13 października 2017

Czy to prawda?

Spółka Miejska BARL, która była jednym z motorów negatywnej kampanii wyborczej do samorządu w 2014 roku, dalej pozostaje nieodgadniona, jakaś „szemrana”. I wiele na to wskazuje, że będzie motorem negatywnej kampanii również w zbliżających się wyborach w przyszłym roku, a to choćby z tego powodu, ze nic dobrego dla mieszkańców Bielawy się w związku z tą Spółką nie zadziało. No może z wyjątkiem dla radnego Rafała Kuśmierka z PO i byłego senatora Stanisława Jurcewicza, również z PO, choć chyba pan Jurcewicz w Bielawie nie mieszka. 

            Wątków jest dużo w tej materii, ale zasadniczo pozostawię je sobie na kampanię – oczywiście w tej materii - negatywną. Boję się tylko, że właśnie w tym ostatnim okresie coś się znacząco, a może nawet diametralnie zmieni i pisać nie będzie o czym. To byłaby tragedia. Dlatego już dzisiaj proszę burmistrza Piotra Łyżwę, Stanisława Jurcewicza i Rafała Kuśmierka – dalej nic nie róbcie, bo nie będę miał, o czym pisać!
            Dzisiaj dalej o temacie tej nieszczęsnej rury przesyłowej, którą utrzymują odbiorcy ciepła w szczególności os. XXV-Lecia PRL, Włókniarz i Konstytucji 3 Maja, ale nie tylko, a pośrednio cały BARL i jej pracowników.
            Jak pisałem w 2014 roku, tych rur pod nadzorem Bielawskiej Agencji Rozwoju Lokalnego jest około 11 kilometrów. Nikt nie prostował, a więc można przyjąć to jako prawdę. Natomiast dowiaduję się, że czynnych rur, czyli takich, które faktycznie przesyłają ciepło, jest tylko 3,4 kilometra.
            Czy to prawda?
            Jeśli prawda, to mam pytanie, które zapewne pozostanie bez odpowiedzi – co z pozostałymi około 7,6 kilometrami rur?
            Otóż te rury przesyłowe, które nie przesyłają, są, i choć w bardzo złym stanie i już do niczego nie nadające się, obciążają kieszenie tych, którzy korzystają z pozostałych 3,4 km rur i obciążają sumienia, a może już tylko resztki sumień tych, którzy tę nieczynną rurę mają na stanie.









            Pokazałem tylko część tych trefnych rur.
           
Przed drugą turą wyborów na burmistrza miasta, kandydat na burmistrza, Piotr Łyżwa, w materiale „Razem dla Bielawy” pisał min.:
           
Nie podoba mi się że:

4. Brak było możliwości kontroli spółki miejskiej BARL mimo, że miasto w ostatnich latach przekazało jej ok. 20 mln. zł na realizacje takich inwestycji jak np. Inkubator Przedsiębiorczości, Art-Inkubator, Szkoła Leśna. Rodzi to przypuszczenie, że z opłat za przesył ciepła (którą płacą mieszkańcy os. XXV-lecia) finansuje się nie tylko 12 pracujących tam pracowników, ale też pokrywa utrzymanie deficytowych ww. inwestycji.

            Panie Burmistrzu, to nie przypuszczenie, to fakt i nie ma potrzeby tego ukrywać, gdy już jest się burmistrzem, a nie kandydatem na burmistrza.
            Dlaczego my bielawianie płacimy za nieczynne, bezużyteczne rury? Jeśli rury przesyłowe są niepotrzebne, to powinny być przecież zdemontowane i jeszcze ktoś zarobiły na tym za złom. Otóż tak prosto to nie jest, ale jest wesoło. Otóż, aby dokapitalizować Spółkę (BARL, a może wcześniejsze, na których fundamentach BARL powstał), czyli zwiększyć jej wartość, przeszacowano rury przesyłowe zwiększając ich wartość. Wartość wzięto tak sobie z powietrza. Nie wiem, czy to było za burmistrza Raka, czy może już za burmistrza Dźwiniela.
            Czy to prawda?
            Jeżeli rury tak ni stąd ni z owąd zrobiły się droższe, to i amortyzacja, którą spłacamy jako mieszkańcy, też wzrosła. Nie dość tego, to zwiększono jeszcze okres amortyzacji o 20 lat.
            Czy to prawda?
            Podczas koniecznych wymian instalacji grzewczych, zakładano oczywiście nowe rury. Jednak starych nie demontowano, aby dalej płacić za nie amortyzację, lub demontowano, ale nie zdejmowano z księgowości, abyśmy ten haracz płacili podwójnie.
            Czy to prawda?
            Sprawa jest na rzeczy, skoro kandydat na burmistrza, Piotr Łyżwa, w czasie kampanii wyborczej w 2014 roku pisał w swoim „Programie dla Bielawy”:

Podejmę współpracę ze Spółdzielnią Mieszkaniową w celu obniżenia kosztów przesyłu ciepła do zasobów spółdzielczych i komunalnych.

            Tak, ta „współpraca” była na początku kadencji, kiedy był jeszcze zapał do współpracy. Jedno, czy dwa spotkania nie zaowocowały jakimikolwiek uzgodnieniami na korzyść odbiorców ciepła przesyłanego przez BARL. Te koszty jeszcze zostały zwiększone.
            Czy to prawda?

            I na koniec pytanie do radnych:

            Czy to prawda, że nikt z Was w tej kadencji nie zajmie się BARLem, bo się boicie tego tematu?


5 komentarzy:

  1. No i zapadła cisza, każdy boi się głośniej odetchnąć, co by nie został posądzony o cokolwiek.
    Szacunek dla sapera Stawickiego za odwagę żonglowania odbezpieczonym granatem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pierwszy rzut oka dylemat moralny: czy pozwolić okradać część bielawian, po to aby wszyscy mieli z tego niewielką korzyść, czy zastopować ten proceder narażając miasto na utratę dochodów.

    Ale tak naprawdę to żaden dylemat. To jest nierównomierne rozłożenie kosztów. Skoro worek z bardziej i mniej trafnymi inwestycjami Dźwiniela nazywający się dla niepoznaki BARL jest na utrzymaniu (w głównej mierze) mieszkańców osiedla, to niech mają oni z tego jakąś korzyść. A skoro nie mają, to uczciwe i sprawiedliwe będzie rozłożenie kosztów utrzymania tego ciężaru na wszystkich. Albo znalezienie innego sposobu finansowania lub obcięcie kosztów.

    Mówię o tym, że za głupie pomysły Dźwiniela, płacą wyłącznie mieszkańcy osiedli płacąc za ciepło. Poprzez różne księgowe i prawne sztuczki jak widzimy, płaci się zapewne podwójnie.

    To jest nieuczciwe i niesprawiedliwe. Gorzej, to grzech.

    Panie burmistrzu, wie Pan co to grzech? To np. sięgać do cudzej kieszeni i brać jak swoje. A to robi BARL z przesyłem ciepła.

    Radni - lenie, wziąć się do skontrolowania rachunków BARLu, któryś się odważy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trafny komentarz. Myślę jednak, że aby udusić swoje sumienie, żeby nie zobaczyć przypadkiem grzechu, najlepiej nie czytać takich artykułów i takich komentarzy. A potem - ja nic nie wiedziałem. Tak radni jak i burmistrzowie dla spokoju sumienia są skłonni zlekceważyć totalnie mieszkańców. Mają inne sprawy na głowie. Trzeba chronić swoje tyłki i lansować się gdzie popadnie, bo przecież wybory niedługo.

      Usuń
  3. Co na to Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej ?
    Pan Derenowski jest osobą godną zaufania i jego opinia w tej sprawie ucięłaby wszelkie spekulacje.
    Czekamy p. Bolesławie na ten komentarz.
    Pozdrawiam -

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temat BARLu trochę świadomie odkładam na czas kampanii wyborczej w 2018 roku. Niemniej jednak cały czas mam go na uwadze.

      Usuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.