4 lipca 2016

Partacze

   
    Kiedy byłem ostatnio na zbiorniku łowić ryby, nie sposób było w oddali na wyspie nie zobaczyć jakichś budek. Zgodnie z zapowiedzią i szybko stworzono coś dla turystów. Na wodzie pojawiły się rowery wodne i kajaki. Nawet zadowolony Łukasz Masyk śmignął na kajaku koło spławika mojej wędki. O tych różnych zmianach można też usłyszeć w rozmowach spacerujących na koronie zbiornika, a i czasami też ktoś się do mnie przysiądzie, aby pogadać i niekoniecznie jest to znajomy.
          Z nieukrywaną satysfakcją przyjąłem stwierdzenie, że w tej Bielawie nareszcie coś się robi. Co prawda jakby to się robiło wolno, ale konsekwentnie i bez przesadnego rozgłosu, jak to wspomniany Masyk robił dla poprzedniej władzy. Są zmiany na zbiorniku, w mieście i w parku. To przecież każdy może zauważyć i zapewne, i ja bliżej się tymi zmianami, w miarę możliwości, zajmę na blogu. Przez te pozytywne zmiany w mieście, zapewne zmienia się również nastawienie mieszkańców do swojego miasta.
            Są jednak sytuacje związane z funkcjonowaniem miasta, które perfekcyjnie opanowali partacze z firmy sprzątającej Bielawę. Nie wiem, co to za firma, ale na miejscu burmistrza od razu zwolniłbym z pracy osobę z UM, odpowiedzialną za tolerowanie fatalnej pracy tych partaczy. Przykładem niech będzie prowadzenie żywopłotów, które wyglądają fatalniej po cięciu niż przed cięciem i ostatnio koszenie trawy. Kiedyś trawę zgrabiano po koszeniu i zabierano, a teraz, nawet jeśli się ją zgrabi, to zostawia na kupce, żeby zgniła. Widziałem na własne oczy, jak pracownik koszący trawę takie kupki objechał kosą spalinową i zostały chyba do następnego koszenia. Skoszonej trawy kilka dni temu do tej pory nie zebrano. Gnije po ostatnich deszczach, co raczej nie wpływa pozytywnie i na trawę na trawniku, i na jego wygląd. I ten przypadek przedstawiony na zdjęciach nie jest przypadkiem odosobnionym. Jest to w Bielawie proceder nagminny.




            A tak wygląda trawnik w miejscu, gdzie długi czas leżała gnijąca trawa.


            I tu ponownie przywołuję dla przykładu Spółdzielnię Mieszkaniową. Na terenie podlegającym SM, takiej sytuacji nie zauważyłem, a trawniki wyglądają tak, jak na załączonym zdjęciu.


     To są sprawy, które nie wybiegają poza rzetelne wykonywanie swoich obowiązków. I nie wydaje mi się, żeby firma, która zatrudnia u siebie takich nieporadnych pracowników, miała certyfikat jakości ISO. Dlatego uważam, że należy zmienić firmę dbającą o trawniki i żywopłoty w Bielawie. A może powstanie nowa, jakaś niewielka, ale uczciwa firma, która do pracy podejdzie z odpowiedzialnością i godnością?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.