18 czerwca 2015

A może by tak w Bielawie?

       
     Co prawda mija już prawie tydzień, jak w Dzierżoniowie odbył się Marsz Dla Życia i Rodziny, ale na refleksje nigdy nie jest za późno. Nie byłem w tym roku na tym Marszu, bo czasami trzeba dokonywać wyborów gdzie iść, co zrobić, z kim się spotkać. Jednak idea takich marszów jest mi bardzo bliska. Spotykanie się ludzi mających podobne zainteresowania, podobne poglądy, jednakowe zdanie jest bardzo pożądane. Jest wtedy możliwość pewnego rodzaju zbliżenia, nawiązania znajomości czy nawet tak ważnej i potrzebnej akceptacji. Pozostawanie w samotności z wyboru, jest zaprzeczeniem naszej społecznej natury.
        Jest wiele możliwości spotykania się w grupie czy w grupach, również w Bielawie. Onegdajsze powiedzenie, szczególnie dotyczące młodzieży, że w Bielawie nic się nie dzieje, było, i jeśli dalej pokutuje – jest krzywdzące. Jest niesamowicie wiele płaszczyzn, na których można kontynuować czy rozwijać swoje zainteresowania, a i ciągle może przydarzyć się coś nowego. Ja, mimo natłoku najróżniejszych, pożytecznych zajęć, które się mnie imają, ostatnio otrzymałem zaskakującą propozycję, abym został członkiem zespołu „Macieje”. Nie trzeba miejscowym tłumaczyć, co to za ludowy zespół i jego działalność bardzo popieram. Można spełniać się w dzieciństwie i w młodzieńczym wieku w „Poloneziakach”, a w senioralnym w „Maciejach” i w innych ambitnych formacjach, jakie na terenie Bielawy i w okolicy występują.
            Niewątpliwie, i organizowanie okazyjnych imprez, jak od niedawna modne pikniki rodzinne i parafialne, dni miast i różnego rodzaju festyny, przyczyniają się do integracji lokalnych środowisk.
            Co prawda nie mogę doczekać się pieszej pielgrzymki do Owiesna zorganizowanej przez bielawski Kościół, ale i na to, jestem przekonany, przyjdzie pora. Może trzeba będzie poczekać jednak z tym na odejście „starej daty” proboszczów, którzy przedkładają nieustające remonty kościołów i terenów wokół nich nad nowe formy wspólnotowego życia parafii. Oczywiście pielgrzymki są – autokarowe, i to najczęściej europejskie. Ale również najczęściej mają one charakter turystyczno rekreacyjny: wczaso-pielgrzymki, wycieczko-pielgrzymki i inne tej maści.
            Ale to tylko taka dygresja w tle Marszu Dla Życia i Rodziny. No, bo niby dlaczego w Bielawie takiego Marszu nie ma? Nasz proboszcz zapraszał nas Bielawian na Marsz do Dzierżoniowa. A jakie byłoby to budujące, gdyby zaprosił na Marsz w Bielawie i stanął na jego czele, jak to zrobił w tym roku proboszcz parafii Chrystusa Króla w Dzierżoniowie dobrze nam znany ks. Krzysztof Ambrożej, który pracował kiedyś w naszej parafii? Mając kanclerza Kurii Biskupiej w Bielawie, mogłoby się wydawać, że właśnie w naszym mieście religijna aktywność, ta aktywność widoczna, jakoś będzie wyglądać inaczej, lepiej. Że kościół będzie wrastał, a nie umniejszał się.
Należy mieć nadzieję w nowych księżach, którzy do Bielawy już wkrótce zawitają, a do naszej parafii ma ich przybyć aż trzech. Nowe talenty, niesamowite ambicje i aspiracje. Nowe pomysły na duszpasterstwo wyniesione z seminarium i własne przemyślenia na ożywienie duchowości w parafialnej społeczności. A może bezkolizyjny wjazd na już przygotowane przez proboszcza bezpieczne tory? Po co się narażać, przekonując do swoich wizji? Przecież zawsze jest ryzyko zesłania na „banicję” na studia doktoranckie do Rzymu albo na KUL, a w ostateczności na „gorszą” parafię.
Już to widzę w przyszłym roku.
- Patronat honorowy: Kanclerz Kurii Biskupiej w Świdnicy.
                                   Burmistrz Miasta Bielawa

- Patronat medialny: Wiadomości Bielawskie
                                   Bielawscy Blogerzy

- Sponsorzy: Aż trudno wszystkich wymienić – taka mnogość.


No, więc jak? Będzie komu ten Marsz Dla Życia i Rodziny w przyszłym roku w Bielawie zorganizować? Czy może znów będziemy doklejać się, jak to jest w znakomitej ilości przypadków, do Dzierżoniowa? I nie jest to w najmniejszym stopniu lokalny ambicjonalizm; bo my pojedziemy do Dzierżoniowa, a Dzierżoniów w następnym tygodniu przyjedzie do nas, ale jest to jednoczenie się wokół dobrej sprawy, a w czasach obecnych, wokół sprawy bardzo ważnej.

13 komentarzy:

  1. Witam muszę stwierdzić, że nie słyszałem nic, o tym marszu, ponieważ był zbyt mało nagłośniony w mediach. Chętnie bym się, na takie coś wybrał, ale naprawdę nie wiem, gdzie można szukać informacji, na temat takich imprez. Mógłby ksiądz napisać skąd dowiadywac się, o takich imprezach tutaj jak można, by było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam. Najlepiej informacji szukać na mszy w kościele a jeśli nie można z różnych powodów w niej uczestniczyć to zawsze zostaje strona internetowa naszej parafii a na niej umieszczone aktualne ogłoszenia parafialne, wystarczy wpisać w wyszukiwarce np. "Parafia Bielawa"

      Usuń
  2. Witam to proste takie informacje można znaleźć w internecie wystarczy tylko troszkę poszperać. W sumie to jak się chce to się znajdzie takie imprezy i to bez żadnego problemu. Tylko wiadomo trzeba trochę inwencji i pomysłu, gdzie szukać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bielawa ma bardzo mało inicjatyw związanych z życiem religijnym. Myślę iż w naszych parafiach mocno osadzone jest wrażenie że księża bardziej zajęci są pozyskiwanie dla siebie nowych tytułów i stanowisk niż dbaniem o życie lokalnej wspólnoty. Quo vadis Bielawscy duszpasterze??? Sekty grasują i zbierają ogromne żniwa a przecież tu potrzeba ogromu poświęcenia gorliwości pasterskiej przykładów jest wiele np;
    Ojciec Pio- surowy strażnik skromności.
    ,,Świętość nie znosi kompromisu”.
    Święty Ojciec Pio nie tolerował nieskromnych strojów: sukni z głębokim dekoltem, krótkich, obcisłych spódnic. Swoim duchowym córkom zakazał nosić także ubrań z przejrzystych materiałów. Z biegiem lat jego surowość wzrastała. Z uporem odsyłał od konfesjonału niewiasty, które uznał za nieskromnie ubrane. Niekiedy zdarzało się, że z bardzo długiej kolejki penitentów wysłuchał zaledwie kilku spowiedzi. Jego współbracia z niepokojem obserwowali te ,, czystki” i zdecydowali o umieszczeniu na drzwiach Kościoła dużego napisu: ,, Na wyraźne życzenie o. Pio niewiasty muszą przystępować do spowiedzi w spódnicach sięgających co najmniej 20 cm poniżej kolan. Zakazane jest pożyczanie dłuższych spódnic na czas spowiedzi”.
    Starajmy się unikać najmniejszego nawet niebezpieczeństwa obrazy Bożej lub okazji do kuszenia dla naszych bliźnich. Nie naśladujmy mód tego świata, lecz wzorujmy się na Najświętszej Maryi Pannie i Świętych. Kanonizacja o. Pio jest okazją do przypomnienia jego pełnej troski surowości. Ożywiony gorliwością o zbawienie dusz, on sam nakazał umieszczenie przy wejściu do Kościoła dodatkowej, bardziej szczegółowej informacji: ,, Zabrania się wstępu mężczyznom z obnażonymi ramionami i w krótkich spodenkach. Zabrania się wstępu kobietom w spodniach, bez welonu na głowie, w krótkich strojach, z dużym dekoltem, bez pończoch lub w inny sposób nieskromnie ubranym”. Ojciec Pio powiedział: ,, Lepiej, by Kościół był pusty niż profanowany”" , ,, Lepszy Kościół pusty, niż pełen diabłów”.
    Pewnej kobiecie spowiadającej się w bluzce z krótkimi do łokci rękawami powiedział: ,, Widzisz, jak bym ci uciął rękę cierpiałabyś mniej, niż będziesz cierpieć w czyśćcu”.I tak jeszcze św.Jan Maria Vianney OFS, proboszcz z Ars,Faustyna Kowalska .Wzorów jest ogrom tylko jak długo będą chowani i wyciszani ,czyżby kamienie przemawiać mają na litość Boską. Pozdrawiam Artur
    .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ciekawy komentarz. Pisałem już na blogu, bardzo ogólnie, o ubiorach w kościele. U nas nie ma rygoru w tym temacie, chociaż zasady są przedstawiane i przypominane. Raczej przychodzący na mszę św. i nabożeństwa ubierają się odpowiednio, chociaż w niektórych przypadkach faktycznie zbyt frywolnie. Przypominam sobie scenę przed naszym kościołem w latach 80-tych ubiegłego wieku w okresie gdy w Oławie "ukazała się" Matka Boża w altance u pana Domańskiego, kiedy to odważny mężczyzna stał i nawoływał, aby kobiety nie chodziły do kościoła w spodniach, a może i poza kościołem też nie. Dokładnie nie pamiętam. Być może wszyscy uważali tego mężczyznę za jakiegoś nawiedzonego, a przecież on nawoływał w trosce o dobro człowieka i poszanowanie miejsca świętego. Skoro kobiety w pewnym okresie zaczęły chodzić w spodniach, to mężczyźni w tym samym okresie mogli przerzucić się na sukienki i spódniczki. I czy w takiej sytuacji kobiety chodzące w spodniach mogą obrażać się na genderyzm?

      Usuń
  4. Wydaje mi się,że księża z naszego dekanatu rozmawiali wcześniej na temat organizacji "Marszu..." i doszli do słusznego wniosku- lepiej zorganizować jeden który będzie zauważony (a frekwencja i tak nie porażała), niż kilka na które stawi się po kilkanaście osób. Na marszu widziałem naszych parafian więc kto chciał zamanifestować swoje poparcie i poglądy raczej nie miał kłopotu by do Dzierżoniowa trafić. A. Karasiński

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś Panie A.Karasiński nie przemawia do mnie "lepiej tak sobie niż wcale" proszę zauważyć że robienie czegoś tylko aby było to tak samo jak nic nie robić a jak już wyżej Artur zaznaczył i dał przykład św.ojca Pio nie ma kompromisu w sprawach Bożych jeśli zniszczyliśmy wielkie uroczystości z wielkimi procesjami kościelnymi ambony na wysokościach dla wygody i aby może krócej to dziś zbieramy tego żniwo lenistwo ludzi niby wierzących ale tak naprawdę nie chcących i zaangażowanie w to byle po omacku i aby nie za wiele kleru.Panie A.Krasiński zna Pan Ks.M.Kopko czy on też robił tak aby aby otóż nie jak się do czegoś zabierał to żeby robić to na przysłowiowe 102% i tak ks.Marianowi zostało a miejscowi czyli Bielawianie do dziś dnia wspominają jego poczynania czyżby tak już nie można było.Można tylko warto o tym mówić mówić i działać i zamiast głosić że po Bożym Ciele nie uwidzisz księdza w kościele .Jaka radość z wakacji jak tu tyle dusz do zbawienia czeka!!! Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo rozumie dlaczego te pretensje do mnie! Ja tam byłem! Zwracam tylko uwagę na to co i Pani czyli zaangażowanie wiernych w życie parafii i Kościoła a jest ono mizerne i nie wiem czy to wina bardziej Pani Doroty czy moja. A. Karasiński

      Usuń
  6. "Jakżeż to miasto stało się nierządnicą?"/Ks.Izajasza(1,21)/

    Połowa Polaków odchodzi od tradycyjnego chrześcijaństwa,warto im zaproponować taka wiarę,
    która nie jest sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem,współczesną wiedzą,czyli naukowym światopoglądem.
    Rozbiórki świątyń nie robią już na nikim wrażenia.USA pod rządami Obamy zadeklarowało się
    jako państwo świeckie.
    2 tys.lat dowodzi,że chrześcijaństwo najgorzej radzi sobie w państwach demokratycznych.
    Skąd niechęć do chrześcijaństwa?Chrześcijaństwo kojarzy się jako relikt kolonizacji i rozwój chrześcijaństwa władze postrzegają jako groźniejsze od wszelkich sekt.
    Kto w takim razie za kilka lat będzie wiódł prymat w chrześcijaństwie na świecie?Wszystko wskazuje
    na to,że będą to Chiny,gdzie już dzisiaj są dziesiątki milionów chrześcijan,a żarliwej wierze nic tak
    nie pomaga jak-prześladowania.
    Wiadomo przecież z historii,że gdy tylko chrześcijanie osiągną większość,to zaraz biorą się za
    nawracanie.Czy tak też będzie w Państwie Środka?Czy towarzysz Xi Jinping przejdzie po wodzie
    do Stolicy Apostolskiej aby zawrzeć sojusz?Wszak Chiny to potęga gospodarcza i militarna
    i 1,5 mld. owieczek Watykan na pewno nie odrzuci.
    www.youtube.com/watch?v=b9gCCPaNw8Q
    Henryk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Henryku! Kagda Putin budiet carom? Już chyba lepszej sytuacji niż obecnie ku temu nie będzie. No może trzeba będzie mu jeszcze najechać całą Ukrainę i skończyć z Gruzją. Ciekaw jestem, czy faktycznie Rosjanie myślą tak, jak to pokazują, czy może jest tam tak, jak u nas po wojnie; co innego się mówiło, co innego się robiło i jeszcze co innego się myślało.
      A co do Pańskiego pojęcia chrześcijaństwa, to ze zdziwieniem przyjmuję, że ma Pan jakiś na nie wypaczony pogląd. I nie ma tu znaczenia, w której połowie Polaków Pan się odnajduje: w tej, w której są chętni do apostołowania czy w tej, którym apostołowanie by się przydało. Jak Pan, panie Henryku jako wizjoner widzi Polskę obecną, czy może nawet całą Europę, gdyby nie pojawiło się chrześcijaństwo dwa tysiące lat temu? Ze zdziwieniem również czytam Pana stwierdzenie, że chrześcijaństwo jest gorsze od sekt i to nawet wszelkich. Ciekawe. Skoro żyję w demokratycznym kraju i jestem katolikiem, powinienem być postrzegany jako ktoś groźny. Drogi Panie Henryku! Jak się kiedyś spotkamy, to obiecuje Panu, że Pana zjem. taki jestem groźny. A póki co, serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  7. Wysokie Skałki to grupa skałek na Malinowej(839)w G.Sowich-odwiedzam to miejsce idąc w kierunku
    Srebrnej Góry.

    Wysoki Kamień to szczyt(583)w G.Bardzkich.Na nim stoi,samotny,biały kamień otoczony mniejszymi,
    których ułożenie przypomina ołtarz.Jeszcze przed wojną to miejsce nie cieszyło się dobrą opinią,
    ponure miejsce,które otaczał tajemniczy,mroczny las.Ludzie omijali to miejsce-szczególnie nocą.
    Jednak w czerwcu 1966 r czterej młodzi chłopcy mieszkający w G.Bardzkich postanowili wybrać się
    w tamto miejsce właśnie nocą,aby odprawić seans spirytystyczny i wywołać duchy.
    Igranie z siłami,których nie znamy,nie jesteśmy w stanie przewidzieć,ani okiełznać może nam przysporzyć kłopotów.
    Czterej śmiałkowie,dobrze się przygotowali,czytając wiele ksiąg,zapoznali się z wszystkimi wskazówkami dotyczącymi wywoływania duchów i tak przygotowani ruszyli na przeciw wyzwaniu.
    Chłopcy udali się do lasu i rozbili obozowisko obok kamienia,i przeszli do sedna sprawy.
    Sam seans przebiegał dość spokojnie,nic nie wskazywało na to,że może stać się coś niezwykłego,
    lub co gorsza groźnego.Kiedy zdecydowali się na zakończenie ceremonii,coś dziwnego zaczęło
    się dziać wokół chłopców.Las stał się jakby martwy,cisza,żadnego szelest liści,powietrze stało się
    duszne i gęste.Taka cisza trwała krótko,ale chłopców zdążyło ogarnąć przerażenie,jednak najgorsze
    miało dopiero nastąpić.
    Nagle w oddali usłyszeli czyjeś kroki,a potem jakaś istota zaczęła biegać wokół obozowiska łamiąc
    przy tym gałęzie.Chłopcy świecili latarkami,lecz nic nie dostrzegli,żadnej postaci,co podwójnie napawało ich strachem.W pewnej chwili chłopcy po prostu rzucili się do ucieczki,Adrenalina,dodawała
    sił do ucieczki.Biegli tak długo aż dotarli do małej wsi Laskówka,gdzie okazało się,że z czwórki
    dwóch chłopców brakuje.
    Rano rozpoczęto poszukiwania zaginionej dwójki,jednak po tygodniu po nieszczęśnikach nie było ani
    śladu,dla tego,kiedy już niewiele można było zrobić uznano ich za zaginionych.
    Ocalali chłopcy opowiadali o dręczących ich koszmarach.Wypowiadali imię nieznanego im demona,
    które od momentu wyprawy śniło im się każdej nocy.Ponoć demon ten miał patrzeć na ich śmierć.
    I choć to z pewnością dziwne,osiem dni po seansie zaginął bezpowrotnie jeden z ocalałych chłopców,
    a dwa dni później drugi.Imienia demona o którym chłopcy mówili nikt nie znał i nawet nie kojarzył,
    chociaż do złudzenia przypominało imię bogini śmierci,o której wspomina skandynawska mitologia.
    A dlaczego akurat mitologia skandynawska?Być może dlatego,że w czasach II w.św.tereny te były
    bronione przez skandynawskie oddziały SS.
    Skandynawowie odprawiali w tym miejscu tajemnicze rytuały z użyciem run.
    Najprawdopodobniej chłopcy przekręcili imię demona i chodziło im o boginię śmierci./Hoche Stein/

    Kilkanaście lat temu,po zakończonym remoncie wieży na Kalenicy,robotnicy umieścili na platformie
    widokowej solidne ławy z drewna bukowego i skromny krzyż.
    Najpierw zniknęły ławy,a wkrótce także i krzyż.Nie chodzę szlakami,zaglądam w górach do wszystkich
    zakątków.Dwa tygodnie temu wałęsając się po Bukowym Rezerwacie trafiłem na ten krzyż.
    Leżał pod starym bukiem i był przygnieciony stosem kamieni.?!
    Pozdrawiam.Henryk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Henryku! A czy Pan dokumentuje fotograficznie te swoje szalone wyprawy po za wytyczonymi szlakami? Sprawa z krzyżem jest bardzo frapująca. Wieża na Kalenicy była remontowana za burmistrza Bielawy pana Emiliana Kupca. Czy był tam umieszczony krzyż i były ławy - tego nie wiedziałem. Zapytam przy okazji pana Emiliana.

      Usuń
    2. Oczywiście dokumentuje od lat 60-tych ub.w., i jestem jednym z ostatnich,którzy robią to jeszcze aparatami analogowymi.Cmiena-8,dwa Optimus lustrzanki i Contax lustrzanka(Carl Zeiss Jena).Do tego 100 letnia lornetka firmy Carl Zeiss Jena.
      Miałem stary plecak austriacki z I w.św.,ale gdzieś go"wcięło":)
      W nowym/starym plecaku noszę jeszcze na dnie schowane żelazne porcje zdrowego,
      chłopskiego rozsądku i...odrobinę marzenia-zachowane na czarną godzinę.
      Można po drodze w górach i w życiu zgubić wszystkie złudzenia,lecz nie wolno zgubić dwóch-zdrowego rozsądku,który prowadzi i marzenia,które uskrzydla.
      Jeśli je zgubiłeś,to bez nich nie ma sensu chodzić w góry.Zresztą to samo można powiedzieć o podróżowaniu na rowerze,które jest bardziej ryzykowne i należy mieć w plecaku troszkę więcej rozsądku i marzeń.
      www.youtube.com/watch?v=dNFaAqS2f18

      "Jesteście tylko
      jednym z wielu miejsc
      na ziemi
      To nasze
      ludzkie oczy
      przemieniają was stale od nowa
      w żywe piękno
      To nasze
      ludzkie serca
      pozwalają wam
      istnieć inaczej
      /Maria Kalota-Szymańska/
      Henryk

      Usuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.