Mimo,
że po naszym przyjeździe z Kujaw raz padał deszcz, to jednak na działce jest
sucho. Jak jest sucho, to i jest kłopot z wodą. Zapewne wpływa to na wegetację
naszych upraw, co z niepokojem zauważamy. Jednak coś tam rośnie.
Zakwita czarna malina i dość szybko
będzie miała owoce. Trzeba je od razu zrywać, bo usychają.
Śliwka
węgierka znów nie ma owoców.
Przy
oczku kwitną rozchodniki. Ten żółty to od sąsiadki, pani Jadzi.
Przy
oczku wodnym mamy też wodne rośliny. Ten skromny i delikatny irys został
przywieziony z podmokłego terenu tuż przy brzegu jeziora Borzymowskiego, które
jest w pobliżu Śmiłowic koło Włocławka, a na które wszyscy mówią – Krukowo. To
było nasze wędkarskie Eldorado w okresie mojego dzieciństwa i młodości i
niesamowita przygoda. Te 21 km nad wodę dojeżdżaliśmy rowerami. Sam też
jeździłem.
Zaczynają
kwitnąć nagietki, które same się rozsiewają. Będą widoczne aż do późnej
jesieni.
Jak
wspominałem, mamy krzewy Mojżesza - i to dwa.
To
takie małe iryski.
Starzec,
to nowy nabytek z Ciechocinka.
Te
kwiatki nie wiem, jak się nazywają.
To
jakieś lilije.
A to pachnące goździki.
Jak na razie fotografujesz jakieś krzaki. Pokaż jakieś pomidorki, ogóreczki, może rzodkiewkę. No wiesz, czym chata bogata. Chętnie skosztuje
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga, choć co do krzaków, to się nie zgadzam. Żeby roślinom nie ubliżać, bardziej pasowałoby - krzewy.
Usuń