Bracia i
siostry, chyba nikt z nas nie lubi być upominanym, zwłaszcza wtedy, kiedy
musimy przyznać się do błędu, do tego, że postąpiliśmy źle, że zabrakło nam
miłości względem drugiego człowieka, że po prostu zachowaliśmy się egoistycznie
lub zbłądziliśmy. Nie jest też nam łatwo przyjąć upomnienie, kiedy wyczuwamy,
że jest ono kierowane w naszą stronę z pretensjami, wyrzutami, złością,
arogancją. Jednak w dzisiejszej Ewangelii, która jest kierowana do każdego z
nas, Chrystus właśnie mówi o upomnieniu braterskim.
To początek kazania, jakie wygłosił
w niedzielę, w dniu 10 września 2017 roku w naszym kościele na mszy św. o godz.
9:30 będący na praktyce diakon, Tomasz Kula, w obecności celebransa, proboszcza
ks. prałata dra Stanisława Chomiaka. Wstęp i całe kazanie dotyczy wspomnianej
Ewangelii:
Gdy brat twój zgrzeszy ,
idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli
zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch
albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś
Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i
celnik! Zaprawdę,
powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co
rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi
zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w
niebie. Bo gdzie
są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich».
Mt 18,15-20 (Biblia Tysiąclecia)
Mt 18,15-20 (Biblia Tysiąclecia)
W kampanii wyborczej do samorządów w
2014 roku „grzeszyłem” na blogu i w Dzierżoniowskim Tygodniku Powiatowym
przeciwko proboszczowi mojej parafii i burmistrzowi, pisząc prawdę i tylko
prawdę na temat ich zachowania. Tak jednemu jak i drugiemu nie mogło się to
podobać, bo zapewne moje pisanie w kampanii im przeszkadzało. Proboszczowi, w
niedzielę, 9 listopada 2014 roku, tuż przed wyborami, podczas ogłoszeń
parafialnych na mszy św. o godz. 9:30 puściły nerwy i z pretensjami, wyrzutami, złością i arogancją powiedział:
- Są ludzie, którzy piszą w
Internecie, uważają się za katolików, a ja takich katolików się wstydzę!
Już trzy lata mijają od tamtych
wydarzeń, a ja ciągle nie mogę się pozbierać, bo wyobraziłem sobie wtedy, że te
słowa kierowane są do mnie. Analizując wszystkie teksty z Internetu w tamtym
okresie i z tamtego okresu, dotyczące kampanii wyborczej w Bielawie,
jednoznacznie oceniam, że jednak te słowa były kierowane do mnie. Wypadki, jakie
nastąpiły już wkrótce, w mianowicie 11 listopada 2014 roku, tylko to
potwierdziły. Korespondencje mailowe również to potwierdziły. Na wszelki
wypadek, gdyby kiedyś doszło do rozmowy z ks. proboszczem, dokonałem
wyczerpującego opracowania wydarzeń tamtych dni, aby niczego nie przekręcić z
upływem czasu.
Ludzi podobno oceniać nie wolno, bo
można zabrać im cześć, jak to kiedyś ks. proboszcz powiedział. Natomiast można
oceniać ich czyny. I oceniam:
Powołując się na załączoną Ewangelię i
wstęp do kazania diakona Tomasza, ksiądz proboszcz nie przyszedł do mnie, gdy
grzeszyłem i nie upomniał mnie w cztery oczy. Nie przyszedł również z jednym
lub dwoma, żeby na słowie dwóch albo
trzech świadków oparła się cała sprawa. Proboszcz, pomijając ewangeliczne
zasady, od razu doniósł Kościołowi w kościele i to tchórzliwie, nie podając
nazwiska grzesznika. Ziarno zła zostało rzucone i posiane.
Diakon Tomasz w zakończeniu kazania
jeszcze raz te ewangeliczne zasady podkreśla:
I
Chrystus daje nam dzisiaj wskazówki do tego: idź, ale najpierw sam, upomnij w
cztery oczy, a jeżeli to nie poskutkuje, bo może zabrakło zrozumienia z tej
drugiej strony, to nie porzucaj tej sprawy, ale weź kogoś ze sobą i nadal
staraj się upomnieć, bo tego wymaga miłość do drugiego człowieka. Jeśli i to
nie pomoże, to Chrystus mówi: idź i donieś Kościołowi, to znaczy: rozpocznij
formalną drogę upomnienia, urzędową. (…).
Bracia i siostry, niech więc słowa
Zbawiciela w dzisiejszej Ewangelii przekonają nas o tym, że jednym z
największych przejawów miłości do drugiego człowieka jest pomoc w postaci
upomnienia, zwłaszcza wtedy, kiedy widzimy zło, widzimy grzech.
Panie Bolesławie, głowa do góry, niech Pan nie da się stłamsić. Postępowanie proboszcza + treść jego rzadkich kazań nie podobają się wielu ludziom. On pewnie o tym wie i sobie nic z tego nie robi. Wygląda, że jest nie do ruszenia ale myliłby się ten, kto tak uważa. Najbliższe tygodnie, najwyżej miesiące okażą się czy Kuria wie co w przysłowiowej trawie piszczy, obchody miejskie Święta Niepodległości bez jego obecności o czymś świadczą ? Pozdrawiam -
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa otuchy. Pozdrawiam.
Usuń