Ponieważ w naszej klatce pani
sąsiadka Basia, namiętnie swój rower stawia na klatce, o czym już wielokrotnie
pisałem i pokazywałem na zdjęciach nawet przypięty rower do kaloryfera,
zastawiający drogę do piwnicy, myślałem, że to pismo ostatecznie sprawę
rozwiąże. Nawet widziałem, jak sąsiadka czytała to pismo, a więc - o co chodzi
wiedziała.
Dzisiaj, wychodząc z piwnicy, natknąłem
się na panią Basię i jej męża, jak wchodzili do klatki z rowerami. Sąsiadka
postawiła swój na klatce przy wejściu do piwnicy i z przekąsem, abym dobrze
słyszał, powiedziała:
- Niech sobie tutaj stoi.
Chociaż pani Basia i pan Andrzej,
nie życzą sobie, abym odzywał się do nich, co z szacunku do sąsiadów
przestrzegam, to jednak tym razem zwróciłem uwagę, że:
- Rowerów na klatce stawiać nie
wolno, jest nawet o tym pismo na tablicy z pieczątką Spółdzielni.
Pani Basia odpowiedziała na to, że:
- Ja Spółdzielni nie słucham.
Były jeszcze prywatne wycieczki pod
moim adresem, ale w dyskusję nie wchodziłem. Rowery jednak obydwa poszły do
piwnicy. Niedługo potem pismo zostało z tablicy zerwane. Nie ma pisma – nie ma problemu.
Nie ma podstaw, aby zwracać pani sąsiadce uwagę, aby na klatce nie stawiała
swojego roweru. Zaiste, dziwne rozumowanie.
No i pozostaje wszystko po staremu.
Samo życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.