Nie
ma pogody, na ryby iść nie ma po co, wena mnie opuściła. Nie spodziewam się, że
napiszę dobry artykuł, choć przecież nie piszę „na siłę” bo mi za to nie płacą.
No, czasami, co prawda, ktoś mi odpłaci, w postaci komentarza z inkwizycją czy stwierdzenia,
jak to wystawiam sobie żałosne świadectwo. I widać w tym autentyczną troskę
Komentatorów o to, co piszę, bo i czasami to się nie podoba. Nawet spotkałem
się kilka dni temu z opinią mojego kolegi, że kiedyś za to pisanie mnie zabiją.
Na szczęście mówił to z uśmiechem na twarzy, co świadczy o tym, że w to nie
wierzy. Ja też nie wierzę, bo niby za co ktoś miałby mnie zabijać i co by mu z
tego przyszło. A i miałby problem zapewne, bo znam wszystkie sztuki walki nie
wyłączając z tego brania nóg za pas.
Ale ma być o gniazdku i wronie.
Otóż gniazdko wrony…
Ale po kolei.
Właściwie to wrona w gniazdu tak
mnie od pewnego, dłuższego czasu nachodzi i spokoju dać nie daje. Daję sobie
upust, pisząc ten artykuł, i może się wydarzyć, że to skojarzenie przestanie
mnie prześladować, choć należałoby rozpatrywać to w kategorii cudu.
Proszę o cierpliwość. Jeszcze będzie
nie na temat, aby temat zrozumieć dokumentnie.
Wiemy to od świętego Augustyna, że
kto śpiewa, ten dwa razy się modli. Może dlatego w naszych kościołach śpiewa się
dużo. Może dlatego, mi, człowiekowi starej daty, brakuje tzw. mszy św.
recytowanej, jak to było onegdaj. Teraz się śpiewa. Śpiewa się w kościele pieśni
nabożne, ale i też piosenki religijne z takim „ech”. Śpiewa się z pamięci i karaoke,
patrząc na wyświetlacze. Z tym karaoke to często wychodzi nawet śmiesznie u nas,
bo wyświetlane przez organistę teksty mają wiele błędów i jeśli wierni czytając,
śpiewają dosłownie, to i na mszy św. można się uśmiać. Do klasyki należy już „mgła”
pisana skrótowo „mgł.”, czy „O Jezu, Ty odpupiłeś!”.
Znane są przekręcane teksty pieśni śpiewanych
przez nabożne parafianki. Nie zawsze wiedzą, co śpiewają. W Internecie można
takie przykłady znaleźć, co jest przykładem bezsensu.
Jest taka piękna pieśń maryjna - „Matko
niebieskiego Pana”. Idzie to tak:
Matko niebieskiego Pana,
ślicznaś i niepokalana,
jakiej wieki, czas daleki,
czas niemały i świat cały
nie słyszał.
Ale ktoś kiedyś zaśpiewał, skoro jest w
Internecie:
Matko niebieskiego Pana,
ślicznaś ino po kolana,
…
Bezsens!
A druga zwrotka leci tak:
Wszystkie skarby, co są w niebie,
wydał Panno Bóg dla Ciebie;
jak bogata z słońca szata,
z gwiazd korona upleciona
na głowie.
Ale zasłyszano, jak śpiewano:
…
jak bogata z słońca szata,
z gniazdkiem wrona upleciona
na głowie.
Bezsens!
Ale są i inne takie pieśni, i zapewne
jest ich wiele. Poniższą można potraktować jako wersję zmilitaryzowaną:
Królowej Anielskiej śpiewajmy,
różami uwieńczmy jej skroń:
…
Królowej Angielskiej śpiewajmy,
różami uwieńczmy jej schron:
…
I autentyczne z naszego parafialnego kościoła.
W czasie adwentu przed mszą św. śpiewa się hymn:
Oto Pan Bóg przyjdzie,
Z rzeszą świętych nam przybędzie,
Światłość wielka w dzień ów będzie.
Alleluja, alleluja!
A jedna z pań śpiewała z zapamiętaniem:
Oto Pan Bóg przyjdzie,
Z rzeszą świętych na mszy będzie,
…
A to jest już normalne:
Z dawna Polski Tyś Królową, Maryjo!
Ty za nami przemów słowo, Maryjo!
Ociemniałym podaj rękę,
Niewytrwałym skracaj Mekę,
Twe Królestwo weź w porekę, Maryjo!
A śpiewają:
…
Twe Królestwo weź pod rękę,…
Bezsens!
Ja też osobiście doświadczyłem pewnego
przeinaczenia w modlitwie. To było podczas pieszej pielgrzymki na Jasną Górę w
2010 roku. Wyszliśmy z lasu na szosę wprost na kościół. Zbierało się na ulewę. Ktoś
załatwił, że proboszcz tamtejszy otworzył kościół i mogliśmy się schronić. Lało
okropnie i biły pioruny. Zbliżała się 15:00 i był czas na Koronkę do Bożego
Miłosierdzia. Rozmodlona pani siedząca przy mnie modliła się:
- Dla Jego bolesnej męki, mniej
miłosierdzie dla nas i całego świata!
I tak pięćdziesiąt razy. To „mniej”
słyszę jeszcze ciągle nawet po siedmiu latach od tamtych wydarzeń.
Bezsens!
Wracam do gniazdka. W naszym kościele
jest piękna ambona z 1876 roku, co jest nawet zaznaczone przy pokazanym na zdjęciu
wejściem na tę ambonę. Ambona obecnie służy już tylko fotografom i kamerzystom
podczas szczególnych uroczystości, choć byłem świadkiem w początkowych latach może
osiemdziesiątych, gdy ksiądz Jan wchodził na ambonę i Słowo Boże głosił. Na
środkowym elemencie furtki na ambonę, usadowił się już od kilkunastu lat czarny
reflektor, oświetlający onegdaj żłóbek w okresie świąt Bożego Narodzenia i Grób
Pański w Wielkim Tygodniu, i w okresie Wielkanocy. Obserwuję ten reflektor od
lat, wyobrażając go sobie jako wronę w gniazdku, a intensywnie od dwóch lat, z
zainteresowaniem czekając, czy kiedyś się zaświeci. Otóż nie świeci się, co świadczy
o tym, że nie jest wykorzystywany. I tak latami bezużytecznie sobie tak stoi z
tym ogonem kabla zakończonym wtyczką, czy siedzi jak wrona w gnieździe i
szpeci.
Bezsens!
Taak, ja też pamiętam kazania z tejże zabytkowej ambony. Ks. Proboszcz Rudolf Suski wygłaszał płomienne kazania, a jak przeszkadzało jakieś płaczące dłuższy czas dziecko, to nie omieszkał ofuknąć jego mamuśkę i pouczyć, by dała w kącie kościoła cycusia, bo pewnie jest głodne. Tych kazań dało się słuchać, bo zawsze była w nich zawarta jakaś szczytna myśl inspirowana czytaniem z Ewangelii. Ks. Suski zawsze dochodził do finału w sposób prosty i nieskomplikowany, być może myślał, że nie wszyscy są tak rozgarnięci jak, by wygląd wskazywał i nigdy nie przeciągał (teraz niestety zdarzają się przypadki zwyczajnego ględzenia). Szkoda, że ambona już nie służy do głoszenia Słowa Bożego. Za to "komuniści" po latach mogą przy okazji obejrzenia archiwaliów zadać Rodzicom sakramentalne pytanie: ... gdzie są pieniądze z I Komunii.'
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za podniesienie tematu.
Andrzej - rocznik 1948
Pełne poparcie.
UsuńPozdrawiam -
Gdzie jeszcze można sobie uwić gniazdko?
OdpowiedzUsuńhttps://play.google.com/store/apps/detailsid=pl.abksolutions.adoptujzycie&hl=pl
Tylko dziewięć miesięcy i można załapać się na 500+ itd.