Jest
takie miejsce, taki kraj – śpiewa Jan Pietrzak. Odsłuchałem dwa razy tej
niesamowicie patriotycznej pieśni, aby wchodząc w jej klimat, klimat
patriotycznego uniesienia, przystąpić do napisania kolejnego, patriotycznego
artykułu, tym razem jakby patriotycznej relacji. A chodzi mi o patriotyzm
lokalny, nawet bardziej lokalny niż ten związany z określeniem hajmatu. Wszak
mieszkam w Bielawie i przede wszystkim Bielawa jest dla mnie najbliższą
ojczyzną.
Wspominam spotkanie z naszym
bielawskim Poetą, a moim przyjacielem Stanisławem Wojnarem, które to spotkanie
miało miejsce 27 stycznia i zapoczątkowało 70-cio lecie istnienia naszej
biblioteki publicznej. Była to prezentacja trzeciego już tomiku jego wierszy.
Początkujący spotkanie film, pokazywał naszego Poetę w scenerii Bielawy, tej w
szczególności, którą zniszczono, stłamszono, sponiewierano, unicestwiono. Film
zaczyna się od rozmyślań Poety na ul. Brzeżnej, gdzie nieopodal, jako roczne
dziecko zamieszkał z rodziną po „przeprowadzce” z Kresów już latem 1945 roku.
Tak się składa, że ostatnio często jeżdżę
ul. Brzeżną i Tkacką. Biedna dzielnica starej, poniemieckiej Bielawy. Dopiero
nie tak dawno doczekały się te ulice nowej nawierzchni w postaci brukowej,
betonowej kostki. Śmiesznie to wygląda jak na ulicę, ale… niech tam.
Jak się jeździ, to i się obserwuje,
to i się myśli. I tak się myśli, że chciałoby się, aby ta nasza ojczyzna, Bielawa, jakoś wyglądała. Chciałoby się, aby znalazł się ktoś odważny, aby spróbował
w naszej Bielawie zrobić porządek, aby po prostu posprzątał.
Trudno liczyć na burmistrza, który
zarzekał się, że cała Bielawa może wyglądać tak, jak tereny należące do
Spółdzielni Mieszkaniowej. Trudno liczyć na Straż Miejską, która przecież od porządku
nie jest, chociaż porządek ma w regulaminie. Więcej przecież jest splendoru z uratowania
jednego kosza w parku, bo za to nawet pochwalą na stronie internetowej Urzędu,
a nawet gdzie indziej. Trudno, wreszcie, wymagać tego od radnego, który z urzędu
ma w pieczy ulicę Brzeżną, Władysława Kroczaka, co do którego mam wątpliwości czy jeszcze na radnego się nadaje.
Jest takie miejsce na ulicy
Brzeżnej, miejsce ubliżające miastu, burmistrzowi, Straży Miejskiej i radnemu. Pokazuję
je na zdjęciach:
Ktoś
zapyta: „- A gdzie tu patriotyzm?”. Odpowiem:
Duma ze swojego miasta jest postawą
patriotyczną. Nie można być przecież dumnym, z takiego miasta, z takiej
Bielawy. Wysłać drona w przestworza i z daleka pokazywać piękno Bielawy – to żaden
patriotyzm. Tu trzeba pochylić się nad tym, czego dron nie zobaczy i czego nie
widzą ślepe oczy naszych notabli, za którą to ślepotę biorą bez krępacji
całkiem spore pieniądze.
Jest takie miejsce… na ulicy
Brzeżnej w Bielawie.
Jak długo będzie?
Tak sobie myślę co może uzasadniać obarczanie burmistrza odpowiedzialnością za bardak na tej czy innej posesji ( zapewne prywatnej)? Tak z przywódcy wspólnoty lokalnej, sytuujemy w roli jakiegoś króla poświęcanego na rytualną ofiarę http://leotar.friko.pl/Books/baudler/bau327.html
OdpowiedzUsuńCzy po to wybieramy sobie burmistrza i innych prominentów. Czy to rzeczywiście nasza cywilizacja.
Aby postawić kropkę nad i powiem niech lokalne flejtuchy same się zatroszczą o siebie ewentualnie o swych sąsiadów.
Teren prywatny więc burmistrz nic nie może :D
OdpowiedzUsuń...
OdpowiedzUsuńA ile terenów takich jest nie prywatnych zapraszamy w okolicę górnej Bielawy. (Pl.Kościelny i ul,przylegające i w wzwyż...
OdpowiedzUsuń