Z niemałym zdziwieniem przyjąłem
do wiadomości informację w dzisiejszych ogłoszeniach parafialnych, że wraca do
liturgii pierwszej niedzieli obowiązkowa adoracja Najświętszego Sakramentu po
każdej mszy św.
·
„przyszła niedziela jest Niedzielą Adoracyjną. Po każdej
Mszy św., będzie miało miejsce wystawienie Najświętszego Sakramentu.”
Termin – „po każdej Mszy św.” jest
jednak nieprecyzyjny, nieścisły. Żeby zrozumieć dokładnie, o co chodzi, muszę
trochę popisać, mając na uwadze dobro sprawy.
Otóż w naszym kościele, aż do tej
zapowiedzianej dzisiaj zmiany, „wystawienie Najświętszego Sakramentu” miało
miejsce w każdą pierwszą niedzielę miesiąca po mszy św. (piszę „msza św.” z
małej litery, bo tak jest prawidłowo) o godzinie 12:30 i była to właśnie
Niedziela Adoracyjna. Każdy kto chciał, mógł przyjść do kościoła aż do godziny
18:00, tj. do godziny rozpoczęcia mszy wieczornej i Najświętszy Sakrament
adorować. Tak ustalono i tak jest chyba od dwóch lat, kiedy tę formę adoracji
przywrócono po poprzedniej, która została wprowadzona z inicjatywy księdza
Pawła Łabudy (tak przypuszczam), a polegająca na tym, że w Niedzielę Adoracyjną
„po każdej mszy św.” była adoracja. Termin „po każdej mszy św.” napisałem
celowo w cudzysłowie, bo jest on nieścisły. Jeśli adoracja miałaby być
faktycznie po mszy św., to byłaby po błogosławieństwie i słowach rozesłania – „Idźcie,
Ofiara spełniona” (Ite Missa est). A tymczasem, na takiej mszy św.
błogosławieństwa nie było, Ite Missa est – też nie było, a błogosławieństwo
było po obowiązkowej adoracji prowadzonej przez celebransa, odprawiającego mszę
św. Najświętszym Sakramentem.
Wyraziłem
pisemnie wtedy swoje krytyczne zdanie, co do takiej formy sprawowania mszy św.
niedzielnej z jednoczesną adoracją, tym bardziej, że znaczna część uczestników
mszy św. z adoracji uciekała i nie korzystała z błogosławieństwa końcowego.
Zresztą takie udziwnienie budziło moje zdziwienie. Nie jestem w stanie odnaleźć
tego materiału, bo jest już bardzo dużo napisane na blogu. Może to było nawet w
korespondencji do ks. proboszcza. Na takiej mszy św. nie było też kazania, co w
przypadku niedzieli jest nie do zaakceptowania. Być może po moich uwagach wrócono do poprzedniej formuły niedzielnej adoracji.
Młody ksiądz odczytujący ogłoszenia
parafialne, zatrzymał się po słowach – „Po każdej mszy św.”, bo z taką praktyką
jeszcze się nie spotkał w naszym kościele. Po chwili przerwy dokończył czytanie
tak, jak przedstawiłem w tekście. Jednak na mszy św. o godzinie 11:00 ten sam ksiądz
tekst odczytał inaczej, ograniczając się tylko do zdania – „przyszła niedziela
jest Niedzielą Adoracyjną”. Wierni zrozumieli to jednoznacznie – wystawienie Najświętszego
Sakramentu będzie w przyszłą niedzielę po mszy św. o godzinie 12:30.
Jak faktycznie będzie? – zobaczymy.
Podobnie jest z udziwnieniem, jakie
wprowadzono do mszy św. poprzez modlitwę do świętego Michała Archanioła. To nie
mieści się w kanonie mszy św. Taka modlitwa może być spokojnie przed mszą św.
lub po zakończeniu mszy św. Dziwię się, że trzeba to księżom tłumaczyć.
Jest wiele innych, różnych kontrowersyjnych
spraw dotyczących naszego Kościoła i naszej parafii, które mógłbym na spokojnie
przedstawić i omówić, ale czy ktoś zechciałby mnie, tak na poważnie, wysłuchać?
Zwłaszcza, że moja postawa, wg księdza proboszcza, jest nikczemna? Czy księża, hierarchowie
Kościoła, rozmawiają z nikczemnikami?
Nie oczekuję odpowiedzi. Niech to będzie
pytanie retoryczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.