego, co wiem, bo szczerze liczę na to, że pan burmistrz szybko podejmie
jedynie właściwą decyzję i sprawy nie będzie, aby dalej nie ośmieszać
modelowego miasta ekologicznego.
Otóż ta kupka drewna opałowego (nie
mam wiedzy, czy każdy gatunek drewna nadaje się do palenia w obrębie
ekologicznego miasta), należy do jednego z mieszkańców, a składowane jest ono
na legalnie wydzierżawionym od miasta terenie w ilości 3 m2, na środku terenu
zielonego, należącego do mieszkańców. Wydanie takiej decyzji, po prostu nie
mieści się w głowie.
Wiem, że mieszkańcy pobliskich
bloków, co jest opisywane na Facebooku, nie zgadzają się z taką decyzją władz
miasta w osobie Pełnomocnika Burmistrza Bielawy i temat nagłaśniają, próbując
wpłynąć na władze miasta, aby teren zielony był faktycznie terenem zielonym,
przyjaznym mieszkańcom, a nie składowiskiem jakichś odpadów.
Powtarzam, nie będę opisywał
szczegółów na tym etapie, ale mając do wglądu zdjęcia z poprzednich okresów
składowania drewna, jak widać jesienią i
zimą, kiedy to właściciel drewna, zamiast trzymać je w piwnicy, składował je
nielegalnie na terenie należącym do wspólnoty czy MZBM, mogę przypuszczać, że,
aby nie było pretensji ze strony okolicznych mieszkańców, sprawę załatwiono
urzędowo, wynajmując teren od miasta.
Nasuwa się pytanie (dysponuję tylko tą
jedną stroną dokumentu dzierżawy), czy każdy z mieszkańców, który mieszka przy
tym skwerze, może sobie wydzierżawić kawałek tego terenu zielonego i czy może
tam składować swoje drewno, a może nawet i węgiel? Czy jest szansa, aby cały
ten plac przekształcić w składowisko materiałów opałowych? A może niech każdy wydzierżawi sobie od
miasta za tak marne pieniądze po 3 metry na parking?
Władze miasta Bielawy w osobie pełnego
mocy Pełnomocnika, wyrażając zgodę na wydzierżawienie terenu zielonego na to
niechlujne składowisko drewna, po prostu się skompromitowały. Proponuję
burmistrzowi, aby takiemu pełnomocnikowi pełnomocnictwo odebrać, a za to
składowisko solidnie go ukarać.
Temat w formie linku przekazuję do
radnych:
Krzysztof
Możejko
Dagmara
Aleksandrowicz
Sebastian
Runowicz
Rafał
Januszkiewicz
Tomasz
Wojciechowski
Łukasz
Fedorowicz
Oczywiście zachęcam też innych
radnych, aby pochylili się nad tym zagadnieniem.
Może jeszcze podkreślę, jak władze
samorządowe dbają o mieszkańców ulicy Polnej, a konkretnie gdzie mają dzieci i
pozostałych mieszkańców tych wspomnianych bloków. Proszę sobie przelecieć w
myśli wzrokiem te wszystkie place zabaw dla dzieci w innych częściach Bielawy i
porównać z urządzeniami na tym opisywanym przeze mnie placu. Proszę również
policzyć ławeczki na tym placu.
Wstyd, po prostu wstyd.
Mam jednak nadzieję, że burmistrz,
dr Andrzej Hordyj, okaże się burmistrzem również mieszkańców ulicy Polnej,
zaraz po ulicy Grota Roweckiego, 11 Listopada i oczywiście Wysokiej… we
fragmentach.
7zł rocznie za 3 metry. To ja sobie zrobię parking panie burmistrzu, pierdyknę sobie białą farbę na trawniku, będę parkować na paletach. Oczywiście, żeby nie niszczyć trawy, no bo jak tak w modelowym mieście?
OdpowiedzUsuńBrawo. Tylko, czy ktoś z UM się tym przejmie? Mieszkańcy sobie, władza sobie. Jak ktoś się dowie do koryta to bierze z niego co najlepsze, a resztki zostawia dla tych, którzy stoją z boku i mogą się tylko przyglądać.
OdpowiedzUsuń*dorwie do koryta
OdpowiedzUsuńPanu Burmistrzowi radziłbym również wysłać kogoś ze Straży Miejskiej, która to mogłaby sprawdzić wilgotność drewna. Miasto ekologiczne? Nie sądzę.
OdpowiedzUsuńPo tym artykule to już jestem na 100% pewny, że mieszkam w mieście ekologicznym�� Postawa urzędników i władz miasta w tym przypadku poniżej jakiejkolwiek krytyki. Pokazują tylko w jakim poważaniu mają zwykłych mieszkańców.
OdpowiedzUsuńWysłałem wiadomość do wymienionych radnych o treści: "Szanowni Państwo! Uprzejmie proszę o zainteresowanie się sprawą, która od dłuższego czasu jest zmorą mieszkańców bloków przy ulicy Polnej, a którą opisuję w załączonym artykule i wypowiedzenie się oficjalnie pod tekstem, lub w korespondencji, którą upublicznię. Z wyrazami szacunku. Bielawski Bloger Bolesław Stawicki."
OdpowiedzUsuńhttp://boleslawstawicki.blogspot.com/2020/03/skwer-imienia-penomocnika.html#comment-form
A skąd taki wybór radnych? Nie widzę prawidłowości?
UsuńTo moi znajomi radni. Wymieniłem ich, bo bardziej na nich liczę niż na innych, ale wszyscy zaproszeni są do współpracy.
UsuńWysoka wyremontowana, wiadomo w końcu burmistrz nie będzie mieszkał przy dziurawej drodze. To drewno jeszcze niech zabierze i zrzuci sobie pod domem. Drewnem zawsze ekologicznej haha
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że te komentarze piszą trzy nakręcone osoby. Jak dopiec sąsiadowi. Panowie co ten sąsiad wam zrobił? Zabrał drewno jak najdalej mógł. Do waszych okien jest około 30 metrów, nie przeszkadza wam to wogole. W swojej walce z sąsiadem, który tak na prawdę chce żyć spokojnie, zapominajcie o empatii. Gdzie życzliwość i inne takie? Poszedł do urzędu, zawarł umowę. Tyle kosztuje według zarządzenia z 2016 najem takiego terenu. Inne stawki są za ziemię rolną, inne na parking, inne na cele handlowe. Każdy mieszkaniec ma tak wyliczane metry, według zarządzenia. Panowie opamietajcie się, żeby nawet do pracodawcy chodzić, pisać skargi na sąsiada. Zastanówcie się i pomyślcie, czy nie powinno być Wam wstyd.
OdpowiedzUsuńUmowa obowiązuje od listopada 2019, wcześniej drewno było zwożone nielegalnie co widać na zdjęciach i składowane na trawniku pod oknami. Zalegało tygodniami, w dodatku było cięte piłą spalinową powodując olbrzymi hałas. Sorry, ale to nie jest prywatny teren, że można sobie robić co się chce. A tu nie chodzi o cenę, tylko o teren zielony. Noż kuźwa co to jest skład drewna na środku podwórka? Poza tym ten pan ma przynależną piwnicę, więc dlaczego ma być w szczególny sposób traktowany? Gdyby ten Pan nie przywoził drewna służbowym sprzętem w godzinach pracy bez zgody pracodawcy to pewnie nie miałby aż tylu problemów w firmie. Gdyby żył w zgodzie z sąsiadami to pewnie nie miałby teraz kłopotów. Empatia obowiązuje w dwie strony, ale jak ktoś nie rozumie, że teren przed wejściem do klatki schodowej to nie jest palarnia i ma problem z tym, żeby odejść kilka metrów dalej, gdy się go o to grzecznie prosi to niech teraz nie liczy na wyrozumiałość ze strony sąsiadów. Przestrzeganie regulaminu oraz przyjętych norm dotyczy wszystkich, jak ktoś jest kulturalny i dobrze wychowany to nie ma z tym najmniejszego problemu.
OdpowiedzUsuńCzyli wszystko wygląda inaczej, niż jest przedstawiane, to są wewnętrzne problemy wspólnoty, których nikt z zewnątrz nie rozwiąże. Jeżeli będą Państwo robić sobie nawzajem na złosc to wasze życie we wspólnocie będzie nie do zniesienia. Musicie zgodnie rozwiązać ten problem, bo agresja budzi agresję, i każdy będzie stratny. Życzę powodzenia.
OdpowiedzUsuńJak rozwiązać problem, jeśli człowiekowi zwraca się uwagę, że źle robi a on twierdzi, że mu wolno bo tu mieszka 30 lat?
UsuńWspólnota nie ma żadnego problemu. To Ci państwo nie rozumieją swoich praw, są lokatorami gminnymi i myślą, że im wszystko wolno, bo tak było od 30 lat. Jakiekolwiek działanie wspólnoty budzi ich sprzeciw. Tymczasem wspólnota ma się dobrze, ma nowy zarzad, ma zarzadcę, chce wprowadzać zmiany i będzie bronic praw swoich członków, bez względu na to, czy się to komuś podoba, czy nie. Niestety nie wszystkim się to podoba
OdpowiedzUsuńCzyli że jak gminny lokator, to gorszy i ma się podporządkować reszcie, pytanie ilu osobom przeszkadza to drewno, bo mam wrażenie że tylko panu P.
UsuńNikt tak nie powiedział, ale jak ktoś nie zna prawa i zbiera podpisy bez zgody zarządu wspólnoty i samego zarządcy to chyba coś jest nie tak. Właścicielem lokalu jest gmina i to ona powinna zająć stanowisko. Wspólnota jest przeciwko składowaniu drewna.
UsuńZgadza się. Lokatorzy gminni są reprezentowani przez przedstawiciela gminy, nawet nie mogą brać udziału w zebraniach wspólnoty. W tym przypadku wspólnota ma ponad 70%, gmina niecałe 30%, więc jakby nie liczyć wychodzi, że to wspólnota ma większość.
UsuńTwoje wrażenie nie jest tu istotne. Weź sobie to drewno pod swoje okna jak Ci tak bardzo nie przeszkadza.
UsuńTo jeśli ten człowiek położy to drewno pod swoimi oknami to wspólnocie też to będzie przeszkadzać, czy wspólnocie, a właściwie tylko jednej, może dwóm osobom przeszkadza po prostu ten pan.
UsuńPod jakimi swoimi oknami? Co Ty bredzisz. To jest budynek wielorodzinny, a nie żaden prywatny teren. Poza tym teren w sąsiedztwie budynku należy do wspólnoty. A od trzymania drewna jest piwnica. Zobacz na zdjęciach jaka sterta drewna była pod oknami. Straż Miejska nakazała to wszystko usunąć, więc widocznie prawo na to nie pozwala! A prawo jest jednakowe dla wszystkich, czy ci się to podoba, czy nie.
UsuńTeren wspólnoty jest tylko pod budynkiem, reszta to teren gminy. Jak wspólnota chce teren, to niech sobie dokupi i o niego dba.
UsuńJak ktoś chce sobie trzymać drewno na
Usuńterenie zielonym to też niech wykupi sobie teren od gminy. Proste
Dokładnie tak jest, jak napisane. Dodałbym jeszcze, że to błędne decyzję urzędników w tym przypadku doprowadzają do niepotrzebnego konfliktu. Inna sprawa, że to na co miasto pozwala w tym przypadku to jakaś totalna katastrofa. Miasto ekologiczne ze składem drewna na środku skweru, na zieleni, pomiędzy blokami? Ja na miejscu burmistrza to bym się ze wstydu spalił. Za te 7 zł narażać się na takie pośmiewisko ze strony mieszkańców, ja nie wiem, ale ja tego nie rozumiem.
OdpowiedzUsuńZnam tego gościa od drewna i powiem jedno, strasznie złośliwy człowiek. W dodatku cwaniak, który chodzi po urzędach i opowiada niestworzone bajki. A jego synek to już w ogóle człek bez kultury. Dlatego wcale się nie dziwię, że ludzie, którzy tam mieszkają w końcu powiedzieli dość. Postąpiłbym dokładnie tak samo.
OdpowiedzUsuńJest odpowiedź radnego Łukasza Fedorowicza i Tomasza Wojciechowskiego:
OdpowiedzUsuńDzień dobry Panie Bolesławie.
Temat został poruszony przeze mnie na jednej z komisji w której pracuję. Z informacji jakie uzyskałem to problem nie istnieje od dziś i jest urzędnikom dobrze znany. Gmina wie, że miejsce składowania drewna przez jednego z mieszkańców jest kością niezgody. W Bielawie jest wiele takich miejsc gdzie jest dzierżawiony fragment terenu na tego typu cele lub podobne i nie jest to nic nowego w naszym mieście. Z moich informacji wynika, że zaproponowano wspólnocie wykupienie terenu w celu rozwiązania problemu.
Nie opowiadając się za żadną ze stron konfliktu pragnę zwrócić także uwagę, że pocięte drzewo służy właścicielowi do ogrzewania lokalu w okresie grzewczym.
Z serdecznym pozdrowieniem
Łukasz Fedorowicz
Dzień dobry
Potwierdzam słowa Łukasza
Z poważaniem,
Tomasz Wojciechowski
Odpowiedziałem:
Pan Łukasz, Pan Tomasz. Bardzo dziękuję za reakcję. Czekam na następne. Jednak trochę się nie zrozumieliśmy. Nie występuję jako rzecznik którejś ze stron, ale mam na uwadze walory estetyczne miasta jako niezależny obserwator. To, co widać, jest po prostu fatalne, a, jeśli zgodne z jakimś nawet prawem, to tym bardziej karygodne. Ponawiam prośbę, aby spojrzeć na sprawę kolejny raz, jednak może od całkiem "innej" strony. Pozdrawiam. B.S.
Jak czytam odpowiedź radnych to nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. Tak patrząc na sprawę całkiem z boku. Gdzie panowie widzieli jeszcze w Bielawie podobne składy drewna na terenie zielonym? Naprawdę według Was nie stoi to w sprzeczności z modelowym miastem ekologicznym, które reprezentujecie? Kością niezgody w tym przypadku są błędne decyzję urzędników. A propozycja kupna gruntu przez wspólnotę to jakiś żart. I forma lekceważenia problemu przez władze miasta. W pierwszej kolejności zaproponujcie kupno gruntu temu Panu, bo to on ma problem z trzymaniem drewna co widać na zdjęciach. I bardzo dobrze, że mieszkańcy to nagłaśniają. Tylko pan burmistrz nie dopuszcza myśli, że mieszkańcy mają inne zdanie ma temat ekologii niż on sam. Niepojęte, że ludzie wykazują troskę o najbliższe otoczenie, a urzędnicy tak to lekceważą. I to jeszcze w ekologicznym mieście...
UsuńStrasznie konfliktowi ludzie mieszkają na Polnej, podejrzewam że gdyby to drewno leżało koło budynku, to też by im to przeszkadzało.
OdpowiedzUsuńTak, przeszkadzałoby, to nie jest teren prywatny. Pod swój dom to sobie zabierz jak jesteś taki mądry
UsuńRadna, pani Dagmara Aleksandrowicz odpisała:
OdpowiedzUsuńDnia 24 marca 2020 08:36 daleksandrowicz@rm.um.bielawa.pl napisał(a):
Dzień dobry Panie Bolesławie temat składowania drewna przez jednego z lokatorów budynku przy ul. Polnej, został wczoraj poruszony przez Łukasza Fedorowicza na jednej z komisji, w której wspólnie pracujemy. Temat znany jest od lat, przykro jest patrzeć na to jak dorośli ludzie nie potrafią dojść do porozumienia, z informacji jakie zostały nam przekazane wynika, że zaproponowano wspólnocie wykup tego terenu, jednakże wspólnota z tej propozycji nie skorzystała. W Bielawie jest wiele miejsc, które są dzierżawione w taki sposób i nikomu to nie przeszkadza. Nie wiem z czego wynika konflikt mieszkańców ul. Polnej, ale jeśli ci państwo nie dojdą sami do porozumienia, to my im w tym nie pomożemy. Może to zwykły brak empatii. Pozdrawiam Dagmara Aleksandrowicz
Odpowiedziałem:
Witam Pani Dagmaro. Bardzo dziękuję za wypowiedź. To jakiś drażliwy temat, jak się okazuje, "stawia na baczność" nie tylko radnych i burmistrza, ale rozszerza się w Internecie. Jest od dziś ankieta na ten temat na "Memy Bielawa" na Facebooku. Ja nie wiem, kto za tym stoi. Natomiast z wypowiedzi Pani - " ...my im w tym nie pomożemy" i w podobnym tonie Łukasza Fedorowicza wraz z Tomaszem Wojciechowskim wynika, że do tego "chocholego" tańca załapał się również Hordyj, Dubas i Rada Miejska. I myślę właśnie, że to WY, ta trzecia strona powinna pomóc, bo ma na to instrumenty i szanse. Chodzi o wymówienie przez MZBM temu panu tego spornego terenu. Inaczej tego się nie rozwiąże. Można to zrobić bardzo szybko i powinno się zrobić, zanim coś się wydarzy. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam. Bolesław Stawicki.
Dlaczego dopuszcza Pan tylko takie rozwiązanie, wymowić i tyle, może to Pan P niech nie jątrzy tylko pozwoli żyć innym, mniej zamożnym
UsuńA co tu ma do rzeczy status materialny? Prawo jest po to, żeby je szanować. Oczywiście, że wymówić, innej opcji nie ma. Niech gmina stanie na wysokości zadania i weźmie odpowiedzialność za poczynania swojego lokatora.
UsuńRadny, pan Rafał Januszkiewicz, odpowiedział:
OdpowiedzUsuńWitam Państwa, dzień dobry Panie Bolesławie.
Kilka dni temu zadzwoniła do mnie pani z rejonu ul.Żeromskiego pytając
czy może koło bloku postawić sobie mały blaszak (garaż). Odpowiedź była
spontaniczna: "A w życiu". Ponieważ pani zależało, poradziłem żeby
zapytała w gminie, bo obok jest teren gminny, a oni się powinni zgodzić,
bo zawsze się zgadzają. Pani stwierdziła, że faktycznie, że coś w tym
jest i tak zrobi. Jeżeli ta Pani czyta ten tekst to pewnie potwierdzi. I
to powinno wystarczyć za puentę.
Jednak w całej sprawie jest drugie, trzecie, a nawet czwarte dno. Dno
pierwsze: grzech pierworodny to sprzedaż budynków po obrysie. To się
zadziało ileś tam naście czy dziesiąt lat temu, a opłakane skutki będą
ciągnęły się w nieskończoność. Ponieważ dom stanowi wspólnotę i
wspólnota tam rządzi, a to co dookoła domu to jest własność kogoś innego
(gminy) to w zasadzie ludzie z domu nie mają nic do powiedzenia w
temacie tego co na zewnątrz. Czy zrobić sobie nowy chodnik, wyremontować
podwórko, zaparkować auto czy zrobić stojak na składaka - to nie ich
"decyzyjność". Podobnie jak to czy pozwolić sąsiadowi zrobić na trawniku
kupę drewna czy nie. O tym decydują obcy ludzie z gminy. Najprościej dać
mieszkańcom domu możliwość uzyskania praw do terenu i niech się tu
rządzą jak im wygodnie. I proszę sobie wyobrazić, że gmina zaproponowała
takie rozwiązanie. I nikt z niego nie chce skorzystać, bo nie o kupę
drewna tu idzie.
Dno drugie: kupa drewna jest tematem zastępczym. Mamy tu klasyczny
przykład konfliktu sąsiedzkiego. Chodzi o to, aby dowalić sąsiadowi. To
dlatego średnio co kilka dni pojawiają się skargi w urzędzie na
niedobrego sąsiada, jak nie można dopiec jednym, to zawsze znajdzie się
coś drugiego. Np. drewno na opał. Nie wiem kim są ludzie po obu stronach
konfliktu, czy ich znam, czy nie, czy są dobrzy, czy źli. Ale postępują
głupio. Szanuj sąsiada swego, możesz mieć gorszego. Na co dzień stykam
się z konfliktami sąsiedzkimi, bywa, że ludzie się godzą, bywa, że
konflikty przygasają i tlą się latami czekając na eksplozję (na
os.Konstytucji 3-go Maja z 10-15 lat temu dwie mocno starsze panie
pobiły się konewkami i to aż do krwi, bo jakieś żale w sobie
pielęgnowały). Nie warto. Jako sąsiedzi jesteśmy na siebie skazani.
Eskalacja konfliktu zawsze kończy się źle dla wszystkich stron. Nie ma
wygranych, każdy traci. Na dodatek nigdy nie wiesz, czy za 30 lat nie
oberwiesz konewką ;)
cd wypowiedzi radnego Rafała Januszkiewicza:
OdpowiedzUsuńDno trzecie: jeżeli już chce się komuś pomóc, to trzeba to robić z
głową. Nie zawsze warto z wielu różnych względów. Tutaj się zgadzam, że
teren otoczenia budynków wielorodzinnych powinien być wolny od
prywatnych instalacji bijących w oczy. To dlatego na osiedlach nie ma
nastawianych bud, blaszaków i komórek. Jest miejsce na wszystko, ale
wszystko nie zawsze może mieć miejsce. To nie jest też tak, że problem
jest wyłącznie bielawski. To się dzieje w całej Polsce, czasami mam
wrażenie, że jak ktoś będzie chciał postawić sobie koło domu czołg, to
bez problemu wydzierżawi pod niego grunt w dowolnym mieście i nikt go
przy tej okazji nie zapyta o pozwolenie na broń. Co tam czołg, jak ktoś
będzie chciał garaż, to wydzierżawi pod niego grunt bez problemu, nawet
w miejscach bez szans powodzenia na pozwolenie na budowę. Jak ktoś się
do mnie zgłasza mówiąc, że chce sobie wybudować pawilon na osiedlu przy
drodze to mówię przekornie ok, ale najpierw idź Pan do urzędu i zapytaj
czy dostaniesz pozwolenie, a potem wróć i pogadamy. Nigdy nie wracają,
bo jest jakiś rozsądek w zagospodarowaniu przestrzennym w mieście.
Problemem jest niespójność przepisów będących podstawą pracy gmin w
Polsce. To nie jest wyłączna domena Bielawy.
Dno czwarte: to wszystko i tak bez sensu, bo drewno "sezonowane" na
otwartym powietrzu bez zadaszenia nie nadaje się do palenia jeżeli
chodzi o normy wilgotnościowe. W ubiegłym roku kupiłem drewno do kominka
suszone w suszarni, miało 15 % wilgotności, dostawca mierzył przy mnie.
Dźwięczało przy uderzeniu szczap o siebie. Poleżało sezon w garażu i
nabrało nieco wilgoci, nadal pali się doskonale, ale ma już zapewne
około 20%. Już nie dźwięczy. Nie wyobrażam sobie aby drewno z tej kupy z
ul.Polnej spełniało normy wilgotnościowe. Tylko spodziewać się jak
uczynni sąsiedzi naślą na człowieka straż miejską i będą gnębić znowu
cudzymi rękoma. Bo przecież nie są zainteresowani nabyciem praw do
gruntu i decydowaniem o tym co się na nim będzie dziać. Ja przepraszam,
bo nie znam nikogo z tego konfliktu, ani tym bardziej jego genezy,
zapewne wszyscy jesteście porządnymi ludźmi, ale jak macie do siebie
jakieś żale to trzeba porozmawiać i się próbować ułożyć i nie ma że się
nie da. Jesteście na siebie skazani. Dogadajcie się.
Pozdrawiam,
--
Rafał Januszkiewicz
Odpowiedziałem:
Witam Panie Rafale. "bo jest jakiś rozsądek w zagospodarowaniu przestrzennym w mieście". "Jest miejsce na wszystko, ale wszystko nie zawsze może mieć miejsce". "Kupa drzewa". Te cytaty z Pańskiej wypowiedzi skłaniają mnie do wyrażenia opinii, że radnemu Rafałowi Januszkiewiczowi ta kupa drewna na środku terenu zielonego należącego do MZBM pod dyrekcją Daniela Dubasa jednak się nie podoba ze względów estetycznych. Dziękuję za wypowiedź i dalej proszę o ponowne przeanalizowanie sprawy na forum samorządowym w kierunku estetyki w mieście. Pozdrawiam. Bolesław Stawicki