Fuzja burmistrza nie wypaliła

Tak właściwie mogę się przyznać, że oficjalnie, to ja nie wiem na bieżąco, co w tej naszej Bielawie się dzieje i co się wyprawia. Sudeckiej i DOBY nie oglądam, do UM nie chodzę, z radnymi się nie spotykam, bo to i tak nic nie da i czas stracony, z burmistrzem też nie, konto burmistrza na Fb mi się nie otwiera (prawdopodobnie jakoś zostałem zablokowany) – nic nie wiem. Widzę to, co jest na mieście i co gdzieś tam się usłyszy. Może i przez to tak rzadko pisuję, co niektórych nawet ucieszyło.

            No, ale tak nie wypada, żeby czegoś nie pochwalić, czegoś nie zauważyć, czy nawet skrytykować – konstruktywnie – oczywiście.

            Tak więc czasem zaistnieją sytuacje, wobec których jakoś obojętnie przejść nie mogę. Nie chodzi mi o to, żeby jakoś drążyć tematy, męczyć i doszukiwać się złej woli w działaniach tych, czy tamtych ludzi.

I taka sytuacja właśnie zaistniała, a mianowicie sąsiad, prosił mnie, abym przyniósł mu Wiadomości Bielawskie, żeby czegoś o Bielawie się dowiedzieć. No i poszedłem do Urzędu i WB dla sąsiada wziąłem. Wcześniej coś mi gdzieś mignęło w Internecie z wizerunkiem burmistrza Bielawy, dra Andrzeja Hordyja, jak żalił się, że nie udało się połączyć Miejskiej Biblioteki Publicznej (MBP) z Miejskim Ośrodkiem Kultury i Sztuki (MOKiS). I właśnie w tych WB na pierwszej stronie o tym jest napisane.

Burmistrz Hordyj niejako ubolewa nad tym, że tych wspomnianych instytucji nie udało się połączyć, bo tę fuzję zablokowały inne instytucje kultury, a mianowicie: Krajowa Rada Biblioteczna i Dolnośląska Biblioteka Publiczna. Tak wspaniała inicjatywa burmistrza, który tak dba o organizację kultury w mieście, poparta podnoszeniem rąk radnych Bielawy – nie wypaliła. Proch spalił na panewce. Dym i smród po prochu pozostał.

Mam wątpliwości, czy dalej pisać, bo zdaję sobie sprawę, że pisząc nawet prawdę, czy może swoją prawdę, mogę się burmistrzowi narazić, a ostrzegał lojalnie na początku kadencji (oby ostatniej, jak Bielawianie „zmądrzeją” do wyborów) – no ale trudno – ryzykuję.

Temat łączenia biblioteki z MOKiSem był podejmowany za czwartej kadencji burmistrza Ryszarda Dźwiniela, kiedy to Hordyj był jego zastępcą. Pisałem o tym obszernie w kilkunastu artykułach już w 2013 roku i nie udało się to połączenie z podobnych zastrzeżeń. Burmistrz Hordyj wniosków z tamtej lekcji sprzed prawie dziesięciu lat nie wyciągnął, sądząc po finale tej sprawy.

Ten artykuł o bibliotece i MOKiSie warto przeczytać, bo są bardzo ciekawe spostrzeżenia dla spostrzegawczych odnośnie argumentów, gdzie w grę wchodzą pieniądze i zależności. Miedzy innymi jest napisane:

„Wśród argumentów przemawiających za fuzją instytucji był również fakt, iż obie znajdują się w tym samym budynku Dolnośląskiego Inkubatora Art. – Przedsiębiorczości (…).”

            Jaki to jest argument, kiedy w nazwie nowej, połączonej instytucji nie ma biblioteki? Śmiem przypuszczać, że celowo wybudowano ten inkubator z tak wielką salą pod bibliotekę, aby na tej podstawie mieć odpowiednie argumenty i zrobić „zamach” na bibliotekę. Jest to wyartykułowane dalej w artykule:

„Przedstawiciele KRB i DBP w trakcie wizyt studyjnych w Bielawie podkreślali, że proponowane rozwiązanie organizacyjne  będzie zamachem na autonomię biblioteki (…).”

 I co ma do rzeczy to, że szyldy obu instytucji wisiały obok siebie?

Oni się po prostu nie znają.

Podobno w bibliotece jest już teraz nowa pani dyrektor, czy ma być. Czy nowa pani dyrektor będzie biblioteki bronić, czy pozwoli ją odstrzelić burmistrzowi i radnym, jak nadarzy się odpowiednia okazja, a przecież „do trzech razy sztuka”?

Kończąc ten artykuł, wspomnę jeszcze ciekawe, godzinne, indywidualne spotkanie z panem posłem Markiem Dyduchem w dniu 8 grudnia 2022 roku w obecności asystenta pana posła – pana Adama Pajdy. Na to spotkanie zostałem zaproszony jako bloger, który zatroskany jest o swoje miasto, Bielawę, i pisze o mieście, nie owijając w bawełnę, aby ludziom żyło się lepiej i godniej. Na koniec tego rzeczowego i miłego spotkania zapytałem pana posła, czy mam dalej pisać, czy może już przestać? Uśmiechnął się z aprobatą do mojego pisania i odpowiedział pozytywnie, a więc, że mam pisać.

Swoją drogą to bardzo symptomatyczne, że na rozmowę zaprosił mnie pan Poseł, a burmistrz Hordyj nawet kasował moje komentarze pod swoimi artykułami na Fb, nie mówiąc już o jakimś zaproszeniu do UM, - a mają tam dobrą herbatę. Znam to z autopsji, bo za burmistrza, pana Piotra Łyżwy, kilka razy byłem zaproszony.