18 października 2016

Diecezja Bielawska

Istnieje w przestrzeni publicznej taki termin – patriotyzm lokalny. Od „patriotyzmu lokalnego” wywodzi się „patriota lokalny”. Rozwodzić się na ten temat nie będę, bo każdy może poczuć się takim patriotą w znaczeniu, jaki sam sobie zaakceptuje. I tak myślę sobie, że ja takim lokalnym patriotą jestem. No, bo: zabiegam o dobro Bielawy, zasadniczo od miejsca zamieszkania nie oddalam się, a jak już, to zaraz chcę wracać, tu najlepiej się czuję, mimo, że przecież nie wszystko poszło tak, jakbym to sobie wyobrażał.
Ale, lokalny patriota ma jeszcze duże mniemanie o swoim mieście. I tak też jest w moim przypadku. Niedawno uznałem, że właściwie to mieszkam w stolicy Diecezji Bielawskiej i to całkiem poważnie. Otóż Bielawa spełnia wszystkie warunki, aby stolicą diecezji być. Spróbuję to wytłumaczyć.

Otóż, żeby miasto było stolicą diecezji, musi mieć katedrę. Mam na uwadze, oczywiście, kościół. Katedrę pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny z figurą Matki Boskiej Bielawskiej w Bielawie mamy. Potwierdził to kardynał Koppe.  Podaję za: „Kronika Bielawy”, Krzysztof Pludro, wydanie 2007 r. str. 152.

Nie  dziwią zatem słowa wypowiedziane w 1892 roku, z okazji konsekracji kościoła, przez kardynała Koppego, do zgromadzonych tłumów:
            „Myślałem, że ujrzę wiejski kościółek. A oto wznosi się przede mną prawdziwa katedra.”

            A więc mamy katedrę i to prawdziwą.
            Następnym warunkiem stolicy diecezjalnej, jest obecność biskupa.
            Otóż biskupa też mamy w osobie ks. Romana Biskupa. Nawet jest jego ulica. Mamy też wikariusza biskupiego ds. sakramentów w osobie ks. prałata dra Stanisława Chomiaka.
            Dalej potrzebna jest kuria biskupia.
            Otóż mamy już kanclerza kurii w osobie wspomnianego ks. prałata. Ks. prałat dr Stanisław Chomiak jest również Kanonikiem Gremialnym Kapituły Katedralnej, a nawet prałatem domowym Jego Świątobliwości.
            Mamy też rzecznika prasowego kurii w osobie ks. dra Daniela Marcinkiewicza, który również jest notariuszem w kurii i ma jeszcze wiele innych odpowiedzialnych funkcji w strukturze kościelnej.
            Jak dobrze wiemy, ks. prałat jest jeszcze dziekanem i na samym końcu, niejako na dokładkę, proboszczem w naszej parafii. O tej dokładce nie bez kozery napisałem, bo ksiądz prałat kanclerzowanie nad proboszczowanie przedkłada, skoro jest jego dostępny adres internetowy jako kanclerza, a jako proboszcza nie ma.
            No i zapewne przekonałem Czytelników, że mieszkamy w stolicy Diecezji Bielawskiej, z czego chyba powinniśmy być dumni. A zresztą nam się to należy. Mamy przecież w Bielawie chyba największą liczebnie parafię w Polsce.
            Trochę jednak szkoda, że ks. kanclerz, jako również nasz proboszcz, przez te swoje ogromne obowiązki dla diecezji i kurii, nie ma aż tyle czasu, aby poświęcić go w większym wymiarze dla parafian. Tu, poprzez wypowiedź Kazimierza Aftanasa w książce „Monografia parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Bielawie”, przypominam zaangażowanie duszpasterskie ks. Rudolfa Suskiego:

            „Ks. Rudolf Suski, proboszcz parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Bielawie w latach 1961-1974, do dziś jest legendą dla mieszkańców miasta. Potrafił zdobyć zaufanie parafian, był obecny tak na uroczystościach miejskich, jak i na meczu piłki nożnej. Chciał podczas wizyty duszpasterskiej odwiedzić każdą rodzinę w parafii. Każdy mógł liczyć na jego pomoc, doradzał jak żyć w tak ciężkich czasach.”

            Szukając w Internecie informacji, czy kanclerz kurii musi być koniecznie również proboszczem, chociaż odpowiedzi nie znalazłem, natknąłem się na ciekawe artykuły związane z proboszczami i kanclerzami. Nie podaję linków, ale z jednego kawałek zacytuję:

Kwintesencją kapłaństwa jest głoszenie Słowa Bożego i posługa w parafii. W pewnym wieku to piękna sprawa - powiedział ksiądz Stanisław Jóźwiak, były kanclerz wrocławskiej kurii biskupiej po skierowaniu na probostwo w jednej z parafii. Materiał z 2014 roku.

           Faktycznie – piękna sprawa.


5 komentarzy:

  1. Dzisiaj mija kolejna rocznica smierci pana Rosiaka, asystenta europosła Wojciechowskiego, zginał tylko dlatego, ze sianie nienawisci przez takich jak pan trafiło na podatny grunt i człowiek niezrównowazony psychicznie zabił niewinnego człowieka. Pisze to akurat w tym miejscu bo to jakby w nawiazaniu do powyzszego tekstu. Z jednej strony przedstwia sie jako prawy obywatel, z drugiej nie ma pan zadnych zachamowan zeby bez merytorycznego uzasadninia siac nienawisc i niechec wobec porzadnych ludzi, ktorych jedyna wina jest praca, w tym przypadku w Strazy Miejskiej. Proboszcz Chomiak w pana ocenie tez zle wypełnia swoje obowiazki. Kazdy jest panem swojego sumienia, pytanie tylko czy pan je ma?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sianie nienawiści nie może być niczym uzasadnione ani usprawiedliwione, nawet przesłankami merytorycznymi. Obarczanie mnie odpowiedzialnością za śmierć pana Rosiaka, jest niedorzecznością. Sam Anonim przecież dobrze wie, że pan Rosiak zginął, bo jego zabójca zradykalizował się poprzez działania polityczne rządzących. A co do sumienia, to trafnie Anonim określił, że każdy jest panem swojego. Skoro, jak Anonim pisze, że każdy jest panem swojego sumienia, a więc wynika z tego, że każdy sumienie ma. Dlatego pytanie o to, czy ja mam sumienie jest po prostu niedorzeczne. Może chodziło Anonimowi sumienie w znaczeniu złe, a to już jest inna sprawa, bo nie ma sumienia dobrego, ani złego - jest tylko sumienie. W tym artykule nic nie napisałem, że ks. dr Chomiak, źle wypełnia swoje obowiązki, a więc proszę mi tego nie wciskać.

      Usuń
  2. !!!
    www.youtube.com/watch?v=z2nWYVQu-Vc
    Henryk

    OdpowiedzUsuń
  3. Śp.Ks.Rudolf Suski to był CZŁOWIEK ORKIESTRA, któremu serce biło dla parafian na 100%.Teraz ogląda nas już z domu naszego Ojca. Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie
    a światłość wiekuista niechaj mu świeci.AMEN

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://boleslawstawicki.blogspot.com/2015/07/ks-kanonik-rudolf-suski.html

      Usuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.