6 grudnia 2017

Święty Wojciech na usługach marketingu?

Chociaż było to już ponad rok temu, ale do wydarzeń historycznych, zwłaszcza tych, które dotyczą mojego miasta Bielawy, chętnie wracam, gdy jest coś ciekawego i intrygującego. Jakoś tak przypadkiem zainteresowałem się osobą profesora Konrada Kazimierza Czaplińskiego z Zielonej Góry. Szukając w Internecie informacji o panu profesorze, tych, które mnie interesowały, nie znalazłem, natomiast jest bez liku takich o wydawanych przez niego albumach, dotyczących całej Polski. Aż dziwne, że do tej pory z tym nazwiskiem nie zetknąłem się, co może świadczyć nawet o mojej indolencji w sferze sztuki albumowej. Można z Internetu dowiedzieć się, że pan profesor to znany historyk sztuki i należy do najbardziej płodnych autorów albumów fotograficznych.

            I właśnie ten pan profesor w zeszłym roku w Bielawie zaistniał podczas inauguracji Polsko - Czeskich Dni Kultury Chrześcijańskiej. To było wielkie wydarzenie w Bielawie z udziałem wielu wspaniałych gości w tym ks. biskupa Ignacego Deca. Pan profesor Czapliński to ten starszy pan z siwą brodą odsłaniający informacyjną tablicę na placu kard. Stefana Wyszyńskiego przy pomniku papieża. Poniżej materiał z tego wydarzenia.


            O co chodzi?
            Bielawa znalazła się na szlaku turystyczno kulturowym związanym ze świętym Wojciechem.
            Tu, oprócz nazwiska pana profesora Czaplińskiego, pojawia się osoba pana Juliana Golaka, przewodniczącego zeszłorocznych Polsko – Czeskich Dni Kultury Chrześcijańskiej, pomysłodawcy utworzenia szlaku św. Wojciecha i wiceprzewodniczącego sejmiku województwa dolnośląskiego.

- To jest szlak turystyczno-kulturowy - tłumaczy Julian Golak. - Bardziej dla turystów i pielgrzymów zmotoryzowanych niż pieszych. Ma służyć przybliżeniu postaci św. Wojciecha, wspólnych kart historii Polski i Czech, oraz umożliwić zwiedzenie miejsc, na które bezpośrednio wpłynęła działalność świętego męczennika. Podróż szlakiem będzie miała aspekt edukacyjny.

Opracowaniem merytorycznym oraz graficznym zajął się prof. Konrad Czapliński. Przygotował on folder, który zostanie wydany w językach Polskim, Czeskim i Niemieckim.

- Po czeskiej stronie pierwszy etap szlaku wyznacza 13 miejscowości, po polskiej 16, z których większość znajduje się na terenie diecezji świdnickiej - tłumaczy Julian Golak. - Oczywiście nie jest też tak, że po 1000 lat mamy pewność, że akurat w tych miejscach św. Wojciech był. To zarys historycznej drogi jaką przebył.

           
W ostatnim załączonym linku można przeczytać, że wpisanie Bielawy na listę miast szlaku św. Wojciecha, było dla Bielawy dużym wyróżnieniem.
            I tu jest pies pogrzebany. Czy aby na pewno przypisywanie Bielawie wydarzeń, które nie są potwierdzone historycznie, jest dla miasta wyróżnieniem? I co na to ks. dr Stanisław Chomiak, historyk Kościoła?
Jak ten marketing w wykonaniu pana profesora wyglądał, sam opowiada. Naprawdę warto posłuchać i proponuję wysłuchać całość – od początku do końca. Można dowiedzieć się tam bardzo ciekawych rzeczy, dotyczących tworzenia szlaku św. Wojciecha. Można dowiedzieć się z wypowiedzi profesora Czaplińskiego, że miasta zabiegały, aby być na szlaku, jak to było w przypadku Wałbrzycha. Można też dowiedzieć się, jak reagował w takich sytuacjach pan Golak – „Jak ktoś chce, to trzeba dać”. Można się dowiedzieć, że Dzierżoniów odmówił umieszczenia miasta na szlaku z przyczyn oczywistych, bo żaden szlak w tamtym okresie (1038 rok) przez Dzierżoniów nie przechodził i św. Wojciech też nie przechodził, podobnie jak i przez Bielawę, której nawet wtedy jeszcze nie było. Można też się dowiedzieć, że to pan profesor wymyślił, że jeśli nie Dzierżoniów - to Bielawa. No i przez niechęć Dzierżoniowa do pana profesora mamy szlak przez Bielawę. Mimo oporu władz Dzierżoniowa i tak miasto Dzierżoniów pan profesor Konrad Kazimierz Czapliński na szlaku umieścił, zapewne licząc na przychylność następnych władz, które te niedobre władze zmienią. To już tak na wyrost.
Pan profesor zaproponował Bielawie odpowiednią tablicę, zapewniając tym samym wyjątkowy splendor miastu.



No i jeszcze jest okolicznościowy folder, promujący również Bielawę.

               
Ja pytam burmistrza i ks. proboszcza: Jeśli jakiś turysta, również ten z mojej rodziny, zapyta mnie, czy z tym św. Wojciechem, to prawda, to co ja mam odpowiedzieć? Prawdę, że to nieprawda, że to blef, że to mistyfikacja? Czy powiedzieć, że to prawda i skłamać, grzesząc?
            Jak już mamy takie atrakcje turystyczne, to ja proponuję burmistrzowi Bielawy, aby na balustradzie mola na wyspę zbiornika „Sudety”, tak gdzieś w połowie, przyczepić tablicę z napisem:

W tym miejscu,
 latem, 18 czerwca 1815 roku,
 Napoleon, 
po zwycięskiej bitwie pod Waterloo, 
w ramach relaksu, idąc na wyspę, 
zatrzymał się i wrzucał do wody kamyki.

            Ksiądz prałat poświęci.




5 komentarzy:

  1. Osobiście widziałem jak relikwie Św. Wojciecha przejeżdżały oszklonym busem przez Bielawę - czyli był święty - był! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. A św.Mikołaj u Was był?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie bardzo jak Św.Wojciech mógł przez Bielawę przejeżdżać. Wówczas Bielawa stanowiła rubieże Przesieki, świat się kończył na Owieśnie. Był trakt przez przełęcz Woliborską obsadzony zameczkami Hanningburg i Quingenburg, ale to droga niższej rangi. Główna droga przebiegała prostą linią Kłodzko-Bardo-Niemcza-Wrocław. Pomiędzy tymi drogami leżała Przesieka - nie do przebycia, naturalna fortyfikacja wzmacniania zasiekami. Ścięcie drzewa w Przesiece karano na gardle. Droga Sudecka powstała 200-300 lat później, już po likwidacji Przesieki. Wojciech musiałby robić niezłe koło aby do Bielawy zawitać. Nierealne.

    OdpowiedzUsuń
  4. ty na siłę sobie wymyślasz problemy, czy jak???

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.