W
moich dociekaniach powrócił temat krzyża, jaki jest wmurowany w mur po prawej
stronie kaplicy błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki, a to z powodu, że
niekoniecznie jest to krzyż pojednania, jak jest napisane na tabliczce
informacyjnej. Skąd autor tekstu miał takie informacje na temat tego krzyża?
Myślę, że nie zawracał sobie głowy dochodzeniem, tylko – jak krzyż kamienny, to
na pewno musi być pokutny. Jednocześnie nie ma żadnej wzmianki w informacji
odnośnie jego powstania.
Zdecydowałem się napisać jednak o
tym, mimo już wcześniejszych wątpliwości, po przeczytaniu wyczerpującego
artykułu na temat wspomnianych krzyży w Roczniku Dzierżoniowskim 2018 pt.
„Kamienne krzyże w powiecie dzierżoniowskim – zabytki średniowiecznego prawa
karnego?” autorstwa Dagmary Adamskiej. Jak zaznaczono pod artykułem, pani
Dagmara Adamska jest historykiem i historykiem sztuki specjalizującą się w
historii Śląska oraz historii średniowiecza. Jest nauczycielką akademicką na
Uniwersytecie Wrocławskim. Drugim czynnikiem była fotograficzna wystawa
autorstwa pana Tadeusza Łazowskiego pt. Bielawskie krzyże, w Szkole Rzemiosł
Różnych na ulicy Polnej w Bielawie, której otwarcie miało miejsce 2
października 2019 roku i na której byłem obecny.
W wyczerpującej monografii krzyży
pojednania, czy inaczej – krzyży pokutnych, we wspomnianym artykule nie ma
żadnej wzmianki o krzyżu z muru kaplicy. Jest tylko wymieniony kamienny krzyż znajdujący
się na ulicy Ludwika Waryńskiego. Nie ma również wzmianki o tym krzyżu w
kronice F. Hoenowa (Chronik von Langebielau).
Faktem jednak jest, że krzyż jest w
murze i jest kamienny.
Zastanawiająca jest podstawa tego
krzyża i to, że jest w murze. Jeśli byłby to krzyż pokutny, to raczej powinien
być w ziemi.
Śmiałą tezę, a właściwie pewnik,
przedstawił wspomniany pan Tadeusz Łazowski, podpisując zdjęcie tego krzyża na
wystawie jednoznacznie, jako krzyż ze zwieńczenia dachu poprzedniego kościoła
Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Bielawie.
Skąd taka śmiała teza? Otóż na
obrazie przedstawiającym dawny kościół i jego otoczenie, nie ma tego krzyża.
Gdyby był w murze, na pewno byłby na tyle znaczącym elementem, że malarz by go
na obrazie umieścił.
Rysunek z rozbiórki kościoła też
jakby wskazywał na ten krzyż, mając na uwadze jego podstawę jakby tożsamą ze zwieńczeniem dachu.
To też tylko hipoteza, ale takie
przedstawienie historii tego kamiennego krzyża zdecydowanie przemawia za tym,
że jest to krzyż z dachu kościoła.
(zdjęcie
obrazu i rysunek dzięki uprzejmości pana Tadeusza Łazowskiego)
O bielawskich krzyżach piękny sonet
napisał nasz lokalny poeta Stanisław Wojnar. Był on też eksponowany na
wspomnianej wystawie.
Bielawskie
krzyże
Idę
przez miasto i przystaję
Tam,
gdzie krzyż w niebo belką mierzy,
A
z głębin myśli, szept pacierzy,
Przejść
mimo, jakoś mi nie daje…
Patrzę
na owy znak kamienny,
Nie
tylko jak na symbol wiary,
Bo
choć nie każdy z nich jest stary,
To
swą historią jest brzemienny…
Jakże
zaistnieć mogło miasto
By
nie uwiecznić chwil swych – różnych!
Przy
drodze – z zabudową ciasną…
Gdzie
zwykle wił się tłum podróżnych,
A
owe krzyże, świadczą jasno –
Iż
bogobojność – rysem głównym…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.