Czasami tak jest, że trudno o temat
kolejnego felietonu. Czasami tak jest, że temat jest, ale trudno jest za niego
się zabrać. Temat mam. Taki zwykły, ludzki – o zwykłym człowieku, którego
zawsze tak postrzegałem i dalej tak postrzegam, choć to już nie ten sam kolega
z zakładu pracy na Wykończalni Bieltexu, z którym od samego początku mojej
„zawodowej kariery” aż do końca Jego „zawodowej kariery” miałem radość i honor
współpracować.
Stanisław Wojnar – poeta.
Nie napisałem – bielawski poeta, poeta sowiogórski, tylko tak po prostu –
poeta, bo tak najbardziej pasuje i tak jest właściwie. To poeta uniwersalny,
wybiegający swoją poezją poza Bielawę i powiat dzierżoniowski. I choć być może
wiersze Stanisława nie ukazują się jeszcze w antologiach, to DOBRZE ŻYCZĘ, aby
tak się stało i jestem przekonany, że to tylko kwestia czasu. Popieram również
jedną z komentatorek na Facebooku, gdzie Stanisław Wojnar publikuje od ręki
swoje napisane wiersze, że powinny być one w szkolnych podręcznikach.
Kiedy rozeszły się nasze zawodowe drogi, mam wrażenie, że nie widzieliśmy
się z dziesięć lat. Spotkaliśmy się kiedyś przypadkowo na mieście i to
Stanisław mnie rozpoznał. Miło spotkać kolegę. Kiedy znów przypadkowo się
spotkamy? Stało się jednak inaczej i znów widzimy się często podczas promocji
książek w naszej bibliotece i podczas różnych wykładów organizowanych przez
panią dyrektor MBP Urszulę Ubych i pana dra Rafała Brzezińskiego.
To właśnie pan dr Brzeziński niejako odkrył Stanisława Wojnara jako poetę i
potem wkrótce został wydany pierwszy tomik jego wierszy w serii „Z szuflady
poety” pt. „Bracia mniejsi”. To był wrzesień 2014 roku. Promocja wspomnianego
tomiku. Tam właśnie miałem okazję poznać po raz kolejny swojego kolegę
Stanisława w innej, zupełnie dla mnie niewyobrażalnej roli, a mianowicie roli
poety. Na spotkaniu byłem zaskoczony i szczerze wzruszony, odkrywając w miarę
jego trwania coś, co robi porażające wrażenie. Stanisław, tak jak go znałem,
obracający się całe życie w technice, naraz objawia się jako poeta. To robi wrażenie.
Podczas trwania spotkania powoli dochodziłem do przekonania, że Stanisław
poezją żyje, oddycha, myśli, a nawet cierpi. Można powiedzieć w przenośni, że
cały on jest poezją. Taka poezja, jaką tworzy Stanisław Wojnar, odpowiada mi,
bo ją rozumiem, bo jej nie trzeba tłumaczyć i zastanawiać się – co poeta miał
na myśli, pisząc wiersz. Ta poezja dotyka tego, co nas otacza i czym żyjemy. Ta
poezja jest szczera, czasem szczera aż do bólu tak, że nie ma się śmiałości
zadać pytania związanego z wierszem – z szacunku dla przeżywanych przez Poetę
uniesień i wrażeń. Może dlatego nikt na tym spotkaniu nie zadawał pytań, tylko
pani Krystyna Patrzykąt, znana poetka, wygłosiła krótką laudację w imieniu
przybyłych na spotkanie poetów i wszystkich zgromadzonych w uznaniu za to,
czego byliśmy świadkami.
Dojrzała poezja Stanisława Wojnara doczekała się już wydania w trzech
tomikach poezji. Poza wspomnianym ukazały się jeszcze „Osiodłane myśli” i
„Mortum urbi” w cyklu „Sudecka poezja i proza” wymyślonego przez dra Rafała
Brzezińskiego. Poeta Ryszard Mierzejewski w artykule „Bielawscy poeci”, który
można przeczytać w bielawskim roczniku Bibliotheca Bielaviana 2016, o tomiku
„Osiodłane myśli” wyraża się z wielkim uznaniem: „… jest to książka szczególna,
która nie ma swojego odpowiednika nie tylko w polskiej, ale i światowej
literaturze poetyckiej.” A „Mortum urbi” – „Martwe miasto”? To jakby
przedstawienie tego samego tematu co w książce Krzysztofa Pludry „Bielawskiej
bawełny blaski i cienie”, tylko poezją. Tak jeden jak i drugi autor byli z
przemysłem bawełnianym w Bielawie bezpośrednio związani i jak tysiące Bielawian
w kilku ostatnich pokoleniach znają ból zaorania przemysłu bawełnianego w
naszym mieście.
Czy można powiedzieć o sobie, że jest się wielkim poetą, bo napisało się
kilka tysięcy wartościowych wierszy? Stanisław Wojnar tego nie powie, bo to
ciągle skromny człowiek, jeden z nas, zatroskany o swoją rodzinę, o ojczyznę, o
swoje miasto, które ciągle nam przestawia w specyficzny sposób, wyrażając się o
nim z troską i nadzieją. To nie Wojnar ma mówić o sobie, ale to my, mieszkańcy
Bielawy powinniśmy mówić o Nim, dając tym samym świadectwo uznania dla jego
wielkości. Jak na razie wydaje się, że w Bielawie jest poetą niejako
komercyjnym. Dwa zaproszenia na sesję Rady Miejskiej, aby poczytać swoje
wiersze, to może zbyt mało ze strony władz miasta – tak przynajmniej ja to
oceniam. Właściwą oceną naszego Poety ze strony Miasta byłoby przyznanie
Stanisławowi Wojnarowi tytułu Honorowego Obywatela Bielawy, o co wnioskuję, a
co już wkrótce powinno się stać, jeśli w naszym mieście potrafi się docenić
prawdziwe oddanie i prawdziwe poświęcenie.
W przygotowaniu są następne tomiki wierszy Stanisława Wojnara. Z
nieukrywanym zainteresowaniem i dreszczykiem emocji oczekuję na kolejne
spotkanie z Poetą w Miejskiej Bibliotece Publicznej z udziałem sympatyków Jego
poezji. Już dzisiaj zapraszam na tę ucztę duchową wszystkich znajomych
Stanisława, sympatyków jego poezji i ciekawych Jego tak wyjątkowej twórczości.
A ja chylę czoło przed moim kolegą – poetą za to wszystko, czego przez Jego
obecność w moim życiu doświadczyłem i za to, czego jeszcze doświadczę.
BBBS Bielawski Bloger Bolesław Stawicki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.