1 marca 2018

DOBRZE ŻYCZĘ - Znajomy uratowany

„Siema! Coś tu (…) się (…), coś tu (…) jest źle! Cokolwiek wrzucę, cokolwiek opublikuję, nikt nie ogląda, nikt nie lajkuje… W sumie mam (…) na popularność i lajki, ale czasem miałem ochotę podzielić się ze swoimi znajomymi jakimiś filmikami, przygodami, przemyśleniami… W związku z powyższymi faktami postanowiłem się z Wami wszystkimi pożegnać! Czy to jest wina w ustawieniach prywatności na facetwarzy, czy to jest Wasza wina z braku zainteresowania moją osobą, czy po prostu, że jestem (…) i mnie nie lubicie, więc hw wd!!! (mój autorski skrót!!) …. A zanim wypowiem ostateczne słowa, zastanówcie się co Wam daje ten (…) Facebook??? Bo ja z Waszej strony też ostatnio nic sensownego nie dostawałem, jedynie jakieś filmiki z zalajkowanych przez Was stron… „F” się (…) i przestał funkcjonować. Jeśli ktoś z moich znajomych ma powyżej 500-set znajomych to moje wiadomości nie docierają do niego, bo inne posty zbijają moje na dół i ich nie widać… Dobra, macie czas do 12:00 tej (wpisana data). Jeśli nie dostanę 10 lajków, to dezaktywuję i usuwam konto. Ciekawy jestem, co wydarzy się w przeciągu tych 5 godzin???”
Też byłem ciekawy, co się wydarzy. Jak nietrudno domyśleć się, Znajomy został uratowany i ponownie uwierzył w społecznościowy portal, jakim jest „F”, i ponownie uwierzył w wirtualnych Znajomych, mimo, że postawił ich niejako pod ścianą. Nie przeszkodziły wulgaryzmy, które zaznaczyłem w nawiasach. Używanie wulgaryzmów, jest już podobno zjawiskiem normalnym, ubogacającym język wypowiedzi i sprawiającym, że staje się on bardziej zrozumiały. Dostając kolejne lajki, a nawet przychylne komentarze, cieszył się jak pszczoła. Zainteresowanie jego osobą przeszło jego wszelkie oczekiwanie. To był niewątpliwie dla niego wielki dzień.
„WOW!!! Dziękuję !! No!! Teraz już wiem że mam dla kogo istnieć!! Hehe, a tak na poważnie – dziękuję wszystkim Wam za zainteresowanie. Choć przyznam, że brak odpowiedzi na moje jakiekolwiek (choć rzadkie) inicjatywy nawiązania jakiegokolwiek zainteresowania jest zerowe, jest strasznie dziwne i irytujące. Czy Wy macie podobnie? Czy wasze udostępnienia i wiadomości nikną w gąszczu zalewanych reklam i raz polubianych nieznanych stron?! Czy na tym ma to polegać, że niby jesteśmy znajomymi, a tak naprawdę oglądamy same filmiki z youtuba i reklamy??? Im dalej brnę w tą wypowiedź, to sam mam bagno w głowie… Pozdrawiam wszystkich i miłego weekendu!!!!!”
W pewnym sensie możemy sobie podać rękę. Piszę te felietony, piszę i nikt ich nie czyta, ani nie komentuje. Pisał pan Piotr – szału nie było. Pisze pan Adam – narzekają – kto to czyta? No i po co pisać? Dla samego pisania? Sztuka dla sztuki?
Znam wiele osób z tych, którzy „siedzą” w Internecie, a którzy konta na „F” nie założą. Znam osoby, które twierdzą, że jak nie ma cię na „F”, to nie istniejesz. Znam osobę, która ma wykorzystany limit 5000 Znajomych i żeby się do niej dostać, trzeba czekać w kolejce. Jeden z moich Znajomych dziennie na „F” poświęca trzy godziny i daje średnio 200 lajków, i innej grafiki.
Uważam, że Facebook to naprawdę dobry wynalazek, ale DODRZE ŻYCZĘ, aby go w pewnym sensie nie personifikować i korzystać z niego racjonalnie. „F” ma pomagać, a nie uzależniać. Ja, choć wielu Znajomych nie mam, to i tak kilkoro wykreśliłem z listy. Odwrotnie też było. Okazało się, że do siebie nie pasujemy nawet wirtualnie.
Bardzo często jest tak, że „trzeba” oglądać różne badziewie wrzucane na „F” i nawet wypada odpowiedzieć. Nie cierpię tego. I na pewno nie tylko ja, bo czasem zdarza się ostrzeżenie, aby nie wysyłać czegoś tam, bo zastrzeli, albo z listy Znajomych wykreśli. I nawet to nie pomaga. „F” żyje swoim życiem i rozwija się, dodając co rusz to coś nowego, w tym emotikony i emoji, które już wkrótce z powodzeniem zastąpią krótkie informacje tekstowe.
W ciągu niedługiego czasu Facebook stał się wyjątkową i wygodną platformą porozumiewania się. Można przeprowadzić szybkie dyskusje na interesujące Znajomych tematy bez żadnych barier. Wrzucamy nasze zdjęcia, przemyślenia, uwagi i w wielu przypadkach wszystko to, czym żyjemy na co dzień. Obarczamy Znajomych i nieznajomych swoimi problemami szukając ratunku dla siebie i innych. Odnajdujemy koleżanki i kolegów z dawnych lat. Promujemy swoje firmy. Przekazujemy na żywo relacje z ciekawych wydarzeń. Jest tego dużo. Sam łapię się na tym, że wiele razy w ciągu dnia sprawdzam, co wydarzyło się na „F”, aby nie pozostawać w tyle.
I wszystko jest niby OK, ale jednocześnie jakby czegoś brakowało, czegoś, co bezpowrotnie nieraz tracimy. Brakuje radości bezpośredniego spotkania, uścisku dłoni, popatrzenia w oczy. Ta sprawa też była poruszona w przedstawionym wątku. Mam też swoje doświadczenia w wirtualnych kontaktach w przełożeniu na rzeczywiste, kiedy poznaję w Anonimie żywego, prawdziwego człowieka. Takie spotkanie wiąże się jednak z pewnym wysiłkiem, może nawet z obawą, że coś się nie uda. Ucieczka w rzeczywistość wirtualną jest zdecydowanie wygodniejsza i szybsza.
Na szczęście te rzeczywiste kontakty są i można w mniejszej czy większej grupie sprawdzać się w wielu okolicznościach i znaleźć wielu nowych Znajomych z prawdziwego zdarzenia, czego Wszystkim szczerze życzę.


1 komentarz:

  1. To już bieżący felieton z cyklu DODRZE ŻYCZĘ. Następne na blogu będą ukazywać się co dwa tygodnie, tak jak wychodzi gazeta DDZ24.EU, z kilkudniowym poślizgiem. Zachęcam do czytania.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.