19 lutego 2017

Jest takie miejsce...

Jest takie miejsce, taki kraj – śpiewa Jan Pietrzak. Odsłuchałem dwa razy tej niesamowicie patriotycznej pieśni, aby wchodząc w jej klimat, klimat patriotycznego uniesienia, przystąpić do napisania kolejnego, patriotycznego artykułu, tym razem jakby patriotycznej relacji. A chodzi mi o patriotyzm lokalny, nawet bardziej lokalny niż ten związany z określeniem hajmatu. Wszak mieszkam w Bielawie i przede wszystkim Bielawa jest dla mnie najbliższą ojczyzną.

            Wspominam spotkanie z naszym bielawskim Poetą, a moim przyjacielem Stanisławem Wojnarem, które to spotkanie miało miejsce 27 stycznia i zapoczątkowało 70-cio lecie istnienia naszej biblioteki publicznej. Była to prezentacja trzeciego już tomiku jego wierszy. Początkujący spotkanie film, pokazywał naszego Poetę w scenerii Bielawy, tej w szczególności, którą zniszczono, stłamszono, sponiewierano, unicestwiono. Film zaczyna się od rozmyślań Poety na ul. Brzeżnej, gdzie nieopodal, jako roczne dziecko zamieszkał z rodziną po „przeprowadzce” z Kresów już latem 1945 roku.
            Tak się składa, że ostatnio często jeżdżę ul. Brzeżną i Tkacką. Biedna dzielnica starej, poniemieckiej Bielawy. Dopiero nie tak dawno doczekały się te ulice nowej nawierzchni w postaci brukowej, betonowej kostki. Śmiesznie to wygląda jak na ulicę, ale… niech tam.
            Jak się jeździ, to i się obserwuje, to i się myśli. I tak się myśli, że chciałoby się, aby ta nasza ojczyzna, Bielawa, jakoś wyglądała. Chciałoby się, aby znalazł się ktoś odważny, aby spróbował w naszej Bielawie zrobić porządek, aby po prostu posprzątał.
            Trudno liczyć na burmistrza, który zarzekał się, że cała Bielawa może wyglądać tak, jak tereny należące do Spółdzielni Mieszkaniowej. Trudno liczyć na Straż Miejską, która przecież od porządku nie jest, chociaż porządek ma w regulaminie. Więcej przecież jest splendoru z uratowania jednego kosza w parku, bo za to nawet pochwalą na stronie internetowej Urzędu, a nawet gdzie indziej. Trudno, wreszcie, wymagać tego od radnego, który z urzędu ma w pieczy ulicę Brzeżną, Władysława Kroczaka, co do którego mam wątpliwości czy jeszcze na radnego się nadaje.
            Jest takie miejsce na ulicy Brzeżnej, miejsce ubliżające miastu, burmistrzowi, Straży Miejskiej i radnemu. Pokazuję je na zdjęciach:












             Ktoś zapyta: „- A gdzie tu patriotyzm?”. Odpowiem:
            Duma ze swojego miasta jest postawą patriotyczną. Nie można być przecież dumnym, z takiego miasta, z takiej Bielawy. Wysłać drona w przestworza i z daleka pokazywać piękno Bielawy – to żaden patriotyzm. Tu trzeba pochylić się nad tym, czego dron nie zobaczy i czego nie widzą ślepe oczy naszych notabli, za którą to ślepotę biorą bez krępacji całkiem spore pieniądze.
            Jest takie miejsce… na ulicy Brzeżnej w Bielawie.
Jak długo będzie?



            

4 komentarze:

  1. Tak sobie myślę co może uzasadniać obarczanie burmistrza odpowiedzialnością za bardak na tej czy innej posesji ( zapewne prywatnej)? Tak z przywódcy wspólnoty lokalnej, sytuujemy w roli jakiegoś króla poświęcanego na rytualną ofiarę http://leotar.friko.pl/Books/baudler/bau327.html
    Czy po to wybieramy sobie burmistrza i innych prominentów. Czy to rzeczywiście nasza cywilizacja.
    Aby postawić kropkę nad i powiem niech lokalne flejtuchy same się zatroszczą o siebie ewentualnie o swych sąsiadów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Teren prywatny więc burmistrz nic nie może :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A ile terenów takich jest nie prywatnych zapraszamy w okolicę górnej Bielawy. (Pl.Kościelny i ul,przylegające i w wzwyż...

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.