Pomalowali elektrownię

Minęło kilka ładnych lat, jak to pomieszczenie z jakimiś energetycznymi urządzeniami nie było malowane. Czas zrobił swoje, ale rodzimi wandale również. Dla mnie jest to niepojęte, że można ot tak sobie zniszczyć elewację, bo ktoś ma taką, a nie inną wizję. Oczywiście to idiota, a takich w Bielawie nie brakuje – wystarczy się rozejrzeć.

Dawno, a nawet bardzo dawno temu, rozmawiałem z kolegą, który wrócił z Niemiec, gdzie mieszkał jakiś czas z rodziną i stwierdził on w tym temacie, że tam zasadniczo nie ma problemu z niszczeniem elewacji poprzez niedojrzałych, zagubionych i niecywilizowanych pacykarzy, bo czynnikiem odstraszającym są ogromne kary za tego rodzaju malunki na ścianach. Oczywiście, nie wszystkich się złapie, ale tych złapanych wystarczy na tyle, aby proceder się nie opłacił. Może i u nas należałoby coś w tym względzie zrobić, coś bardziej skutecznego i problem zniknie.

Ja ze swej strony dziękuję panom, którzy ten budynek tak ładnie pomalowali, ale też  położyli nową papę na dach i zabezpieczyli blachą jego krawędzie. Mam teraz ładniejszy widok z balkonowego okna, bo na balkon, jak Państwo wiecie, nie wychodzę, bo sąsiadka z parteru pali na dole papierosy mimo zakazu i odnoszę wrażenie, że cały czas tam jest i cały czas bez przerwy pali, a nawet jak nie pali, to i tak u nich wszystko papierosami śmierdzi, włącznie z balkonem i oknami.