6 listopada 2014

Chce mi się wyć...

Chce mi się wyć, gdy czuję, jak robi się ze mnie wała za moje pieniądze

Nigdy, w swoim ponad półwiecznym życiorysie, nie pisałem się na bycie sadomasochistą. Nawet przez moment. I teraz okazuje się, że ktoś, kto mnie nie zna, mógłby odnieść wrażenie, że znajduję przyjemność z robienia z siebie durnia. Niestety! Dlaczego doszedłem do takiego wniosku? Po obejrzeniu kolejnego materiału w TV Sudety, propagandowej tubie wyborczej zajmującej jeszcze przez ostatnie dni magistrat. Tym razem skatowałem się wywiadem dwóch „pociotków”.
Pierwszy to właściciel TV i jednocześnie aktywny „publicysta” tegoż medium, a także chrzestny ojciec dziecka swojego interlokutora – niejaki Adaś P. A drugie to Jego Magnificencja Rektor Wyższej Szkoły Polsko-Czeskiego Szybkiego Zdobywania Wiedzy, Dr Wice Burmistrz naszej Bielawy, a jednocześnie ojciec syna chrześniaka. Takie to pogmatwane, że aż można się w tym zgubić. Chyba jak w całej bielawskiej matni współzależności i nepotyzmu. Już od początku rozmowy czuć jej ważność i doniosłość. Bo w końcu, nie na co dzień można być świadkiem takich wiekopomnych odkryć, że rozdział środków unijnych odbywa się za pośrednictwem konkursu wniosków. I w tym momencie dopiero zrozumiałem, jakim „zbawieniem” dla Bielawy jest posiadać taki „łebski” umysł, jak umysł naszego magistrackiego doktora. Nie dość, że jest nie tylko liściem figowym dla niedouczonego Burmistrza, to jeszcze nam maluczkim może zapalać kaganek oświaty. Może, ale nie musi.
Boć on jest doktor od podstawowych idei strategii dywersyfikacji finansów przedsiębiorstw. A myślą przewodnią jego doktorskiej dysertacji jest teza, że główną formą istnienia, zapewniającą długofalowy rozwój przedsiębiorstw są działania dywersyfikujące. A prościej – w praktyce dywersyfikacja oznacza stworzenie warunków, umożliwiających zwiększenie odporności przedsiębiorstwa na zmiany, a tym samym wzrost jego siły konkurencyjnej i finansowej. Kiedy przeczytałem to znów, doznałem olśnienia. Tak to genialne, że facet, który wsławił się publikacjami na temat klasycznego cyklu życia produktów a cyklu życia kompletów pościeli z kory i satyny, czy analizy sytuacji w przemyśle tekstylnym (to jest pełne zestawienie publikacji naukowych naszego doktorka), stał się zbawcą naszego miasta. I co? Powinniśmy być z tego dumni, czy nadal mamy upierać się przy tym, że trzeba tych wszystkich magistrackich cudaków od Obywatela Ryszarda pogonić kijanką, gdzie pieprz rośnie? Jestem zdecydowanym zwolennikiem tej tezy. Bo, jak w tuwimowskiej Lokomotywie – choćby przyszło tysiąc atletów i każdy zjadłby tysiąc kotletów i nie wiem, jak by się wytężał, to… nic nie zmieni faktu, że z pozyskanych jakoby 29 mln unijnych euro przeciętny mieszkaniec Bielawy ma niewiele. Niepodważalnym faktem jest olbrzymie bezrobocie, brak miejsc pracy, brak perspektyw rozwoju dla młodych i totalne bankructwo sfery komunalnej. To jest niepodważalny efekt rządów obecnej ekipy magistrackiej. I tego nasz uczony dr od pościeli z kory etc. nie zmieni.

Jeszcze trochę zniesmaczony Bielawianin

 Opublikowano dnia 05.11.2014 autor: admin
Kopiowane ze strony porozumieniedlabielawy.pl


2 komentarze:

  1. Dla doktora od pościeli z kory ważne jest to ,że jego status materialny się zmienił dzięki pracy w Urzędzie Miasta Bielawy. Reszta nie ma znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Doktorów ci u nas co niemiara. Jeden specjalista od lewej nogi, inny od prawej, a jak zabolą obie, to .... do Wrocławia. Tak mawiał śp. dr Ireneusz Pluta. Ja znam jednego doktora, który się doktoryzował z westernów. Doktorat jako taki, bardzo się spauperyzował.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.