PZPR odc. 33
Przyznaję,
że nawet nie wiedziałem, że istniało takie coś jak „Dzień Partii”. A może to
tylko było w „Bielbawie” za kadencji dzielnego I sekretarza KZ PZPR towarzysza Ryszarda Dźwiniela. I tak właśnie 2
października 1986 roku po zakładzie przeszła się Matka Partia, sprawdzając na każdym
stanowisku pracy tego ogromnego zakładu, czego brakuje do szczęścia jej Dzieciom.
A brakowało, jak się okazuje, dużo. Patria, reprezentująca zaledwie trochę
więcej niż 10% załogi, z troską pochylała się nad wszystkimi pracownikami wkraczając
w czerwonych buciorach w kompetencje kadry mistrzowskiej i kierowniczej. A może
właśnie było to ukartowane z partyjnymi władzami, żeby po żalach prostych ludzi
po interwencji Partii, coś się nagle poprawiło i żeby było wiadomo, kto to
załatwił. Perfidia wierchuszki partii, nastawiona na pranie mózgów pracowników
przecież była i intensywnie działała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.