27
czerwca otrzymałem taką wiadomość:
Dzień dobry.
Regularnie zaglądam na Pana bloga. Cieszę się, że jest ktoś dla kogo Bielawa i
jej wygląd, to co się dzieje nie jest obojętne. Piszę bo może zainteresuje Pana
ul. Słoneczna kiedyś piękna, zielona z licznymi nasadzeniami – teraz obraz
nędzy i rozpaczy. Chodnik, raczej go nie ma – pozostałości po nim. To co 30 lat
temu zrobił pan Straszak obecnie woła o pomstę do nieba. Między blokami po
jednej i drugiej stronie ulicy jest duży pas zieleni, kiedyś duma teraz miejsce
spotkań żuli. Piją, śpią nikt tego nie widzi. Zdewastowali żywopłot robiąc
sobie przejście na centralny punkt skweru. Sterczą tam jak pomniki od rana do
nocy – nikt tego nie widzi. Przykro patrzeć.
Muszę przyznać, że byłem zaskoczony
sytuacją na os. Słonecznym, jaką przedstawia autor listu, jak również tym, że
ma nadzieję, że ja mogę w jakiś sposób pomóc. Widocznie nie wierzy, aby
odpowiedzialne za wygląd i funkcjonowanie miasta podmioty zainteresowały się z
troską o mieszkańców osiedla. Miło takie słowa słyszeć z jednaj strony, ale z
drugiej z kolei, nasuwają pytania – dlaczego nic się z tym terenem nie robi?
Wspomnienie pana Henryka Straszaka
nie jest bez znaczenia. Pamiętam pana Straszaka – z kulą, z ortopedycznym kołnierzu
- zawsze w okolicy osiedla Słonecznego można było go spotkać. Wiedziałem, że to
społecznik z powołania i nie było sprawy, której nie załatwiłby dla
mieszkańców. To taki samozwańczy opiekun terenu, podobnie jak teraz na
Włókniarzu pan Homa.
Przypominam sobie komentarz TA na
moim blogu, w którym pisze, że widziałby w każdym obszarze Bielawy właśnie
takiego społecznego Gospodarza. Takiego pośrednika do władz, ale i goniącego
patologie i pilnującego porządku.
Myślę, że właśnie takie coś się
tworzy. Powołana do życia 1 września 2017 roku Bielawska Eko-Straż właśnie w
swoich założeniach ma troskę o czystość Bielawy i o jej wizerunek. Potrzeba w
związku z tym wielu społeczników, aby na swoim terenie chcieli coś zrobić; bo
że potrafią, że potrafimy wspólnie coś zrobić – jestem przekonany.
Właśnie w sprawę ulicy Słonecznej i
tego skweru, o którym autor listu wspomina, Bielawska Eko-Straż może się
włączyć. Potrzeba tylko spotkać się z inicjatywy mieszkańców na tym miejscu,
gdzie wystają żule i porozmawiać. Inicjatywa należy do samych mieszkańców.
Kontakt można nawiązać na Faceboku, albo ze mną. Chętnie przyjdę pogadać.
Załączam kilka zdjęć z omawianego
terenu. Widzę go faktycznie jakby zapomnianym, odrzuconym, niepotrzebnym, a
przecież powinno być ciepło, miło, słonecznie.
Pani Marta posprząta i da odblask. Cyknie przy tym 300 zdjec.Potem napisze sama o sobie artykuł i zamieścić na dobie. To nasza super bohaterka, która może zastąpić całą straż miejska.
OdpowiedzUsuńTo ty posprzątaj jak ci żal, że komuś się chce... a co do cykania zdjęć to nikt nie przebije Stawickiego
OdpowiedzUsuńWiele razy apelowaliśmy do MZBM będącego zarządcą budynków w temacie utrzymania czystości oraz terenów zielonych na osiedlu. Ci albo spławiają, że takie mają umowy z firmą sprzątającą albo, że to nie ich obowiązki i trzeba się zwrócić do miasta, które twierdzi, że na nasze osiedle nie ma środków. Chodniki jak widać też są w stanie wymagającym remontu, oświetlenie jest marne. To, co jest na plus, to naniesienie osiadla na niechlubną listę czarnych punktów miasta. Skutkuje to częstszymi patrolami srtaży miejskiej oraz policji. Pytanie jak szybko urzędujący tam pijaczki uodpornią się na nękanie.
OdpowiedzUsuńProszę zaproponować spotkanie na tym placu z Bielawską Eko-Strażą. Niech przyjdzie kilka osób. Kontakt przeze mnie. Adres bloga jest. Ja przyjdę z ramienia Bielawskiej Eko-Straży i pogadamy. Może uda się chociaż nagłośnić temat i uzyskać jakieś obietnice.
UsuńPanie Bolesławie, co Pan z tą E-Strażą //
OdpowiedzUsuńMyśli Pan, że to panaceum na całe zło, przecież taka Straż spotka się (znając życie) przy dobrej pogodzie, pogada, podniesie ze 2-3 papierki, zrobi kilka zdjęć i pójdzie do domu, a problem zostanie. Kiedyś sąsiedzi okolicznych domostw pilnowali czystości wokół budynków. Te czasy minęły, niech Pan nie namawia ludzi do heroicznych czynów, do batalii z pijaczkami i menelami, bo im nie zależy - w najlepszym razie wybiją szyby w oknach, lub poślą wiąchę. Za mniejsze zdarzenia dobrzy samarytanie tracą zdrowie i niekiedy życie. Zostaw Pan te sprawy SM i Policji. Oni mają umocowanie prawne i środki. Naciskaj Pan, piętnuj Pan nieróbstwo organów do tego powołanych.
Pozdrawiam -