W
ostatnim okresie obiegła Internet informacja z wydarzenia, jakie miało miejsce
w jednej z podwarszawskich wiosek podczas pogrzebu piętnastolatka, który zginął
w wypadku samochodowym. Nie będę przybliżał całej tej sytuacji, bo jest ona opisana
w linkach i tylko z tych linków ją znam. Jak zwykle była okazja, aby
wypowiedzieć się i ocenić ten incydent, zająć stanowisko i pozostawić temat bez
wniosków tak ze strony świeckiej jak i kościelnej z życzeniem, aby takie
sytuacje najlepiej już nie miały miejsca.
Należało spodziewać się bardzo wielu
komentarzy i to z różnych stron. Oberwało się nawet prymasowi, że nie broni
swoich, czyli księży. Choć podobno w przepisach kościelnych sprawy pochówku
zmarłych są dopracowane, to jednak, jak się okazuje, ich interpretacja budzi
już zastrzeżenia i potem rodzi problemy. Są delikatne granice, które łatwo jest
przekroczyć tak w jedną, jak i w drugą stronę. Ten przykład dowodzi, że są rozterki
i dylematy przeżywane przez rodzinę zmarłego i księży. Sprawy delikatne.
W uczynkach miłosiernych co do ciała
czytamy, żeby zmarłych pochować i każdemu to się należy. Nie znaczy to jednak,
że pogrzeb musi być katolicki. Są wyjątki, kiedy taki pogrzeb chrześcijaninowi
(człowiekowi, który jest ochrzczony) z urzędu „nie przysługuje”. Chodzi o tych
chrześcijan, parafian, którzy z kościołem nie chcą mieć nic wspólnego. Nie mam
na myśli grzeszników, bo wszyscy grzeszymy, ale ludzi, którzy reprezentują sobą
postawę zdecydowanie gorszącą czy nawet tylko wykluczającą się świadomie ze
społeczności wiernych. Był taki pogrzeb zasłużonego, dobrego człowieka w
Bielawie na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Był niewierzącym i
nikt nie miał jemu, ani rodzinie za złe, że pochowany był „bez księdza”, jak to
się potocznie mówi.
Zasłużony dla kultury Stanisław Grzesiuk,
bard Warszawy, śpiewał w jednej z ballad:
Księdza do mnie nie wołajcie
Niech nie robi zbędnych szop
Tylko ty mi przyjacielu
Spirytusem głowę skrop
I tak można potraktować w niektórych
przypadkach pogrzeby. Rodzina, znajomi, traktują pogrzeb jak jakieś podniosłe
widowisko, bo tak wypada, a zresztą inaczej nie można, bo co powiedzą w wiosce.
To jest oszustwo i sprowadzanie duszpasterskiej posługi zmarłym do
rozszerzonego pakietu usług zakładu pogrzebowego.
Odnalazłem nagrobek Stanisława Grzesiuka
w Internecie – nie ma na nim żadnych symboli religijnych. Był konsekwentny w
tym, co głosił i czym żył.
Sprawa dotyczy nie tylko pogrzebu.
Rodzice, wychowawcy, sami zainteresowani – dzieci, młodzież i dorośli, z
Kościoła sobie kpią. Chrzczą swoje pociechy, nie wiedząc, co robią i co mówią
podczas ceremonii; tak rodzice tych dzieci jak i chrzestni. Wielu z nich żyje w
konkubinacie i nie zamierzają tego zmieniać. Wypowiadają słowa, że będą dzieci
wychowywać w wierze katolickiej, a robią zupełnie co innego. Jeśli rodzice mają
ślub kościelny, to też o wychowaniu w wierze katolickiej publicznie mówili
podczas przysięgi małżeńskiej. Proszę sobie przypomnieć. I co? Przysięgali też,
że współmałżonka nie opuszczą aż do śmierci, a potem jednak opuścili, nieraz z
błahego nawet powodu, albo tylko dlatego, że ktoś obok okazał się bardziej
atrakcyjny.
Do I-szej Komunii idą wszyscy, bo już
uszyta sukienka i załatwiona sala, ale połowa z tych dzieci i również połowa
ich rodziców, nie ma z Kościołem nic wspólnego. Kościół sam siebie oszukuje,
ulegając roszczeniowej postawie niewierzących rodziców. Podobnie było z
bierzmowaniem. Teraz coś się zmieniło w tej sprawie, o czym też pisałem.
W Bielawie mamy 25% katolików
utożsamiających się z Kościołem, to znaczy tych, którzy są we wspólnocie.
Reszta to tacy, którym nie można zarzucić, że są niewierzący i to o tych właśnie
rodzina kiedyś upomni się, aby pochować ich po katolicku. I Kościół ich po
katolicku chowa i stawia krzyże na grobach, choć oni sobie z tego za życia
kpili.
Mówi się o miłosierdziu, wymaga się
miłosierdzia, miłosierdzia nawet się żąda, tylko co pod tym terminem rozumie
się? Wszystko mi wolno, bo wszystko będzie mi wybaczone. No i zapewne jeszcze
święty Piotr pogłaszcze po łysej główce.
Z konsekwencji swojego zachowania trzeba
sobie zdawać sprawę i nie narażać Kościoła na takie incydenty, jakie miały
miejsce podczas wspomnianej ceremonii pogrzebowej i nie narażać potem na takie
komentarze.
Liturgia pogrzebowa w naszym Kościele
katolickim nie jest nastawiona na tragizm wydarzenia, ale na nadzieję
zmartwychwstania i życia wiecznego. Daje otuchę i pocieszenie. Sprawia, że
pogrzeb nie jest żałosnym widowiskiem.
Celebrans podczas obrzędu pogrzebu czytał:
„Nasz brat zasnął w pokoju z Chrystusem.
Z wiarą i nadzieją życia wiecznego polecajmy go miłosierdziu Bożemu. Prośmy
Boga, aby Michał, który przez chrzest stał się przybranym dzieckiem Bożym i w
ciągu życia karmił się Ciałem Chrystusa, teraz został wezwany na ucztę dzieci
Bożych w niebie i razem ze Świętymi stał się dziedzicem obiecanej nagrody
wiecznej. Módlmy się do Boga również za nas, pogrążonych w żałobie, abyśmy
razem z naszym bratem mogli wyjść naprzeciw Chrystusa, gdy On, Życie nasze, objawi
się w chwale. Niech ta nadzieja przenika nasze skupienie i naszą modlitwę”
Czy Michał faktycznie chciał być
przybranym dzieckiem Bożym, o czym wspomniano w modlitwie? Czy Michał
faktycznie karmił się Ciałem Chrystusa, jak to mówi modlitwa za jego duszę?
Módlmy się i my za Michała, jak modlono
się na jego grobem:
Jezu, Ty płakałeś nad śmiercią Łazarza,
pociesz tych, którzy płaczą nad śmiercią Michała.
Jezu, Ty wskrzeszałeś zmarłych do życia,
obdarz naszego brata życiem wiecznym.
Jezu, Ty obiecałeś zbawienie pokutującym,
wprowadź naszego brata do nieba.
Jezu, Ty obmyłeś naszego brata wodą
chrztu i w sakramencie bierzmowania obdarzyłeś go Duchem Świętym, przyjmij go
do grona swoich wybranych.
Jezu, Ty posilałeś naszego brata
Najświętszym Ciałem i Krwią swoją, daj mu udział w uczcie Twojego królestwa.
Jezu, Ty widzisz, że cierpimy z
powodu śmierci naszego brata, daj nam pociechę płynąca z wiary i umocnij w nas nadzieję
życia wiecznego.
Ta sprawa była na ustach nie tylko powiatu kłodzkiego,ale także całej Polski.W minionym tygodniu kłodzki sąd wreszcie wydał wyrok.
OdpowiedzUsuńnaszesudety.pl/ksiadz-z-marii-snieznej-skazany.html
5 października można wejść do kościoła z całą sforą psów i jeszcze ksiądz poświęci,elektryką w brzuch nie wali.
Ten"pasterz"z Marii Śnieżnej,żeby swoje stado ba..... utrzymać w dyscyplinie korzysta z elektrycznego pastucha.
Pamiętajcie,że uśmiech odmładza i krzepi!
:)
Nie popieram tego turysty z yorkiem, ale to nie tak powinno się skończyć. Ksiądz przesadził. Czytałem o tym wcześniej. U Marii Śnieżnej byłem z pielgrzymką. Był nawet biskup. To była jakaś uroczystość. Urocze miejsce, ale teren trudny. Co do zdjęć w kościele, to miałem taki przypadek w Krzeszowie. Byliśmy z pielgrzymką rowerową i dojechali jeszcze od nas pielgrzymi dwoma autokarami ze scholą i nasi ojcowie ministranci. Byli też jacyś inni ludzie. Msza św. była w przepięknym kościele św. Józefa. Przed mszą i po mszy tak trochę ukradkiem robiłem zdjęcia. Nawet kryłem się za filarem, aby ks. Kopko mnie nie przyuważył. Ale zobaczył i idzie do mnie. Zrobiłem na wszelki wypadek minę winowajcy, a ksiądz podszedł i pokazał mi jakieś panie w pierwszym rzędzie i poprosił, żebym im zrobił zdjęcie, bo to posłanki. Zamurowało mnie. Potem dowiedziałem się, że to posłanki: Barbara Bubula i Marzena Machałek (obecnie wiceminister Edukacji Narodowej). Do pani Machałek wysyłałem nawet zdjęcia, bo dostałem wizytówkę.
Usuń"Kościelny"(z francuskiego)
UsuńZróżowawszy twarz dokoła,
By zwracano oczy na nie,
Dwie podeszłe,modne panie,
Wybrały się do kościoła.
Gdy do świątyni wprost godzą,
Przed samym stojący progiem,
Rzekł kościelny:"Wróćcie z Bogiem-
Tu żadne maski nie wchodzą!"
(Feliks Homicki-1818 r)
Zdrowia życzę!
Sprawa jest bardzo prosta. Jeżeli ktoś jest ochrzczony i nie wystąpił z kościoła to Urzędnik Pana Boga winien pochować szczątki doczesne członka wspólnoty bez względu na zasługi i zaangażowanie. A od sądzenia jest WSZECHMOGĄCY
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia z okazji urodzin, jak się okazuje jest Pan starszy o dzień ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, TA
Dziękuję za życzenia. To, że jestem znów
Usuństarszy i z roku na rok coraz starszy, jakoś mnie nie przeraża, jakby nic się nie stało. A jednak...
....
OdpowiedzUsuńZgadzam się zupełnie z autorem słów: "Sprawa jest bardzo prosta. Jeżeli ktoś jest ochrzczony i nie wystąpił z kościoła to Urzędnik Pana Boga winien pochować szczątki doczesne członka wspólnoty bez względu na zasługi i zaangażowanie. A od sądzenia jest WSZECHMOGĄCY".
OdpowiedzUsuńNiechodzenie na lekcje religii i namawianie kolegów do omijania katechezy w szkole nie jest czymś bardzo gorszącym i nie oznacza apostazji. Zatem pochówek w obrządku kościelnym był mu przynależny i tyle.
Panie Adamie.To nie jest takie proste.Samo użycie określenia urzędnik w odniesieniu do księdza jest początkiem tego nieporozumienia.Ciąg dalszy to stwierdzenie, że nie jest sprawą gorszącą działanie przeciw nauczaniu katechizmu a na dodatek odwodzenie od nauczania innych. Pewnie Pan nie zauważył, że właśnie zaprzecza nie tylko magisterium KoŚcioła w nawet już obsadził siebie w roli WSZECHMOGĄCEGO.
UsuńAbsolutnie nie stawiam się w roli Wszechmogącego i bardzo mi daleko do tego. Jako nauczyciel też jestem swoistym urzędnikiem oświatowym i to mi w niczym nie uwłacza. Jako państwowy urzędnik/funkcjonariusz nie mogę nie promować ucznia do następnej klasy z fizyki tylko dlatego, że zaczął się wobec mnie źle zachowywać i nie odrabiać lekcji. Może miał ciężki okres, problemy w domu i osobiste? Ten Michał, który przestał chodzić na lekcje religii (które są dobrowolne!), bo być może sposób prowadzenia katechez mu zupełnie nie odpowiadał, nie przestał być automatycznie chrześcijaninem. Zatem pochówek w obrządku kościelnym mu się należał.
UsuńCo ma do tego magisterium KK?
Wyraźnie nie domaga u Pana logiczne myślenie. Łopatologicznie to będzie tak: Jeśli twierdzi Pan, że od sądzenia jest Wszechmogący to nie rozstrzygaj Pan o winie lub braku winy ucznia oraz o zgorszeniu lub braku zgorszenia jego postawą. Jeśli dumnie nazywasz się "urzędnikiem oświatowym" to ma się nijak do nauczycieli z powołania, którzy nie są na pewno urzędnikami lecz mentorami. Oba stany zresztą ściśle powiązane są z pojęciami posłuszeństwa i szacunku obediencja et rewerencja. To zresztą po trosze wyjaśnia czemu we współczesnych szkołach, kosze na śmieci lądują na głowach urzędników oświatowych.
UsuńTo Pan/Pani osądza, a nie ja! Wmawia Pan/Pani, że u mnie myślenie logiczne szwankuje, choć żadnego logicznego argumentu nie przedstawił/-a Pan/Pani za tym, by udowodnić mój błąd myślowy. A priori założył/-a Pan/Pani, że się mylę (i kto tu się stawia w roli Wszechmogacego?) i że nie jestem nauczycielem z powołania, a jedynie zwykłym bezdusznym urzędnikiem, bo nazwałem siebie skromnie "urzędnikiem oświatowym". A przecież moim obowiazkiem jest służyć uczniom i ich rodzicom w zdobywaniu wiedzy, z czego staram się rzetelnie wywiązywać. A jak bardzo rzetelnie i z jakim zaangażowanuem oraz empatią, to proszę zapytać się moich obecnych i byłych uczniów, bo jest ich w Bielawie setki, a nawet już blisko 2 tysiące.
UsuńTak się jakoś dziwnie składa, że jestem przez nich od lat wybierany na rzecznika praw ucznia w "Chrobrym" i mam dowody na dużą sympatię ze strony uczniów.
Proszę zatem popytać wcześniej zanim Pan/Pani będzie mnie deprecjonować.
I warto byłoby się podpisać z imienia i nazwiska, bo anonimowo łatwo się osądza innych. Pozdrawiam, życząc większego rozsądku i taktu!
Sanktuarium Matki Bożej Śnieżnej na górze Iglicznej odkryliśmy „przypadkowo” w lipcu 1969 r. idąc z Miedzygórza. Prowadziła tam droga obok tzw. ogrodu bajek, który zastaliśmy w stanie upadku. O pierwotnym zamyśle jego twórcy świadczyły smętne resztki rzeźb z gałęzi i korzeni, teren był rozgrodzony i zarośnięty chaszczami. Znaki turystyczne wyprowadziły nas na wzniesienie pod szczytem Iglicznej. Odkryliśmy niewielką kapliczkę mocno dotknięta zębem czasu w której było sporo inskrypcji i pozostałości ubogich wotów pozostawionych tu przez osoby zamieszkujące najczęściej najbliższej okolicy i kilka z dalszych stron, przyniesione tu przez osoby dziękujące za łaskę odzyskania zdrowia ale też kilka za wybawienie z tarapatów wojennych. W przeważającej mierze były to wota mieszkańców Niemiec. Sanktuarium nawiązywało bezpośrednio do sanktuarium Mariacell w Austrii z którą wiąże się geneza Sanktuarium na Iglicznej. Samo sanktuarium jak i położona w pobliżu plebania robiła wrażenie zaniedbane i ubogie, jak większość obiektów w tamtym czasie. Wszystko jednak w nadzwyczajnych okolicznościach przyrody. Od tej pory przez bez mała 50 lat co roku wielokrotnie odwiedzamy to miejsce. Zresztą 2 razy do roku coraz liczniejsze rzesze pielgrzymów przybywają do sanktuarium w rocznicę koronacji figury MB Śnieżnej w Czerwcu i w sierpniu w święto Matki Boskiej Śnieżnej. Było to przed wyborami 4.06 1989r kiedy po raz pierwszy zobaczyliśmy na iglicznej aktualnego Kustosza sanktuarium, ks. Andrzeja Adamiaka. Widzieliśmy, że pierwszym jego zadaniem musi być podniesienie ze zgliszcz spalonej plebani a potem restauracja samego sanktuarium. Nawet w tamtych czasach wielkiej euforii ze zmian które niosła Solidarność z wielkimi wątpliwościami a nawet lękiem patrzyliśmy na młodziutkiego księdza i ogrom zadań jakie na niego spadły. W naszym odczuciu kustosz wydawał się pozostawiony samemu sobie, nie miał swojej parafii i związanych z nią dochodów. Liczyć mógł na pomoc niewielu osób. W kolejnych latach obserwowaliśmy jego samotne zmagania. Pierwszą oznaką zaradności było wzniesienie budynku plebani (obecny rektorat). Tylko On sam mógłby opowiedzieć ile wysiłków i upokorzeń oraz ilu nieprzespanych nocy musiało go kosztować mozolne zdobywanie sojuszników i życzliwych jego niezwykłemu trudowi. Dobrym ludziom i chrześcijanom zawdzięcza to co osiągnął swą ciężka pracą intelektualną i ciągle osobista pracą fizyczną której nie szczędzi przygotowując zgromadzenia odpustowe, pielęgnując rośliny, wykonując liczne prace porządkowe. Obecnie sanktuarium osiągnęło stan świetności. Odnowione i zakonserwowane zostało praktycznie wszystko od dachu po fundamenty. Do sanktuarium prowadzi świetna brukowana droga a na szczyt góry wiodą stacje drogi krzyżowej Teren został ogrodzony i wyposażony w miejsca do siedzenia obsługujące zgromadzenia religijne.
OdpowiedzUsuńW siedzibie kustosza jest też miejsce gdzie można się posilić, wypić kawę i odpocząć.
Sanktuarium odwiedzane jest coraz liczniej, ale nie brakuje mu też ludzi wrogich i zawistnych a także bezbożnych, którym obce jest miejsce święte, można to przeczytać w licznych komentarzach np.
1. Uważających się za katolików i ludzi kulturalnych nie rozumiejących, że miejsce święci się odpowiednim zachowaniem i stosownym strojem.
2. Nie rozumiejącym, pojęcia sacrum ale też nie respektującym prawa własności
3. Źle wychowanych, świadomie łamiącym widoczne od wejścia instrukcje postępowania i zachowań.
4. Wrogich kościołowi i religii zwolenników sekularyzacji gotowych łamać zasady
konstytucyjnie zagwarantowanych praw ludzi wierzących.
Odpieranie zamachów na sanktuarium także musi realizować sam, nie ma służby ochrony. Nie ma niekwestionowanej renomy wielkich i sławnych sanktuariów takich np. jak Jasna Góra i nie stoi za nim gorliwość religijna wiernych jaką widzimy w Jerozolimie czy Mekce.
Laurkę wystawił Pan piękną. Pytanie, jak taki pełen empatii człowiek nie widzi, że ksiądz z paralizatorem atakujący człowieka, bez żadnego zagrożenia z jego strony, na oczach jego przerażonych dzieci,to coś skandalicznego!!! Ten, za sprawą którego ludzie powinni przybliżyć się do Boga zachowuje się jak zwykły chuligan-łagodnie mówiąc..zresztą nie pierwszy i nie ostatni raz. Ksiądz w pierwszym rzędzie to kapłan, a nie budowniczy. Nie bogactwo i nie piękny wygląd obiektów sakralnych są tą wartością. To człowiek jest drogą i celem działania, nigdy zaś narzędziem i środkiem. O tym chyba ksiądz z Marii Śnieżnej całkiem zapomniał
Usuń"Wielka zmiana":)
OdpowiedzUsuńkolodomu.blogspot.com/2013/09/tu-zasza-zmiana.html
"W Gladzerland znajduje się mały kościółek,
który kusi swoją białą ścianą,
aby zaprosić podróżnika do miejsca modlitwy.
Wielu pielgrzymów wchodzi w ciszy do kościoła,
aby błagać o zbawienie i dobre samopoczucie z nieba.
A kiedy schodzą na zieloną łąkę Wolfelsdorf,
podnoszą głowy-zmartwienie pozostaje.
Pokolenie z gór(vo uba druba)śpiewało w Herrgottslandchen(Kraj Pana Boga)"Uber die Berge schalt"...
https://www.youtube.com/watch?v=s508ffISpBw
Jak jest w innych Kirche Maria Schenee...wpisz:
spitze mit der kirche maria schenee
Jest różnica?
masakra jakaś
OdpowiedzUsuńsmutna historia
OdpowiedzUsuń