29 października 2019

To nie jest krzyż pojednania


W moich dociekaniach powrócił temat krzyża, jaki jest wmurowany w mur po prawej stronie kaplicy błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki, a to z powodu, że niekoniecznie jest to krzyż pojednania, jak jest napisane na tabliczce informacyjnej. Skąd autor tekstu miał takie informacje na temat tego krzyża? Myślę, że nie zawracał sobie głowy dochodzeniem, tylko – jak krzyż kamienny, to na pewno musi być pokutny. Jednocześnie nie ma żadnej wzmianki w informacji odnośnie jego powstania.




            Zdecydowałem się napisać jednak o tym, mimo już wcześniejszych wątpliwości, po przeczytaniu wyczerpującego artykułu na temat wspomnianych krzyży w Roczniku Dzierżoniowskim 2018 pt. „Kamienne krzyże w powiecie dzierżoniowskim – zabytki średniowiecznego prawa karnego?” autorstwa Dagmary Adamskiej. Jak zaznaczono pod artykułem, pani Dagmara Adamska jest historykiem i historykiem sztuki specjalizującą się w historii Śląska oraz historii średniowiecza. Jest nauczycielką akademicką na Uniwersytecie Wrocławskim. Drugim czynnikiem była fotograficzna wystawa autorstwa pana Tadeusza Łazowskiego pt. Bielawskie krzyże, w Szkole Rzemiosł Różnych na ulicy Polnej w Bielawie, której otwarcie miało miejsce 2 października 2019 roku i na której byłem obecny.
            W wyczerpującej monografii krzyży pojednania, czy inaczej – krzyży pokutnych, we wspomnianym artykule nie ma żadnej wzmianki o krzyżu z muru kaplicy. Jest tylko wymieniony kamienny krzyż znajdujący się na ulicy Ludwika Waryńskiego. Nie ma również wzmianki o tym krzyżu w kronice F. Hoenowa (Chronik von Langebielau).
            Faktem jednak jest, że krzyż jest w murze i jest kamienny.
            Zastanawiająca jest podstawa tego krzyża i to, że jest w murze. Jeśli byłby to krzyż pokutny, to raczej powinien być w ziemi.
            Śmiałą tezę, a właściwie pewnik, przedstawił wspomniany pan Tadeusz Łazowski, podpisując zdjęcie tego krzyża na wystawie jednoznacznie, jako krzyż ze zwieńczenia dachu poprzedniego kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Bielawie.


            Skąd taka śmiała teza? Otóż na obrazie przedstawiającym dawny kościół i jego otoczenie, nie ma tego krzyża. Gdyby był w murze, na pewno byłby na tyle znaczącym elementem, że malarz by go na obrazie umieścił.


            Rysunek z rozbiórki kościoła też jakby wskazywał na ten krzyż, mając na uwadze jego  podstawę jakby tożsamą ze zwieńczeniem dachu.
    To też tylko hipoteza, ale takie przedstawienie historii tego kamiennego krzyża zdecydowanie przemawia za tym, że jest to krzyż z dachu kościoła. 

(zdjęcie obrazu i rysunek dzięki uprzejmości pana Tadeusza Łazowskiego)

            O bielawskich krzyżach piękny sonet napisał nasz lokalny poeta Stanisław Wojnar. Był on też eksponowany na wspomnianej wystawie.


Bielawskie krzyże

Idę przez miasto i przystaję
Tam, gdzie krzyż w niebo belką mierzy,
A z głębin myśli, szept pacierzy,
Przejść mimo, jakoś mi nie daje…

Patrzę na owy znak kamienny,
Nie tylko jak na symbol wiary,
Bo choć nie każdy z nich jest stary,
To swą historią jest brzemienny…

Jakże zaistnieć mogło miasto
By nie uwiecznić chwil swych – różnych!
Przy drodze – z zabudową ciasną…

Gdzie zwykle wił się tłum podróżnych,
A owe krzyże, świadczą jasno –
Iż bogobojność – rysem głównym…






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.