31 sierpnia 2018

DOBRZE ŻYCZĘ - Wybory

Zbliżają się wybory i dla zaangażowanych znów będzie sporo zajęcia. Niezaangażowani siłą rzeczy na pewno zorientują się, że coś się dzieje, bo w miastach powyklejają plakaty z bardziej lub mniej znanymi osobami, ale ich wybory nie dotyczą. Oni zgadzają się na wszystko i wpływu na nic mieć nie chcą. Zresztą, jak zawsze podkreślają - to i tak nic nie da, jak pójdzie się na wybory.

Już wkrótce czas podsumowań ustępujących samorządów i chwalenie się osiągnięciami, aby przekonać wyborców, jak to wszystko było dobrze i jak to burmistrzowie, wójtowie czy prezydenci miast zasłużyli sobie na następną kadencję, w wielu przypadkach już kolejną. Burmistrz Bielawy, Piotr Łyżwa, już ogłosił w haśle swojego komitetu wyborczego, że za jego urzędowania miasto osiągnęło sukces. Niejeden z burmistrzów przekona się na koniec, jakie żmije wyhodował na swojej piersi, kto go opuścił podczas kadencji, kto wykorzystał do końca, mając na względzie tylko własny interes; bo kogo burmistrzowie wyrzucili z pracy i za co, to zainteresowani przecież dobrze wiedzą i pamiętają. Czy radni, którzy siedzą w radach już po kilkanaście lat, kolejny raz uznają, że są najlepsi i niezastąpieni? Demokracja i system wyborczy sprawiają to, że mają prawo do takiej samooceny.
           
Wybory to też świetny interes. Dobrze zainwestowane pieniądze w kampanię wyborczą, zwracają się potem stokrotnie, gdy już osiągnie się zamierzony cel. A jak się jest widowiskowym i zjawiskowym, i pociągnie się kilka kadencji? No to już wtedy sukces murowany. Oczywiście pomijam patologie z kupowaniem głosów, bo przecież to aż nie do uwierzenia, aby takie rzeczy się działy. Niewątpliwie jednak, jeśli wybory traktować jako biznes, najlepiej na tym wychodzą producenci różnych gadżetów, banerów i wszelkiego rodzaju materiałów propagandowych łącznie z czasem antenowym. Pracy nawał.
           
Terminologia dotycząca wyborów jest bardzo bogata. Skoro są wybory, to przecież terminologia musi być. Niewątpliwie ciekawym terminem jest „kampania negatywna”, która jest często z wyrafinowaniem stosowana. Na czym ona polega, to tłumaczyć nie potrzeba. Jednak nie należy się obrażać, gdy ktoś w kampanii zwraca uwagę na głupoty, jakie podawane są publicznie przez kandydatów do publicznej wiadomości. Traktuję to wtedy jako element kampanii informacyjnej wobec dezinformacji. Takim prostym przykładem dezinformacji jest załączone w numerze 14 Wiadomości Bielawskich zdjęcie budynku przy ulicy Wolności 123 w Bielawie. Nawet załączone są aż trzy zdjęcia. Podane jest rzeczowo i zgodnie z prawdą, że „wykonano tynki elewacji” i odbiorca widzi na zdjęciach kawał dobrze wykonanej roboty, a w rzeczywistości tak nie jest.

A potem? Po wyborach? Euforia wygranej, gorycz porażki. Bo przecież jacyś radni będą, jakiegoś burmistrza, prezydenta, wójta czy sołtysa wybiorą. I po co te emocje i te wyrzucone w błoto pieniądze na kampanię, a potem bałagan w miastach i wsiach? Może by wymyśleć co innego?

Ale wybory, te raz na kilka lat, o których wspomniałem, są tylko epizodem wobec tego, z czym spotykamy się każdego dnia i przez całe swoje życie. Wybory wpisane są w naszą rzeczywistość, choć czasem i tak się zdarza, że wyboru już nie ma. Mówi się wtedy: „- Nie mam wyboru”. Te cząstkowe wybory rzutują na nasze życie, życie naszych rodzin, całych pokoleń i tożsamość narodową. Przez złe wybory nawet upadają narody, odchodzą od swojej kultury, swojej indywidualności i wyjątkowości.
My, jako Polacy, gnębieni podczas zaborów, okupacji hitlerowskiej i dominacji w naszym powojennym okresie przez socjalistyczne, obce nam wartości, patrzyliśmy z nostalgią na Zachód. Mojemu pokoleniu wmawiało się, że to zgniły Zachód, aby przestać marzyć. Przyszedł jednak czas, że i my w tym Zachodzie znaleźliśmy się, z przemożną ideą jego naprawy, po zachłystnięciu się jego wartościami. Staje się inaczej. Zamiast naprawiać, ulegamy temu faktycznie zgniłemu Zachodowi, małpując wszystko, co się da. Arcybiskup Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, w homilii wygłoszonej 13 sierpnia w sanktuarium w Kalwarii Pacławskiej mówił nawet o nowej ideologii, jaka tworzy się w naszych czasach, gdzie potężna mniejszość, która kieruje tym procesem, udaje potężną większość, posługując się orężem szyderstwa. Świat staje na głowie i jesteśmy świadkami odwracania systemu wartości – wszystkich wartości, z małżeństwem i rodziną włącznie. Zafascynowana ideologią ponowoczesności, o której wspomina arcybiskup Gądecki, powiatowa lejdi Monika, o której wspomniałem w poprzednim felietonie, konstatuje w dyskusji w Internecie – „- Przecież mamy XXI wiek!”. A co w tym XXI wieku stanowi największą wartość? Konsumpcja, która staje się religią. Pieniądze, za które przecież można wszystko kupić, nawet realną perspektywę zwiedzenia całego świata. Odgrodzić się od problemów i wymagań, które niesie ze sobą świat. Stworzyć swój własny świat.

Tylko czy to wystarczy, aby być dobrym człowiekiem w ocenie sąsiadów, współpracowników, rodziny, szerszej społeczności? Ale tam, przecież przy egoizmie i zafascynowaniu sobą, żadne troski człowieka się nie imają.

No cóż. DODRZE ŻYCZĘ dobrych wyborów – tych samorządowych i tych w trosce dnia codziennego.                                                                     
                                                                                
                                                                                 BBBS Bielawski Bloger Bolesław Stawicki

                                                                                











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.