Jeżeli
pan Stanisław Klekota i inni użytkownicy wspomnianych garaży uważają, że jest
problem z zalewaniem tylnych ścian ich garaży przez wodę, odprowadzaną z
„altanek” usytuowanych z tyłu garaży, to tak widocznie jest. Inaczej by się
ośmieszali. Nie umiem powiedzieć na
jakim etapie sporu pojawił się zarządca w MZBM, pan Kaptur, aby ze stronami
porozmawiać, o co tak naprawdę chodzi. Czy były zaangażowane jeszcze jakieś
inne osoby ?– tego nie wiem. Wiem natomiast, że zachowanie pana Kaptura
oceniono jako nieodpowiedzialne.
Być może było to po poleceniu, jakie
MZBM otrzymał od burmistrza Piotra Łyżwy po rozmowie z panem Stanisławem.
Załączam pismo z 5.12.2016 roku:
Z
upoważnienia burmistrza pismo podpisała Kierownik Referatu Gospodarki Mieniem,
pani Krystyna Starczewska-Kościuk. Jak
zaznaczone jest w piśmie, sprawę prowadziła z UM pani Aneta Morawiecka.
MZBM
odpowiedział Referatowi Gospodarki Mieniem w UM w Bielawie pismem z dnia 21.12.2016
roku:
Jak to wygląda w rzeczywistości?
Otóż budowle nazwane altankami
wyglądają od strony ul. Jana III Sobieskiego tak.
One
są w ciągu za garażami, usytuowane bardzo blisko tylnych ścian garaży, a nawet
do nich przylegające.
Przestrzeń
ta nie pozwala na wejście na tyły garaży i dlatego, np., ten pierwszy garaż nie
ma rynny, ani nie jest wytynkowany.
Nie
jest prawdą, jak podano w piśmie, że „altanki” posiadają prawidłowy spływ wód
opadowych i, że ich dachy nie powodują spływu wody w kierunku garaży.
Czepianie
się, że spływ wody z dachów garaży jest w kierunku „altanek”, jest bezzasadne,
dlatego że „altanki” dobudowano do garaży, a nie odwrotnie, z wyjątkiem tego
pierwszego.
Według
informacji, jakich udzielił mi pan Stanisław Klekota, jeden z użytkowników
garaży, który garaż miał ubezpieczony od zalania, po zalaniu tylnej ściany
przez właściciela „altanki”, otrzymał odszkodowanie. Były też podjęte jakieś
działania ze strony urzędu związane z likwidacją postawionych „altanek”
niezgodnie z prawem budowlanym, bo dwie takie „altany” rozebrano. Część z tych, które pozostały, nie podobno mają
swoich użytkowników i stoją tylko po to, żeby przeszkadzać, i żeby straszyć.
Niektóre
z dachów „altanek” przylegają ściśle do tylnych ścian garaży, co pokazuję na
zdjęciach.
Jest
w tej sprawie zła wola zarządcy w MZBM, albo jego obawy wobec postawy
właścicieli „altanek”. Jeżeli prawdą jest, że pan Kaptur toleruje samowolę
budowlaną na terenach należących do MZBM, to należałoby temu panu za pracę
podziękować. Myślę jednak, że w tej kadencji samorządu to się nie uda, bo
władze miasta, jako takie, takimi sprawami, jaką przestawiłem, głowy sobie nie
zawracają i winna jest ofiara.
Potwierdza
to ostateczne pismo do pana Stanisława Klekoty w sprawie sporu, którego treść
żywcem została przepisana z pisma MZBM. Pani Krystyna Starczewska-Kościuk,
podpisująca pismo, nawet nie zadała sobie trudu, aby zaznaczyć, że cytuje panią
Izabelę Szygudzińską z MZBM.
A
to ten dach z eternitem. MZBM zgadza się na trucie mieszkańców Bielawy
rakotwórczym azbestem.
Reasumując,
nie zgadzam się ze stanowiskiem UM w Bielawie, że wina leży po stronie
właścicieli garaży. Gdybym był radnym, na pewno bym tej sprawy tak nie
zostawił, jak to zrobił radny Janczak z Klubu Radnych Niezależnych. A może
znajdzie się jakiś inny radny, który władzy samorządowej się nie boi i rozezna
sprawę od początku?
Czekam i sprawdzam.
Widać jaki sobie trud zadał p. Bolesław by uchwycić istotę problemu,ale z pism zamieszczonych na bolgu wynika całkiem co innego.Najkrócej ujmujac opisuje to znany zwrot: "...i co mi zrobisz jak mnie złapiesz"?
OdpowiedzUsuń