Gdy
zastanawiałem się nad kolejnym felietonem i czytałem jeden z protokołów
pokontrolnych Najwyższej Izby Kontroli z oceny naszego bielawskiego urzędu,
pomyślałem, że za te wszystkie niegodziwości i łamanie prawa, których dopuścił
się obywatel Ryszard powinien być, jak w średniowieczu, poddany banicji. Czyli
po prostu wygnany z miasta, z możliwością zamieszkania nie bliżej niż 100 km do
jego murów. Tak drodzy Bielawianie!
I nie jest
to wcale element przedwyborczej retoryki. To najszczersza prawda opisana przez
niezależnych urzędników znających się na prawie i oddzielających prywatne
emocje od stanu faktycznego. A stan jest taki, że pożal się boże. Prywata i
łamanie prawa. Obdarowywanie publicznymi pieniędzmi wiernych i oddanych
Ryszardowi dworzan. Bezprawne, jak wykazali kontrolerzy NIK. Proceder
praktykowany w pełnym świetle i głupkowatą miną pod tytułem – „nie znaliśmy tej
ustawy”. Jak mawiali starożytni – Ignorantia iuris nocet – nieznajomość prawa
szkodzi …i może kosztować całkiem dużo. Ale po kolei. We wspomnianym dokumencie
wykazano, że obywatel Ryszard powołał na członków rady nadzorczej pewnej
gminnej spółki swoich koleżków, mimo iż w tym czasie brali pieniądze za swoją
obecność w radach nadzorczych innych spółek.
Oczywiście
powołał ich nie na wolontariuszy w tej radzie, ale na opłacanych sowicie ludzi.
Pieniędzmi z budżetu miejskiego. Wg obowiązujących tzw. ustaw kominowych jest
to proceder bezprawny. I w związku z tym wskazani dworzanie – pierwszy Imć
Doktor Magistracki i koleżka od MZBM, tudzież od piłki kopanej w Bielawiance –
powinni zwrócić ponad 70 tys. zł za bezprawnie pobrane wynagrodzenia przez
okres sześciu lat.
Póki co,
oczywiście nie oddali ani złamanego szeląga, bo w ruch poszły pisma i
wyjaśnienia. Robienie miny głupka, w którym to procederze nie mają sobie w
urzędzie równych. A to, że nie wiedzieliśmy. A to, że nie chcieliśmy. Aż nie ma
się ochoty wczytywać w te bzdury i odkręcanie przysłowiowego kota du..ą.
Ale niestety
tak już jest, że w wydawaniu nie swoich pieniędzy to obywatel Ryszard jest
pierwszy i szybki, jak mało kto. Natomiast w przyznawaniu się do winy i zwrocie
– ostatni.
Nadal
zniecierpliwiony Bielawianin
Opublikowano dnia 28.08.2014 autor: admin
(kopiowane
za zgodą ze strony porozumieniedlabielawy.pl)
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń