To
prawda, że ostatnio bardzo mało piszę, bo to prawda, że mam bardzo mało czasu.
Nauczony od dzieciństwa uczciwej i potrzebnej pracy, z tą pracą się nie
wyrabiam, a zostało jeszcze tyle do zrobienia i przybywa obowiązków. Przydałoby
się już jakieś wyręczenie, czy chociażby pomoc, ale tak jednego jak i drugiego
na horyzoncie mojego życia jakoś nie mogę się dopatrzyć. A patrzeć jeszcze
umiem i dopatrzyć się różnego rodzaju nieprawidłowości (w mojej ocenie) jeszcze
potrafię i jeszcze nie jest mi to obojętne. Dostrzegam również piękno tego
świata, w tym również naszych najbliższych okolic i dowiaduję się wielu nowych
ciekawostek.
Niedawno zaskoczyła mnie sąsiadka na
działce pytaniem, patrząc, jak męczę się z narastającym bez przerwy kłączastym
zielskiem – co ja z tym zielem mam zamiar zrobić? Oczywiście idzie na kompost,
bo to zielsko, a to jest podobno zioło lecznicze o nazwie podagrycznik. Jak
sama nazwa wskazuje, pomaga na podagrę. Można to suszyć i stosować jako
herbatkę, lub nawet robić z tego surowe sałatki. Jakoś nie widzę siebie
zajadającego się na obiad sałatką z podagrycznika, ale wegetarianie, czy
weganie zapewne nie widzieliby w tym niczego nadzwyczajnego.
Podobnie było w zeszłym roku z
kurdybankiem, który też jako zielsko na naszej działce jest i wytępić go
trudno. Piłem nawet herbatkę z tego zioła i od tamtej pory dobrze rozpoznaję go
w okolicy, a jest wszędzie. Bardzo ładny rośnie na pniu ściętego drzewa na
skwerze im. Eleni (w budowie).
Ostatnio narosło tego bardzo dużo na
jednej z alejek na naszych działkach i jakoś dziwnie takie dobro kosiło mi się
żyłkową kosą jak trawę.
Tego kurdybanka jest mnóstwo w
naszym bielawskim parku, w niektórych obszarach bardzo dobrze się zadomowił i
ma nawet duże liście.
Może kogoś zdziwić, że piszę o tak mało
istotnej i niekontrowersyjnej sprawie, gdy obok dzieją ciekawsze rzeczy, ale to
też jest ciekawe ze względu na to, że właśnie w naszym parku, w którym ostatnio
dzieje się dużo dobrego, między innymi za przyczyną nowej aranżacji terenów
zielonych i nasadzeń, na jednym ze stanowisk nasadzono kurdybanka, którego ja
wyrzucam na kompost jako coś bezwartościowego. Raczej przyzwyczajony jestem do
eksponowania w takich miejscach jak park upraw bardziej szlachetnych roślin, a
tu taka niespodzianka. I wcale się nie zdziwię, kiedy zobaczę w naszym parku
stanowiska z zielnikami, choćby z miętą, melisą, cząbrem i majerankiem.
Dodałbym jeszcze koper i chrzan, gdyby UM miał w planie kisić ogórki na
plenerowe imprezy w parku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.