15 kwietnia 2018

DOBRZE ŻYCZĘ – Chylę czoła

Czasami tak jest, że trudno o temat kolejnego felietonu. Czasami tak jest, że temat jest, ale trudno jest za niego się zabrać. Temat mam. Taki zwykły, ludzki – o zwykłym człowieku, którego zawsze tak postrzegałem i dalej tak postrzegam, choć to już nie ten sam kolega z zakładu pracy na Wykończalni Bieltexu, z którym od samego początku mojej „zawodowej kariery” aż do końca Jego „zawodowej kariery” miałem radość i honor współpracować.

Stanisław Wojnar – poeta.
Nie napisałem – bielawski poeta, poeta sowiogórski, tylko tak po prostu – poeta, bo tak najbardziej pasuje i tak jest właściwie. To poeta uniwersalny, wybiegający swoją poezją poza Bielawę i powiat dzierżoniowski. I choć być może wiersze Stanisława nie ukazują się jeszcze w antologiach, to DOBRZE ŻYCZĘ, aby tak się stało i jestem przekonany, że to tylko kwestia czasu. Popieram również jedną z komentatorek na Facebooku, gdzie Stanisław Wojnar publikuje od ręki swoje napisane wiersze, że powinny być one w szkolnych podręcznikach.
Kiedy rozeszły się nasze zawodowe drogi, mam wrażenie, że nie widzieliśmy się z dziesięć lat. Spotkaliśmy się kiedyś przypadkowo na mieście i to Stanisław mnie rozpoznał. Miło spotkać kolegę. Kiedy znów przypadkowo się spotkamy? Stało się jednak inaczej i znów widzimy się często podczas promocji książek w naszej bibliotece i podczas różnych wykładów organizowanych przez panią dyrektor MBP Urszulę Ubych i pana dra Rafała Brzezińskiego.
To właśnie pan dr Brzeziński niejako odkrył Stanisława Wojnara jako poetę i potem wkrótce został wydany pierwszy tomik jego wierszy w serii „Z szuflady poety” pt. „Bracia mniejsi”. To był wrzesień 2014 roku. Promocja wspomnianego tomiku. Tam właśnie miałem okazję poznać po raz kolejny swojego kolegę Stanisława w innej, zupełnie dla mnie niewyobrażalnej roli, a mianowicie roli poety. Na spotkaniu byłem zaskoczony i szczerze wzruszony, odkrywając w miarę jego trwania coś, co robi porażające wrażenie. Stanisław, tak jak go znałem, obracający się całe życie w technice, naraz objawia się jako poeta. To robi wrażenie.
Podczas trwania spotkania powoli dochodziłem do przekonania, że Stanisław poezją żyje, oddycha, myśli, a nawet cierpi. Można powiedzieć w przenośni, że cały on jest poezją. Taka poezja, jaką tworzy Stanisław Wojnar, odpowiada mi, bo ją rozumiem, bo jej nie trzeba tłumaczyć i zastanawiać się – co poeta miał na myśli, pisząc wiersz. Ta poezja dotyka tego, co nas otacza i czym żyjemy. Ta poezja jest szczera, czasem szczera aż do bólu tak, że nie ma się śmiałości zadać pytania związanego z wierszem – z szacunku dla przeżywanych przez Poetę uniesień i wrażeń. Może dlatego nikt na tym spotkaniu nie zadawał pytań, tylko pani Krystyna Patrzykąt, znana poetka, wygłosiła krótką laudację w imieniu przybyłych na spotkanie poetów i wszystkich zgromadzonych w uznaniu za to, czego byliśmy świadkami.
Dojrzała poezja Stanisława Wojnara doczekała się już wydania w trzech tomikach poezji. Poza wspomnianym ukazały się jeszcze „Osiodłane myśli” i „Mortum urbi” w cyklu „Sudecka poezja i proza” wymyślonego przez dra Rafała Brzezińskiego. Poeta Ryszard Mierzejewski w artykule „Bielawscy poeci”, który można przeczytać w bielawskim roczniku Bibliotheca Bielaviana 2016, o tomiku „Osiodłane myśli” wyraża się z wielkim uznaniem: „… jest to książka szczególna, która nie ma swojego odpowiednika nie tylko w polskiej, ale i światowej literaturze poetyckiej.” A „Mortum urbi” – „Martwe miasto”? To jakby przedstawienie tego samego tematu co w książce Krzysztofa Pludry „Bielawskiej bawełny blaski i cienie”, tylko poezją. Tak jeden jak i drugi autor byli z przemysłem bawełnianym w Bielawie bezpośrednio związani i jak tysiące Bielawian w kilku ostatnich pokoleniach znają ból zaorania przemysłu bawełnianego w naszym mieście.
Czy można powiedzieć o sobie, że jest się wielkim poetą, bo napisało się kilka tysięcy wartościowych wierszy? Stanisław Wojnar tego nie powie, bo to ciągle skromny człowiek, jeden z nas, zatroskany o swoją rodzinę, o ojczyznę, o swoje miasto, które ciągle nam przestawia w specyficzny sposób, wyrażając się o nim z troską i nadzieją. To nie Wojnar ma mówić o sobie, ale to my, mieszkańcy Bielawy powinniśmy mówić o Nim, dając tym samym świadectwo uznania dla jego wielkości. Jak na razie wydaje się, że w Bielawie jest poetą niejako komercyjnym. Dwa zaproszenia na sesję Rady Miejskiej, aby poczytać swoje wiersze, to może zbyt mało ze strony władz miasta – tak przynajmniej ja to oceniam. Właściwą oceną naszego Poety ze strony Miasta byłoby przyznanie Stanisławowi Wojnarowi tytułu Honorowego Obywatela Bielawy, o co wnioskuję, a co już wkrótce powinno się stać, jeśli w naszym mieście potrafi się docenić prawdziwe oddanie i prawdziwe poświęcenie.
W przygotowaniu są następne tomiki wierszy Stanisława Wojnara. Z nieukrywanym zainteresowaniem i dreszczykiem emocji oczekuję na kolejne spotkanie z Poetą w Miejskiej Bibliotece Publicznej z udziałem sympatyków Jego poezji. Już dzisiaj zapraszam na tę ucztę duchową wszystkich znajomych Stanisława, sympatyków jego poezji i ciekawych Jego tak wyjątkowej twórczości.
A ja chylę czoło przed moim kolegą – poetą za to wszystko, czego przez Jego obecność w moim życiu doświadczyłem i za to, czego jeszcze doświadczę.
                                                                               BBBS Bielawski Bloger Bolesław Stawicki


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.