31 stycznia 2015

31 stycznia 2015 r., sobota

Mk 4, 35-41 Jezus ucisza burzę
Słowa Ewangelii według świętego Marka
Przez cały dzień Jezus nauczał w przypowieściach. Gdy zapadł wieczór owego dnia, rzekł do nich: «Przeprawmy się na drugą stronę.» Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim. 
Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź się już napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?» On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!» Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. 
Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?» Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: «Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?»
Oto słowo Pańskie.
Lectio divina XII ndz. zw. B (Mk 4, 35-41) - Boża moc ...
Uwaga, otwiera nowe okno. PDFDrukujEmail
Boża moc między gwałtowną burzą a głęboką ciszą




Kontekst 
                Tekst Mk 4,35-41 opisuje burzę na jeziorze. Ewangelista w sposób kontrastowy zestawia obraz gwałtownego wiatru i dużych fal bijących w łódź z głęboką ciszą, która powstaje wskutek słowa Jezusa. Akcja perykopy rozgrywa się na Jeziorze Galilejskim. Ten zbiornik wodny położony ok. 200 m poniżej poziomu Morza śródziemnego ma 21 km długości i 12 km szerokości.
 Podczas silnych wiatrów powstają na nim duże fale, co niewątpliwie ma wpływ na to, że  jezioro to przez lokalną ludność nazywane jest morzem. Posiada ono różne nazwy biblijne. W Starym Testamencie i także dziś przez Żydów jest określane mianem Kinneret od hebr. kinnor (cytra), którą przypomina swoim kształtem (zob. Lb 34,11; Joz 12,3; 13,27). W Ewangeliach znajdujemy nazwy: Morze Galilejskie (Mt 4,18; 15,29; Mk 1,16; 7,31) – od krainy geograficznej, w której jest położone; Jezioro (Morze) Tyberiadzkie (J 6,1; 21,1) – od największego miasta położonego nad jego brzegami, Jezioro Genezaret (Łk 15,1) – od równiny rozciągającej się od północnego zachodu w kierunku południowo-wschodnim. Głównymi bohaterami analizowanej perykopy są Jezus nazywany Nauczycielem (gr. didaskalos) oraz uczniowie. Autor nie podaje imion uczniów znajdujących się w łodzi pragnąc, aby każdy z czytelników odnalazł w łodzi swoją twarz i swoje imię. Z kontekstu Ewangelii wiemy, że czterech spośród Apostołów było rybakami – Piotr, Andrzej, Jakub i Jan. Nasz tekst jednak nie daje nam, żadnej wskazówki, co do tożsamości uczniów. W kontekście wcześniejszym Jezus naucza tłumy i swoich uczniów o królestwie Bożym w przypowieściach (Mk 4,1-34). W kontekście następnym mowa jest o uzdrowieniu opętanego w kraju Gerazeńczyków (Mk 5,1-20), o uzdrowieniu kobiety cierpiącej na upływ krwi (Mk 5,21-34) oraz o cudownym uzdrowieniu córki Jaira (Mk 5,35-43).

       
Lectio

w. 35. Gdy zapadł wieczór owego dnia, rzekł do nich: «Przeprawmy się na drugą stronę». 
            Jezus po przepracowanym dniu, podczas którego nauczał tłumy zgromadzone nad Jeziorem Galilejskim zwraca się do swoich uczniów z prośbą o przepłynięcie na drugi brzeg jeziora. Zapadający zmrok potęguje nastrój strachu i niepokoju. Jezus jednak pragnie objawić swą Boską moc jako Światłość w mrocznej nocy ludzkiego grzechu i niewiary. Przeprawa na drugi brzeg jeziora może oznaczać przejście od nocy wiary do dnia ufności; od śmierci do życia.

w. 36. Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim.
                 Podmiotem akcji stają się teraz uczniowie, którzy zabierają Jezusa w łodzi na drugi brzeg jeziora. Wyrażenie „tak jak był w łodzi” może wskazywać do nauczania Jezusa z łodzi. Wzmiankę o tym znajdujemy w kontekście wcześniejszym (4,1-2 Znowu zaczął nauczać nad jeziorem i bardzo wielki tłum ludzi zebrał się przy Nim. Dlatego wszedł do łodzi i usiadł w niej pozostając na jeziorze, a cały lud stał na brzegu jeziora. Uczył ich wiele w przypowieściach i mówił im w swojej nauce). Wzmianka o innych łodziach płynących z Jezusem może wskazywać na szczególne wyróżnienie przez Ewangelistę łodzi Jezusa, ku której kierują się łodzie innych osób. Przebywający w innych łodziach stają się świadkami cudu, który wydarzy się na jeziorze. W tekście dalszej narracji wzmianki o tych łodziach nie pojawiają się ani razu. Cała uwaga koncentruje się na tej jednej łodzi, w której jest Jezus i Jego uczniowie. Można ją w tym kontekście nazwać „łodzią Jezusa”. Milczenie Ewangelisty o innych łodziach w dalszym kontekście może być intencjonalne w tym sensie, iż pragnie ukazać Jezusa jako centrum historii i całej rzeczywistości.   

w. 37. Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała. 
                Na Jeziorze Galilejskim mocny wiatr i burza może nastąpić niespodziewanie, wskutek tego że ten zbiornik wodny jest położony w niecce około 200 m. poniżej Morza Środziemnego. Rybacy łowiący na jeziorze zbytnio nie oddalali się zbytnio od brzegu. W naszym jednak przypadku mamy do czynienia z przeprawą na drugi brzeg. Ciemności, mocny wiatr i burza potęgują dramatyzm przedstawionej sceny. Scena przedstawiona przez św. Marka  przypomina epizod opisany w Starym Testamencie w Księdze Jonasza (Jon 1,4 Ale Pan zesłał na morze gwałtowny wiatr, i powstała wielka burza na morzu, tak że okrętowi groziło rozbicie. Przerazili się więc żeglarze i każdy wołał do swego bóstwa; rzucili w morze ładunek, który był na okręcie, by uczynić go lżejszym. Jonasz zaś zszedł w głąb wnętrza okrętu, położył się i twardo zasnął.  Przystąpił więc do niego dowódca żeglarzy i rzekł mu: «Dlaczego ty śpisz? Wstań, wołaj do Boga twego, może wspomni Bóg na nas i nie zginiemy». Jonasz podobnie jak Jezus mimo burzy i zagrożenia śpi. Obaj są budzeni przez zalęknioną załogę z wołaniem o ratunek. W tekstach Starego Testamentu morze często jest przedstawiane jako potężny żywioł, wrogi człowiekowi (Ps 107,25-26 Powiedział On i wzbudził wicher burzliwy, i spiętrzył jego fale.  Wznosili się aż pod niebo, spadali aż do głębi; ich dusza truchlała w nieszczęściu). W naszym tekście noc, silny wiatr i burza stają się obrazami śmierci. Uczniowie Jezusa stają więc w obliczu śmierci.

w. 38. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?» 
               Brak reakcji Jezusa na zagrożenie budzi wielkie zdziwienie Jego uczniów. Jezus śpi w tyle łodzi, na wezgłowiu. Sen Jezusa w kontekście burzy na jeziorze może być znakiem Jego bezgranicznemu zaufaniu wobec Ojca. Uczniowie budzą Pana i mają do niego wyrzut, że nie reaguje on w sytuacji, gdy zagrożone jest ich życie. Mniej baczą uwagę na niebezpieczeństwo, w którym znajduje się Jezus, który śpi na rufie. Była to część łodzi, która podczas topienia pierwsza szła na dno. Bardziej myślą oni o swoim niebezpieczeństwie i ratunku. Ich pytanie skierowane do Jezusa, którego nazywają „Nauczycielem” (gr. didaskalos) staje się swoistym oskarżeniem i słowem rozpaczy w obliczu śmierci. Pragną oni, aby Jezus coś uczynił wyzwalając ich z opresji. W ich zachowaniu widać strach i rozpacz w obliczu śmierci. Ich wołanie można porównać do wołania Psalmisty (Ps 44,24-25 Ocknij się! Dlaczego śpisz, Panie? Przebudź się! Nie odrzucaj na zawsze! Dlaczego ukrywasz Twoje oblicze? Zapominasz o nędzy i ucisku naszym?; Ps 59,4-6 Bo oto czyhają na moje życie, możni przeciw mnie spiskują, a we mnie nie ma zbrodni ani grzechu, o Panie,  bez mojej winy przybiegają i napastują. Obudź się, wyjdź mi na spotkanie i zobacz, bo Ty, Panie, Boże Zastępów, jesteś Bogiem Izraela. Przebudź się, by skarcić wszystkie ludy, nie miej litości dla wszystkich podłych buntowników).

w. 39. On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!». Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza.
               
 Słowa lęku, rozpaczy i niewiary uczniów powodują reakcję ze strony Jezusa. W odróżnieniu od Jonasza, który modlił się do Boga w celu uciszenia burzy na morzu, Jezus sam rozkazuje wichrowi i jezioru, aby się uciszyły. Wskazuje przez to na swój Boski autorytet. W Starym Testamencie akcja skierowana przeciw żywiołom zagrażającym ludzkiemu życiu była zarezerwowane wyłącznie Bogu. To Bóg panował nad wiatrami i nad morzem (Ps 107,29). W naszym tekście Jezus jako Syn Boży sam ucisza burzę na jeziorze. Słowa Jezusa skierowane do żywiołu brzmią: Milcz, ucisz się! (dosł. milcz, nałóż sobie kaganiec). Są one paralelne do słów egzorcyzmu we wcześniejszym kontekście, gdy Jezus woła do ducha nieczystego: Mk 1,25 Milcz i wyjdź z niego!. Słowo Jezusa ma moc uspokoić żywioł. Konsekwencją działania Syna Bożego jest głęboka cisza. W Starym Testamencie cisza może przestrzenią obecności Boga. Dobrze wyraża to tekst, w którym Bóg objawia się Eliaszowi na świętej górze Horeb: 1 Krl 19,11 Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana!» A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały szła przed Panem; ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze - trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu - szmer łagodnego powiewu.

w. 40. Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?» 
               Jezus z wyrzutem zwraca się do swoich uczniów, którzy wykazują lęk i przerażenie w obliczu zagrożenia. Lęk przed burzą jest oznaką ich braku wiary. Nie wierzą oni, że płynący z nimi Jezus ma moc uspokoić żywioły i jest gwarantem ich bezpieczeństwa. Nie widzą w Jezusie Syna Bożego i nie wierzą, że Ojciec urzeczywistnia swe działanie przez Syna. Jezus ujawnia, że wiara to nie tylko deklaracja słowna lub coś abstrakcyjnego. Wiara polega na pełnym zaufaniu Jezusowi w różnych sytuacjach swego życia. Najbardziej ujawnia się ona w chwili próby i doświadczenia, kiedy człowiek pokazuje, na ile opiera się na Chrystusie, a na ile na swej własnej mądrości i swych siłach. 

w.41. Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: «Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?» 
              Strach uczniów (gr. fobos) po zobaczeniu cudu uciszenia różni się od ich wcześniejszego lęku (gr. deilos). Ewangelista rozróżnia ten stan uczniów poprzez użycie różnych terminów. Wcześniejszy lęk wypływał z braku wiary, natomiast aktualna bojaźń wypływa z szacunku do mocy Boga. W wielkiej ciszy uczniowie rozpoznają Bożą moc ujawnioną w osobie ich Mistrza i wykazują zadziwienie. Ich bojaźń i zadziwienie zostaje wyrażone pytaniem: Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne? Uczniowie doświadczają w wydarzeniu na jeziorze objawienia mocy Boga, który ocala ich od niebezpieczeństwa i pokazuje, że ufność pokładana w nim wyzwala z wszelkich lęków. To doświadczenie wzbudza w nich proces prowadzący ich do rozpoznania w Jezusie mocy Bożej. Proces ten znajdzie swą kulminację w wyznaniu Piotra w Cezarei Filipowej, który w imieniu uczniów wypowiada słowa: Ty jesteś Mesjasz (Mk 8,29) oraz w wyznaniu setnika wobec Ukrzyżowanego: Istotnie ten jest Synem Bożym (Mk 15,39).

Meditatio

Jezus jako Syn Boży jest Panem życia i śmierci. Zaprasza On każdego z nas do głębokiej wspólnoty opierającej się na miłości i zaufaniu. Im bardziej potrafimy Mu zaufać tym mniej w nas lęku przed codziennymi przeciwnościami i niebezpieczeństwami. Wiara w Pana, który podtrzymuje nas w swoich ramionach i bierze w swoje objęcia wzbudza w nas pokój i dystans do otaczającej nas rzeczywistości. Rozwijanie głębokiej relacji z Bogiem opartej na wierze, że On
 tu i teraz jest Panem mojego życia, pozwala człowiekowi wzrastać w autentycznej świętości. Tam, gdzie brakuje wiary rodzą się monstra codzienności a pseudo-problemy urastają do rangi koszmarów niszczących wszelkie relacje i uczucia. Próbą wiary są różne przeciwności, których człowiek doświadcza na jeziorze swojego życia. Im głębiej człowiek potrafi oprzeć się w takich sytuacjach na Bogu, tym bardziej zwycięsko wychodzi z wszelkich opresji. Pokładanie ufności tylko w swoich zdolnościach, w ludzkich układach, w doczesnych zabezpieczeniach jest budowaniem zamków na piasku, które ulegają zburzeniu przy najbliższym podmuchu wiatru. Jezus – Światłość świata – Zwycięzca śmierci – jest Bogiem z nami zarówno w dniach, jak i w nocach naszej egzystencji. On całkowicie w swej postawie oddany Ojcu w mocy Ducha Świętego jest dla nas przykładem prawdziwego zawierzenia i oddania. Za nim powinniśmy wołać każdego dnia: Ojcze w ręce Twoje oddaję życie moje! Tylko taka postawa pozwoli nam na doświadczenie mocy Bożej podczas sztormów naszego życia. Żaden człowiek choćby najukochańszy, żaden przedmiot choćby najwartościowszy, żaden ludzki układ, choćby najbardziej stabilny, żaden tytuł choćby najbardziej naukowy nie jest w stanie obdarzyć nas pokojem podczas burzy na jeziorze naszego życia. Tylko nasza wiara w moc Słowa Bożego, które może uciszyć wszelkie burze i nawałnice pozwala nam kroczyć za Panem w zadziwieniu, radości i pokoju serca. Niech nasze wołanie: Panie giniemy! w naszej pogłębionej relacji do Boga staje się nieustannym wołaniem: Panie, przymnóż nam wiary!

Contemplatio

Panie, zachowaj mnie zawsze w Twej miłości, 
tak jak matka zachowuje dziecko w swoim łonie.
Tam ono nie potrzebuje nic ani do jedzenia, ani do picia;
Chroni się przed każdym niebezpieczeństwem;
Przy swojej matce ma wszystko…
Panie, jeśli zachowasz mnie w Twojej miłości,
Nie będzie mi nic brakowało…
Nie pragnę niczego innego, jak tylko być Twoją;
Nie chcę nigdy oddalić się od Ciebie…
Jak dziecko, które staje się kruche i nędzne,
Kiedy opuści łono matki,Także i ja byłabym nieszczęśliwa,
Gdybym Ciebie opuściła.
Zachowaj mnie, Panie, w Twoim łonie;
Zachowaj mnie we wnętrzu mej miłości…
( Błogosławiona Mariam od Jezusa Ukrzyżowanego – Mała Arabka).

               Podlegamy burzom niegodziwości duchowej, lecz jak czujni żeglarze obudźmy sternika. Jednak i sternikom zazwyczaj niebezpieczeństwo grozi. Do jakiego więc sternika winniśmy się zwrócić? Oczywiście do Tego, o którym napisano:
 „On wstał, rozkazał wichrowi i wzburzonej fali: uspokoiły się. Co to znaczy „wstał ze snu”? Spoczywał bowiem, ale snem ciała, jednakże Jego duch wpatrywał się w tajemnicę Bóstwa. Tam bowiem jest mądrość, gdzie jest Słowo, nic bez Słowa się nie dzieje, nic bez mądrości.
               Powyżej masz podane, że spędził noc na modlitwie. Dlaczego tu spał podczas burzy? Bowiem sen ten wyrażał świadomość Jego władzy, bo tylko On spał spokojnie, gdy wszyscy byli przerażeni. Inną więc była Jego natura, skoro wobec niebezpieczeństwa inaczej był nastawiony. Choć ciało śpi, działa Bóstwo i działa wiara. Toteż mówi: „Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?”. Słusznie zostali skarceni za to, że lękali się, mając Chrystusa przy sobie. Przecież oczywiście ten zginąć nie może, kto się Go trzyma.(Św. Ambroży)

Actio/oratio

              Co budzi mój największy lęk? Jak w swoim życiu przechodzę przez różne próby wiary? Czy bardziej pokładam ufność Bogu czy człowiekowi? Czy doświadczam mocy Boga w różnych trudnych sytuacjach mojego życia? W jaki sposób pogłębiam swoją relację z Bogiem, aby zwycięsko przechodzić wszelkie próby i doświadczenia? Czy doświadczam Bożego działania, które w różnych okolicznościach mego życia budzi pokój i radość serca?

              Ojcze, źródło życia i ostatecznego celu każdego stworzenia, okaż nam Twoje oblicze pełne dobroci i uwolnij nas z naszych lęków. Obdarz nas silną wiarą, również podczas burzy, tak abyśmy potrafili pokładać naszą ufność nie w ludzkich układach, ale w Tobie, obecnym obok nas. Uczyń nas zdolnymi do odczytywania w naszej historii stałych znaków Jezusowej  obecności. Poślij nam przelęknionym ludziom swego Ducha, aby wspierał nas w rozeznawaniu Twojego planu względem nas. Trójjedyny Boże – ucisz burze zewnętrzne i wewnętrzne w naszym życiu. Napełnij nasze serce głębokim Pokojem i ufnością, że Ty zawsze Jesteś, który Jesteś na wszystkich drogach naszego życia. Panie, spraw, byśmy wierzyli Twemu Słowu bardziej niż naszym lękom; aby wiara pozwoliła nam przyjąć nasz milczenie w Twoim milczeniu; naszą śmierć w Twojej śmierci, nie dając się zastraszyć żadnym wrogim okolicznościom, jakie burzą się we nas i wokół nas. Amen! Amen!

Ks. Mirosław Stanisław Wróbel
Instytut Nauk Biblijnych KUL Jana Pawła II
Lublin 


Czytelnia




31 stycznia
Święty Jan Bosko, prezbiter

Jan Bosko urodził się 16 sierpnia 1815 r. w Becchi (ok. 40 km od Turynu). Był synem piemonckich wieśniaków. Gdy miał 2 lata, zmarł jego ojciec. Jego matka musiała zająć się utrzymaniem trzech synów. Młode lata spędził w ubóstwie. Wcześnie musiał podjąć pracę zarobkową. Kiedy miał 9 lat, Pan Bóg w tajemniczym widzeniu sennym objawił mu jego przyszłą misję. Zaczął ją na swój sposób rozumieć i pełnić. Widząc, jak wielkim powodzeniem cieszą się przygodni kuglarze i cyrkowcy, za pozwoleniem swojej matki w wolnych godzinach szedł do miejsc, gdzie ci popisywali się swoimi sztuczkami, i zaczynał ich naśladować. W ten sposób zbierał mieszkańców swojego osiedla i zabawiał ich w niedziele i świąteczne popołudnia, przeplatając swoje popisy modlitwą, pobożnym śpiewem i "kazaniem", które wygłaszał. Było to zwykle kazanie, które tego dnia na porannej Mszy świętej zasłyszał w kościele parafialnym.
Pierwszą Komunię świętą przyjął w wieku 11 lat (1826). Gdy miał lat 14, rozpoczął naukę u pewnego kapłana-emeryta. Musiał ją jednak po roku przerwać po jego nagłej śmierci. W latach 1831-1835 ukończył szkołę podstawową i średnią. Nie mając funduszów na naukę, Jan musiał pracować dodatkowo w różnych zawodach, by zdobyć konieczne podręczniki i opłacić nauczycieli. Musiał także pomyśleć o własnym utrzymaniu, mieszkając na stancji. Dorabiał nadto dawaniem korepetycji.

Po ukończeniu szkół średnich Jan został przyjęty do wyższego seminarium duchownego w Turynie. Tutaj pod kierunkiem św. Józefa Cafasso, wykładowcy i spowiednika, czynił znaczne postępy w doskonałości chrześcijańskiej (1835-1841). 5 czerwca 1841 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Za poradą św. Józefa Jan wstąpił do Konwiktu Kościelnego dla pogłębienia swojej wiedzy religijnej i życia wewnętrznego.
8 grudnia 1841 roku napotkał przypadkowo 15-letniego młodzieńca-sierotę, zupełnie opuszczonego materialnie i moralnie. Od tego dnia zaczął gromadzić samotną młodzież, uczyć ją prawd wiary, szukać dla niej pracy u uczciwych ludzi. W niedzielę zaś dawał okazję do wysłuchania Mszy świętej i do przyjmowania sakramentów świętych, a później zajmował młodzież rozrywką. Ponieważ wielu z nich było bezdomnych, starał się dla nich o dach nad głową. Tak powstały szkoły elementarne, zawodowe i internaty, które rychło rozpowszechniły się w Piemoncie. "Zaniósł wiarę, światło i pokój tam, gdzie samotność rodziła nędzę" (z hymnu Liturgii Godzin).
Ten apostoł młodzieży uważany jest za jednego z największych pedagogów w dziejach Kościoła. Zdawał sobie wszakże sprawę, że sam jeden tak wielkiemu dziełu nie podoła. Aby zapewnić stałą pieczę nad młodzieżą, założył dwie rodziny zakonne: Pobożne Towarzystwo św. Franciszka Salezego dla młodzieży męskiej - salezjanów (1859) oraz zgromadzenie Córek Maryi Wspomożycielki Wiernych dla dziewcząt (1872). Będąc tak aktywnym, Jan potrafił odnajdywać czas na modlitwę i głębokie życie wewnętrzne. Obdarzony niezwykłymi charyzmatycznymi przymiotami, pozostawał człowiekiem pokornym i skromnym. Uważał siebie za liche narzędzie Boga.
Rozwinął szeroko działalność misyjną, posyłając najlepszych swoich synów duchowych i córki do Ameryki Południowej. Dzisiaj członkowie Rodziny Salezjańskiej pracują na polu misyjnym na wszystkich kontynentach świata, zajmując jedno z pierwszych miejsc. W dziedzinie wychowania chrześcijańskiego św. Jan Bosko wyróżnił się nie tylko jako jeden z największych w dziejach Kościoła pedagogów, ale zostawił po sobie kierunek-szkołę pod nazwą "systemu uprzedzającego" (zachowawczego), który wprowadził prawdziwy przewrót w dotychczasowym wychowaniu. Ta metoda wychowawcza nie jest oparta na stosowaniu przymusu, lecz odwołuje się do potencjału dobra i rozumu, jakie wychowanek nosi w swoim wnętrzu. Wychowawca, w pełni szanując wolną wolę młodego człowieka, staje się mu bliski i towarzyszy mu na drodze autentycznego wzrastania. System zapobiegawczy polega na uprzedzaniu czynów podopiecznego tak, aby nie doprowadzić do zrobienia przez niego czegoś niewłaściwego.

Nie mniejsze zasługi położył św. Jan Bosko na polu ascezy katolickiej, którą uwspółcześnił, uczynił dostępną dla najszerszych warstw wiernych Kościoła: uświęcenie się przez sumienne wypełnianie obowiązków stanu, doskonalenie się przez uświęconą pracę. Najświętsza Maryja Panna i św. Józef nie poszli w swoim życiu codziennym drogą nadzwyczajnych pokut czy też wielu godzin modlitwy. Wszystko jednak czynili dla wypełnienia woli Bożej, dla Jezusa. W ten sposób wszystkie ich czynności były aktem czci i miłości Bożej. Ta właśnie tak prosta i wszystkim dostępna asceza salezjańska wyniosła na ołtarze Jana Bosko, Michała Rua, jego następcę, Dominika Savio - jego wychowanka, Alojzego Orione - założyciela Małego Dzieła Boskiej Opatrzności (orionistów) oraz Marię Dominikę Mazzarello - współzałożycielkę Córek Maryi Wspomożycielki Wiernych, a także Alojzego Versiglia, biskupa, i Kaliksta Caravario, misjonarzy i męczenników w Chinach (+ 25 lutego 1930 r.).
Cały wolny czas Jan poświęcał na pisanie i propagowanie dobrej prasy i książek. Początkowo wydawał je w drukarniach turyńskich. Od roku 1861 posiadał już własną drukarnię. Rozpoczął od wydawania żywotów świątobliwych młodzieńców, by swoim chłopcom dać konkretne żywe przykłady i wzory do naśladowania. Od roku 1877 dla wszystkich przyjaciół swoich dzieł zaczął wydawać jako miesięcznik, do dziś istniejący, Biuletyn Salezjański. Wszystkie jego pisma wydane drukiem to 37 tomów. Ponadto pozostawił po sobie olbrzymią korespondencję.
W czasie kanonicznego procesu naoczni świadkowie w detalach opisywali wypadki uzdrowienia ślepych, głuchych, chromych, sparaliżowanych, nieuleczalnie chorych. Wiemy o wskrzeszeniu co najmniej jednego umarłego. Jan Bosko posiadał nader rzadki nawet wśród świętych dar bilokacji, rozmnażania orzechów czy kasztanów jadalnych. Zanotowano także przypadek rozmnożenia przez Jana Bosko konsekrowanych komunikantów. Najwięcej rozgłosu przyniosły mu jednak dar czytania w sumieniach ludzkich, którym posługiwał się niemal na co dzień, oraz dar przepowiadania przyszłości jednostek, swojego zgromadzenia, dziejów Italii i Kościoła.
Jan Bosko zmarł 31 stycznia 1888 r. Pius XI beatyfikował ks. Bosko 2 czerwca 1929 r., a kanonizował 1 kwietnia 1934 r., w Wielkanoc. Jest patronem młodzieży, młodych robotników i rzemieślników.

W chwili śmierci Założyciela zgromadzenie salezjanów miało 58 domów i liczyło 1049 członków. Obecnie ponad 16 000 salezjanów prowadzi 1830 placówek w 128 krajach świata. Rodzina Salezjańska, do której należą zakonnicy i świeccy żyjący duchowością ks. Bosko, liczy ponad 400 000 członków.
Duchowi synowie św. Jana Bosko, zwani najczęściej salezjanami, przybyli do Polski w 1898 roku. Córki Maryi Wspomożycielki przybyły do Polski w roku 1922. Ze zgromadzenia salezjańskiego wyszli m.in. prymas Polski, kardynał August Hlond (1881-1948) i metropolita poznański Antoni Baraniak (1904-1977). Salezjaninem był bł. Bronisław Markiewicz (+ 1912), który założył na ziemiach polskich zgromadzenie św. Michała Archanioła (michalitów). Z grona polskich salezjanów wywodzi się także bł. August Czartoryski, beatyfikowany przez św. Jana Pawła II 25 kwietnia 2004 r.

W ikonografii św. Jan Bosko przedstawiany jest jako kapłan w sutannie zakonnej. Najczęściej ukazywany jest w otoczeniu młodzieży, której poświęcił swoje życie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.