To
było dwa lata temu, latem. Łowiłem ryby na zbiorniku „Sudety” na drugich
schodach od plaży. Podszedł do mnie może jedenastoletni chłopiec z wędką i
śmiało zapytał: „- Czy mogę przy panu łowić ryby, bo muszę mieć opiekuna, bo
nie mam jeszcze czternastu lat?” Zaskoczył mnie, ale zgodziłem się. Znam
regulamin wędkarski. Wyciągnąłem gruntówkę, bo w takiej sytuacji mogę łowić
tylko na jedną wędkę. Łowiliśmy razem, choć krótko, bo gdzieś mu się śpieszyło.
Krótko po tym znów się spotkaliśmy nad wodą w tym samym miejscu. Podjechał na
rowerze. Zapytał, czy nie mógłbym mu dać wędkę, aby sobie połowił. Dałem, bo
miałem dwie odległościówki. Radził sobie, ale wkrótce odjechał. Następnym
razem, kiedy podjechał, zapytał czy może jechać po wędkę i czy będę jego
opiekunem. Szybko obrócił. Rozmawialiśmy na różne „poważne” tematy, szczególnie
wędkarskie. Spytałem, jak ma na imię, bo przecież już byliśmy niejako
znajomymi. Przedstawił się jako Piotrek – tak jak mój wnuczek, który też
próbuje wędkować z dziadkiem.
Od tamtej pory widywaliśmy się często.
Właściwie, będąc na rybach, wiedziałem, że z Piotrkiem się spotkam. Podjeżdżał
na rowerze i nieraz tylko spytał, czy biorą i jechał dalej. Zapytałem kiedyś,
gdzie tak się czasami śpieszy. Powiedział, że na trening. Co trenuje? – zapasy.
Poważna sprawa.
Z Piotrkiem widuję się do tej pory.
Łowi ryby ze swoim dziadkiem, czasami przysiada się do mnie, a czasami do
innego wędkarza. Wszystkich na zbiorniku zna i ze wszystkimi rozmawia.
Nie spodziewałem się, że z zapasami
w jakiś sposób będzie mi dane się spotkać. W Bielawie o zapasach jest głośno,
zapasy są widoczne. Choć na zawodach nigdy nie byłem, to miałem okazję widzieć
ćwiczenia zapaśników w Dniu Działkowca. Ostatnio widziałem zajęcia z dziećmi na
matach pod kościołem Bożego Ciała przy Placu Kościelnym. Rozpoznałem na
zdjęciach znajomą, panią Katarzynę Kaźmierczak w roli trenerki i… Piotrka - na
macie podczas pokazów.
Niedawno zmarł najsłynniejszy,
bielawski trener zapasów, pan Władysław Stolarczyk. Zaskoczyło mnie jego
odejście i poruszyło, choć znałem pana Władysława tylko z widzenia. Wiedziałem
jednak, kim jest i kim jest dla społeczności sportowej Bielawy. Spontanicznie
powstał pomysł, aby nazwać nowe rondo na Placu Kościelnym imieniem trenera
Władysława Stolarczyka.
Właściwie bardziej uczciwie będzie,
jak wyrażając się o panu Stolarczyku – trener, Trener będzie pisane z dużej
litery, bo osoba pana Władysława to również wychowawca i przyjaciel dla wielu
pokoleń bielawskich sportowców.
Po ostatniej sesji Rady Miejskiej,
gdzie zgłoszony został projekt nazwy ronda im Trenera Władysława Stolarczyka,
postanowiłem bliżej zainteresować się tematem. Zostałem zaproszony do klubu na
dzisiaj. Rozmawiałem z trenerami, z chłopcami i dziewczętami, którzy zaczynają
swoją sportową przygodę na macie. Siłą rzeczy widziałem warunki lokalowe, w
jakich wykuwane są od siedemdziesięciu już lat wspaniali zawodnicy, reprezentujący
Bielawę na zawodach krajowych i zagranicznych. Widziałem puchary i dyplomy,
widziałem duże zdjęcia portretowe pana Stolarczyka. Widziałem przez chwilę, co
te dzieciaki już potrafią.
Dopiero dzisiaj zrozumiałem,
dlaczego powstał pomysł na taką, a nie inną nazwę ronda. To właśnie przez to,
że klub jest tuż przy Placu Kościelnym – Waryńskiego 1. Ten klub od lat przy
Placu Kościelnym funkcjonuje. Trenerzy, członkowie klubu, zawodnicy, są w naturalny
sposób z Placem Kościelnym związani.
Kiedy powstawało rondo, powstał w
klubie pomysł, aby zawalczyć o uhonorowanie sekcji zapasów w Bielawie i związać
je z zapaśnikami. Nie było jednak takiego lobby, aby ten pomysł przeforsować.
„Miasto” bardziej stawiało na rotmistrza Witolda Pileckiego.
Po ostatnim pożegnaniu Trenera
Władysława Stolarczyka, jeszcze na cmentarzu, zapadła decyzja o podjęciu
działań, aby rondo na Placu Kościelnym przypisać panu Stolarczykowi,
sportowcowi, Trenerowi, wychowawcy, dobremu Człowiekowi – Bielawianinowi. Jak
trafny jest ten pomysł, może zaświadczyć jednogłośne odrzucenie przez radnych
nazwy ronda – Rotmistrza Pileckiego, dając tym samym zielone światło dla
projektu zgłoszonego przez zapaśnika, nauczyciela i wychowawcę, radnego Norberta
Warchoła – Rondo Władysława Stolarczyka. Myślę, że każdy, kto czuje się
bielawianinem, a który ma decydujący wpływ na to, co się w Bielawie dzieje, nie
odważy się umniejszyć pracy, jaką wykonał dla naszego miasta pan Władysław
Stolarczyk, który jeszcze tak niedawno, w wieku 72. lat pokazywał swoim
podopiecznym, jak stanąć na głowie, i na najbliższej sesji Rady Miejskiej, w
grudniu, radni staną na wysokości zadania i staną murem za wnioskiem radnego
Warchoła. Innej opcji nie ma. No, chyba, że w Bielawie wszystko postawione jest
do góry nogami.
Kiedy wychodziłem dzisiaj z klubu,
odprowadzany przez panią Kasię, natknąłem się na Piotrka:
- Piotrek, wpuścili na zbiornik 200
kg szczupaków!
- Wiem, jednego już złowiłem.
Cały Piotrek – młody, ambitny
wędkarz i młody, ambitny zapaśnik. Może też kiedyś będzie trenerem, jak Trener
Władysław Stolarczyk?
Pamiętajmy!
(zdjęcie z Internetu)
Przy placu Kościelnym, nie Placu Wolności ;)
OdpowiedzUsuńNie pamiętam kiedy poznałem Pana Władka, dawno temu to było, jak z 10 lat temu próbowałem zainteresować syna zapasami i kilka razy próbował wtedy treningów to już byliśmy znajomymi. Chyba przy okazji spotkań na Forum się poznaliśmy, dawno temu Forum to było kompletnie coś innego niż teraz. Absolutnie coś innego.
OdpowiedzUsuńPamiętam Pana Władka jako osobę uśmiechniętą, ale potrafiącą i huknąć na zawodnika. Nigdy nie odmawiał pomocy, zawsze pogodny, miał taki właściwy stosunek do życia. Drobny, mikry, a wielkie chłopiska poszłyby za nim w ogień.
Czy jakoś tak ;)
Pewnie teraz rzuca na matę św.Piotra i nieźle się przy tym bawią. Chciałbym aby jak najdłużej był pamiętany w Bielawie i to rondo ma mieć jego imię. Tak po prostu i już.
Pozdrawiam, TA
Fajnie, że do jednych spraw podchodzi Pan z alienacją i sentymentem... szkoda, że inne traktuje bez taryfy ulgowej. Sam człowiek śp Władysław Stolarczyk był rzeczywiście wyjątkową osobą, natomiast Klub Zapaśniczy z kilkudziesięcioletnią historią, ich warunki lokalowe i co tu dużo mówić osiągnięcia... hmmm. Gdyby zliczyć coroczne dotacje to pewnie wyszłoby dobre kilka milionów. Czy oprócz Pana Stolarczyka znani są jacyś inni utytułowani zapaśnicy... znani przynajmniej w Polsce? Dobrze, że dzieci mają się gdzie podziać ale dla większości to bardziej świetlica społeczna a nie klub sportowy. Co innego zawodnicy trenowani przez Norberta Warchoła... pełen profesjonalizm a przede wszystkim wyniki jego zawodniczek. Siostry Martyka to młode dziewczyny ale ich nazwisko dobrze jest znane nie tylko w Polsce. Więc zastanówmy się czy oprócz śp Wł. Stolarczyka nie znalazłoby się jeszcze kilka innych osób, które też komuś pomogły i też ciężko pracowały na rzecz Bielawy. Umiar a przede wszystkim takt wobec innych, którzy nie potrafią tak wyolbrzymiać swoich i innych zasług... Niestety, tez znam panią Katarzynę i wiem, że to ona tak wymusza dorabiając swoją, subiektywną historię... i nie są to plotki bo sam słyszałem te opowieści
OdpowiedzUsuńJa pisałem artykuł swego czasu na temat mojej samozwańczej obecności medialnej w Bielawie. Stwierdziłem, że nie jestem trybunem ludu ani nawet trybuną ludu. Nie zajmuję się kompleksowo miastem, bo już zapewne zdążyłbym odsiedzieć jakiś wyrok, ale nagłaśniam tematy drażliwe i w sumie jednostkowe, które i tak już zaistniały i żyją swoim życiem. Tak jest z rondem na Placu Kościelnym. Ja się na zapasach i na innych sportach i na dotacjach nie znam. Prawda, że nie podchodzę z dystansem do spraw, które mnie intryguję. Chciałbym, żeby było dobrze, co wcale nie znaczy, że powinno być tak, jak ja to sobie wyobrażam. Na swój temat pan Norbert Warchoł może sam wiele powiedzieć choćby przez Bielawskie Wiadomości, będąc radnym. Pisząc o Stolarczyku i rondzie, mam na uwadze uhonorowanie w Bielawie wszystkich sportowców, trenerów i działaczy sportowych. Myślę, że im to się należy, a pan Stolarczyk niech będzie ich patronem.
UsuńDziękuję za wyczerpującą odpowiedź, która mnie w pełni satysfakcjonuje
UsuńJeszcze w tej kwestii (Anonim 5.12.10:32), choć naprawdę nie jest to sprawa do upubliczniania i do roztrząsania. Słusznie została zauważona kwestia "świetlicy społecznej".
UsuńUsuń
W tej sytuacji trzeba się zdecydować, czy prowadzimy świetlicę społeczną czy klub sportowy... a to dlatego, że o ile klub sportowy może być dotowany z finansów publicznych o tyle świetlica społeczna jak sama nazwa wskazuje jest tworem, gdzie pracuje się społecznie czyli bez publicznych pieniędzy. Dlatego tak mnie denerwuje ten misz-masz. Jednych się rozlicza a na innych przymyka oko w zależności jak się kto przedstawi ze swoimi zasługami... a w tle biedne dzieci w adidasach nike...
Usuńwitam serdecznie nikt pewnie mnie tu nie kojarzy ale zaraz kazdy bedzie wiedzial kim jestem. Moi drodzy dla was to był trener społecznik udzielajacy sie tu i tam a dla mnie był to WUJEK.Nie bede tutaj polemizował jaki to był ten wujek bo kazdy wie ale chialbym sie odniesc do świetlicy hmm tak byla i mam nadzeje ze bedzie dalej "świetlica"dzieci przychodziły nie tylko na trening ale takze po to aby spedzic czas po za lekcyjny co do dotacji hmmm pewnie ze były ale czy znowu takie duze???? za te pieniadze byly organizowane np.zawody i obozy dla zawodnikow tzn dzieci a co do samych nazwisk ktore czegos mialy dokonac nie moge publicznie z nazwiska wymienic ale dla tych którzy mieli stycznosc zapasam mysle ze mozna wymienic Marte zawody w Turcji a takze Michała o ile pamietam to chyba zdobyte mistrzostwo Polski zawody we Wroclawiu ja zze swojej strony chiałbym podziekowac wszystkim co przyczynili sie do nadania rondu imienia wujka
Usuń27 grudnia 2017 r. na sesji RM jednogłośnie zagłosowano za rondem im. Władysława Stolarczyka.
OdpowiedzUsuńja napiszę tak byłem razem z Władkiem w drużynie zapaśniczej ,za czasów kiedy Bielawianka ""chodziła ""w II lidze.
OdpowiedzUsuń