Chociaż
było to już ponad rok temu, ale do wydarzeń historycznych, zwłaszcza tych,
które dotyczą mojego miasta Bielawy, chętnie wracam, gdy jest coś ciekawego i
intrygującego. Jakoś tak przypadkiem zainteresowałem się osobą profesora
Konrada Kazimierza Czaplińskiego z Zielonej Góry. Szukając w Internecie
informacji o panu profesorze, tych, które mnie interesowały, nie znalazłem,
natomiast jest bez liku takich o wydawanych przez niego albumach, dotyczących
całej Polski. Aż dziwne, że do tej pory z tym nazwiskiem nie zetknąłem się, co
może świadczyć nawet o mojej indolencji w sferze sztuki albumowej. Można z
Internetu dowiedzieć się, że pan profesor to znany historyk sztuki i należy do
najbardziej płodnych autorów albumów fotograficznych.
I właśnie ten pan profesor w zeszłym
roku w Bielawie zaistniał podczas inauguracji Polsko - Czeskich Dni Kultury
Chrześcijańskiej. To było wielkie wydarzenie w Bielawie z udziałem wielu
wspaniałych gości w tym ks. biskupa Ignacego Deca. Pan profesor Czapliński to
ten starszy pan z siwą brodą odsłaniający informacyjną tablicę na placu kard.
Stefana Wyszyńskiego przy pomniku papieża. Poniżej materiał z tego wydarzenia.
O co chodzi?
Bielawa znalazła się na szlaku
turystyczno kulturowym związanym ze świętym Wojciechem.
Tu, oprócz nazwiska pana profesora
Czaplińskiego, pojawia się osoba pana Juliana Golaka, przewodniczącego
zeszłorocznych Polsko – Czeskich Dni Kultury Chrześcijańskiej, pomysłodawcy
utworzenia szlaku św. Wojciecha i wiceprzewodniczącego sejmiku województwa
dolnośląskiego.
- To jest szlak
turystyczno-kulturowy - tłumaczy Julian Golak. - Bardziej dla turystów i
pielgrzymów zmotoryzowanych niż pieszych. Ma służyć przybliżeniu postaci św.
Wojciecha, wspólnych kart historii Polski i Czech, oraz umożliwić zwiedzenie
miejsc, na które bezpośrednio wpłynęła działalność świętego męczennika. Podróż
szlakiem będzie miała aspekt edukacyjny.
Opracowaniem
merytorycznym oraz graficznym zajął się prof. Konrad Czapliński. Przygotował on
folder, który zostanie wydany w językach Polskim, Czeskim i Niemieckim.
- Po czeskiej stronie
pierwszy etap szlaku wyznacza 13 miejscowości, po polskiej 16, z których
większość znajduje się na terenie diecezji świdnickiej - tłumaczy Julian Golak.
- Oczywiście nie jest też tak, że po 1000 lat mamy pewność, że akurat w tych miejscach
św. Wojciech był. To zarys historycznej drogi jaką przebył.
W ostatnim załączonym linku można
przeczytać, że wpisanie Bielawy na listę miast szlaku św. Wojciecha, było dla
Bielawy dużym wyróżnieniem.
I tu jest pies pogrzebany. Czy aby
na pewno przypisywanie Bielawie wydarzeń, które nie są potwierdzone historycznie, jest
dla miasta wyróżnieniem? I co na to ks. dr Stanisław Chomiak, historyk
Kościoła?
Jak ten marketing w wykonaniu pana
profesora wyglądał, sam opowiada. Naprawdę warto posłuchać i proponuję
wysłuchać całość – od początku do końca. Można dowiedzieć się tam bardzo
ciekawych rzeczy, dotyczących tworzenia szlaku św. Wojciecha. Można dowiedzieć
się z wypowiedzi profesora Czaplińskiego, że miasta zabiegały, aby być na
szlaku, jak to było w przypadku Wałbrzycha. Można też dowiedzieć się, jak
reagował w takich sytuacjach pan Golak – „Jak ktoś chce, to trzeba dać”. Można
się dowiedzieć, że Dzierżoniów odmówił umieszczenia miasta na szlaku z przyczyn
oczywistych, bo żaden szlak w tamtym okresie (1038 rok) przez Dzierżoniów nie
przechodził i św. Wojciech też nie przechodził, podobnie jak i przez Bielawę,
której nawet wtedy jeszcze nie było. Można też się dowiedzieć, że to pan
profesor wymyślił, że jeśli nie Dzierżoniów - to Bielawa. No i przez niechęć
Dzierżoniowa do pana profesora mamy szlak przez Bielawę. Mimo oporu władz
Dzierżoniowa i tak miasto Dzierżoniów pan profesor Konrad Kazimierz Czapliński
na szlaku umieścił, zapewne licząc na przychylność następnych władz, które te
niedobre władze zmienią. To już tak na wyrost.
Pan profesor zaproponował Bielawie
odpowiednią tablicę, zapewniając tym samym wyjątkowy splendor miastu.
No i jeszcze jest okolicznościowy folder, promujący
również Bielawę.
Ja pytam burmistrza i ks. proboszcza:
Jeśli jakiś turysta, również ten z mojej rodziny, zapyta mnie, czy z tym św.
Wojciechem, to prawda, to co ja mam odpowiedzieć? Prawdę, że to nieprawda, że
to blef, że to mistyfikacja? Czy powiedzieć, że to prawda i skłamać, grzesząc?
Jak już mamy takie atrakcje
turystyczne, to ja proponuję burmistrzowi Bielawy, aby na balustradzie mola na
wyspę zbiornika „Sudety”, tak gdzieś w połowie, przyczepić tablicę z napisem:
W tym miejscu,
latem, 18 czerwca 1815 roku,
Napoleon,
po zwycięskiej bitwie pod Waterloo,
w
ramach relaksu, idąc na wyspę,
zatrzymał się i wrzucał do wody kamyki.
Ksiądz
prałat poświęci.
Osobiście widziałem jak relikwie Św. Wojciecha przejeżdżały oszklonym busem przez Bielawę - czyli był święty - był! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA św.Mikołaj u Was był?
OdpowiedzUsuńNie bardzo jak Św.Wojciech mógł przez Bielawę przejeżdżać. Wówczas Bielawa stanowiła rubieże Przesieki, świat się kończył na Owieśnie. Był trakt przez przełęcz Woliborską obsadzony zameczkami Hanningburg i Quingenburg, ale to droga niższej rangi. Główna droga przebiegała prostą linią Kłodzko-Bardo-Niemcza-Wrocław. Pomiędzy tymi drogami leżała Przesieka - nie do przebycia, naturalna fortyfikacja wzmacniania zasiekami. Ścięcie drzewa w Przesiece karano na gardle. Droga Sudecka powstała 200-300 lat później, już po likwidacji Przesieki. Wojciech musiałby robić niezłe koło aby do Bielawy zawitać. Nierealne.
OdpowiedzUsuńty na siłę sobie wymyślasz problemy, czy jak???
OdpowiedzUsuńProszę o cierpliwość
Usuń