Morze, nasze morze

   

       Jakie znaczenie ma dla nas, Bielawian, zbiornik „Sudety”, nasze bielawskie morze, najlepiej sprawdzić w niedzielny, pogodny dzień. Dziś taki nam się przytrafił, a i na dworze było cieplej niż w zasobach mieszkalnych Spółdzielni Mieszkaniowej. Parking przy zbiorniku już mały na samochody. Tym razem wszyscy walą najpierw na pływającą przystań, bo to przecież wydarzenie w Bielawie bez precedensu. Takiego pływającego obiektu ja nie widziałem nawet na zdjęciach w Internecie i już zapewne fama o tym w świat poszła.

            Tak więc koniecznie wejście na ten pływak trzeba było zaliczyć. I ja wszedłem, choć trochę to się ugina, co sprawia brak pewności pod stopami, ale doświadczyć i tego potrzeba.

            Przy okazji posiedzieliśmy trochę nad wodą dla relaksu, a potem sprawdziliśmy postępy w budowie basenu i sprawdziliśmy, co słychać na wyspie. Z pomostu widać było ogromną ławicę małych rybek.

            Spotkaliśmy kilkoro znajomych. Ci moi, nie wszyscy przez to moje zapewne pisanie okazywali sympatię, jak jeszcze niedawno, a zwłaszcza podczas wyborów, ale każda władza nie lubi, gdy się jej podpowiada, a już krytyka jest niemalże przestępstwem. No cóż, sprawdza się to, że za prawdę trzeba nieraz cierpieć, choć w moim przypadku niekoniecznie od razu umierać.

       Na koniec pozdrawiam wandali. Proponuję im jednak raczej zająć się jakimś innym sportem, niż wyżywać się na ławkach.