Z nieukrywaną satysfakcją przyjąłem stwierdzenie, że w tej Bielawie nareszcie coś się robi. Co prawda jakby to się robiło wolno, ale konsekwentnie i bez przesadnego rozgłosu, jak to wspomniany Masyk robił dla poprzedniej władzy. Są zmiany na zbiorniku, w mieście i w parku. To przecież każdy może zauważyć i zapewne, i ja bliżej się tymi zmianami, w miarę możliwości, zajmę na blogu. Przez te pozytywne zmiany w mieście, zapewne zmienia się również nastawienie mieszkańców do swojego miasta.
Są jednak sytuacje związane z
funkcjonowaniem miasta, które perfekcyjnie opanowali partacze z firmy
sprzątającej Bielawę. Nie wiem, co to za firma, ale na miejscu burmistrza od
razu zwolniłbym z pracy osobę z UM, odpowiedzialną za tolerowanie fatalnej
pracy tych partaczy. Przykładem niech będzie prowadzenie żywopłotów, które
wyglądają fatalniej po cięciu niż przed cięciem i ostatnio koszenie trawy.
Kiedyś trawę zgrabiano po koszeniu i zabierano, a teraz, nawet jeśli się ją
zgrabi, to zostawia na kupce, żeby zgniła. Widziałem na własne oczy, jak
pracownik koszący trawę takie kupki objechał kosą spalinową i zostały chyba do
następnego koszenia. Skoszonej trawy kilka dni temu do tej pory nie zebrano.
Gnije po ostatnich deszczach, co raczej nie wpływa pozytywnie i na trawę na
trawniku, i na jego wygląd. I ten przypadek przedstawiony na zdjęciach nie jest
przypadkiem odosobnionym. Jest to w Bielawie proceder nagminny.
A tak wygląda trawnik w miejscu,
gdzie długi czas leżała gnijąca trawa.
I tu ponownie przywołuję dla
przykładu Spółdzielnię Mieszkaniową. Na terenie podlegającym SM, takiej
sytuacji nie zauważyłem, a trawniki wyglądają tak, jak na załączonym zdjęciu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.