13 marca 2021

Zapatrzeni w siebie


Kiedy tak jestem ostatnio sam, walcząc społecznie już trzeci tydzień ze stumetrowym  żywopłotem na działkach od strony parkingu, nachodzą mnie różne myśli. Oczywiście nie pracuję całe dnie i wtedy, kiedy pada deszcz i śnieg, ale te trzy godziny w ciągu dnia schodzi. Trzeba przeciąć ten żywopłot, bo tak po prostu już nie może być, te wycięte krzaki trzeba przewieść pod biuro, by tam każdą gałązkę rozdrobnić na działkowym rębaku do gałęzi. Bardzo ciężko, zwłaszcza przy wyciąganiu tych wyciętych części żywopłotu, pozaplątywanych w całości, jak to przy żywopłocie. No i trzeba powybierać wszystkie śmieci z żywopłotu, a najwięcej normalnych butelek i tych po małpkach.

            No i takie różne myśli mnie nachodzą.

            Dlaczego ludzie tak namiętnie śmiecą w naszej Bielawie? Przecież stajemy się coraz bardziej cywilizowani, oczytani, wykształceni, a nie mamy podstawowych, cywilizacyjnych odruchów.

            Dlaczego ludzie spożywają alkohol w tak prymitywnych warunkach – może w samochodzie na parkingu, może podczas spaceru przy żywopłocie i wrzucają te puste butelki do żywopłotu? Pomijam już pytanie – dlaczego w ogóle piją? Przecież przez picie jest tyle nieszczęść, tragedii.

            Dlaczego nikt z przechodzących działkowiczów nie zaproponował mi pomocy? Przecież ten żywopłot jest wspólny, a ja nie jestem gospodarzem na działkach? To jest za mały ogród, aby był w nim gospodarz z urzędu. To z mojej strony praca społeczna na rzecz ogrodu.

            Mam nadzieję skończyć tę pracę dzisiaj i zrobić już porządek na niedzielę. Nie boję się pracy, nie boję się wyzwań, nie reaguję na zaczepki, że zamiast pisać na blogu, powinienem zająć się czymś pożytecznym.

            Robię wiele pożytecznych rzeczy mimo znaczącego już wieku, ale o tym wie ten, kto chce obiektywnie popatrzeć i ocenić, a nie gadać z pozycji przeciwnika.

            Jest taka piosenka, utwór, Marka Grechuty, „Korowód”, w której występuje fraza – „zapatrzeni w siebie”. Kiedyś zwracało się również uwagę na słowa piosenki, a nie tylko na melodię i bit. Utwory odbierało się inaczej niż teraz. Zmieniają się czasy. Zmienia się również nastawienie do innych i do siebie. Jesteśmy w siebie zapatrzeni. Starsi mogą powspominać, jaka była atmosfera w pracy w zakładzie, jak było w szkole. Teraz jest inaczej – bardziej zapatrzeni w siebie, dbający o siebie, o swoje ciało, swoje materialne otoczenie – mieszkanie, samochody (już nawet nie samochód), koniecznie cykliczne wyjazdy za granicę.

            Mam takie skojarzenie: Szczególnie młodzi ludzie, ale dotyczy to każdego wieku, bardzo dbają o swoje ciało. Stało się już niemal normą, bo nawet nie modą, uczęszczanie na profesjonalną siłownię, jakieś SPA, odnowy biologiczne, solaria i jakieś jeszcze inne nieznane mi nawet bajery. Zapatrzeni w siebie rzeźbią z mozołem swoje ciało, nierzadko pod kierunkiem tak zwanego, czy tak zwanej – trenera personalnego, któremu, im bardziej celebryta, tym więcej daje się kasy. Zawód – trener personalny.

            Ja nie chodzę na siłownię i nie mam personalnego trenera, i choć przez to nie mam ciała Adonisa, to nie narzekam. Jestem aktywny, jestem ciągle w ruchu, jeżdżę na rowerze, choć ostatnimi laty tylko na działkę, na targ i na ryby.

            I mam pytanie, propozycję, do tych „mięśniaków”.

            Jest wiele zaniedbanych działek w Bielawie tylko dlatego, że starsi ludzie, dla których działka była odskocznią od codziennego życia, a nieraz i całym bez mała światem, już sobie nie radzą. Szczególnie chodzi o kopanie i przygotowanie grządek pod zasiew. Jest potrzeba poprzecinać drzewa owocowe, kosić trawę. Czy jest może ktoś chętny do bezinteresownej pomocy? Może właśnie w ramach siłowni, czy treningu z kijkami?

            ………

            Nie ma?

            Spodziewałem się.

            ……..

            Zapatrzeni w siebie!

            W sobie zakochani!


           

2 komentarze:

  1. Ja tak odnośnie tej walki z żywopłotem. Mam działkę na Kasztanowej. Płacę 100 zł rocznie za ogródek, myślę, że Pan podobnie. Więc według mnie z tym żywopłotem nie powinien walczyć Pan, tylko Ci co biorą za nasze działki pieniądze. Nie wiem jak u Was, ale u nas nawet nie potrafią skosić dzikich działek raz w roku. Po to chociaż, żeby zachęcić młodych do własnego ogródka. Przyjdzie ktoś, zobaczy, że chaszcze i rezygnuje, bo za dużo roboty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z takimi porzuconymi działkami, to faktycznie jest problem i zniechęcenie ewentualnych nabywców. U nas, w ROD "Radość" (przy obwodnicy, są tylko dwie wolne działki, ale są koszone 2x w roku. Z koszeniem głównych alejek też nie ma problemu, bo ja koszę za skromną opłatą, ale jest problem z następcami - nie ma odpowiedzialnych chętnych, którzy mają smykałkę do pracy i nie trzeba im pokazywać, co mają zrobić i kiedy, i potem jeszcze kontrolować.

      Usuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.