4 stycznia 2021

Otwierać! Policja!

To tak na otwarcie nowego roku, żeby nie było zbyt optymistycznie i choć prawie tragicznie, to przecież taka jest rzeczywistość i od nas w jakimś stopniu zależy, żeby ją zmieniać – oczywiście na lepszą. Pojęcie lepszej rzeczywistości jest pojęciem względnym w zależności od osoby i jego pojęcia dobra, i zła. Oczywiście jest Dekalog, ale przecież często słyszy się jawne deklaracje, że jest się niewierzącym, a więc i Dekalog nie obowiązuje.

            A co wtedy obowiązuje?

            Owsiakowe – Róbta, co chceta, czy chamskie prawa lesbijki Lempart?

            - Policja! Otwierać! – słyszę przez domofon.

            Żartów nie ma. Chować się w domu, czy uciekać przez balkon? A może już dom obstawiony? A tak właściwie, to co ja narozrabiałem, że zaszczyca mnie policja swoją wizytą? Może to jednak pomyłka, otwieram drzwi do klatki i od razu do mieszkania.

            Nie było tak, ani nie chciałbym, żeby tak kiedykolwiek było.

            Faktem jest, że policja prosiła o otwarcie drzwi wejściowych, ale było to uprzejmie na miarę listonosza. Do mnie, ani po mnie nie przyszli. Zatrzymali się na dole. Skoro dzwonili do mnie, czułem się zobowiązany, aby zejść na parter i sprawdzić, co się dzieje. Policjantów było kilku, w bojowych uniformach antyterrorystów – czarni, zamaskowani, uzbrojeni – brrrr. Na pierwszych schodach leżał pijany sąsiad, ten sam, który jakiś czas temu leżał pod naszymi drzwiami. Mętny, nieprzytomny wzrok, bezwładny, zarzygane schody.

            Poznałem go i powiedziałem policjantom, gdzie mieszka, bo chyba mieli zamiar od razu go zabrać. Okazało się, że ktoś zadzwonił anonimowo (...). Nie interesowałem się dalej bliźnim z klatki, bo miał dobrą opiekę. Liczyliśmy na to, że te żygi zostaną posprzątane, ale przeliczyliśmy się. Sprzątaczki od klatek schodowych też nie wykazały się kunsztem i nie sprzątnęły. Chyba nie mają tego w umowie. Była interwencja w Spółdzielni. Może zeszło tak ze dwa tygodnie, aż ktoś to sprzątnął.

            W naszej klatce papierosami jedzie nieustająco od 1988 roku, a więc od dnia zasiedlenia. Sąsiadka pali na klatce schodowej i palić będzie. Nikt i nic jej nie przekona, a i każde zwrócenie uwagi, owocuje natychmiast bluzgami. Były zebrania lokatorów, organizowane przez Spółdzielnię. Nikt nic nie widział i nie czuł przez 32 lata. Pisałem często pisma do Spółdzielni, która z kolei interweniowała u sąsiadki. Miałem kontakt z dzielnicowym i Strażą Miejską, a nawet Radą Miejską. Odesłali do Spółdzielni – i tak wkoło Macieju. Na tablicy ogłoszeń jest przymocowana stabilna tabliczka – Nie wolno palić, bo mniej stabilne były natychmiast zrywane. Na sąsiadkę nie ma silnych. W takiej sytuacji myślę, że rozwiązanie problemu  przyjdzie samo, w naturalny sposób, choć może mnie nie będzie to już interesować.

            Niedawno, w obecności męża sąsiadki, prosiłem kolejny raz, widząc, jak pali na korytarzu, aby nie truła nas lokatorów, aby nie zasmradzała klatki schodowej. Reakcja ta sama – wyzywanie od debili na całe Osiedle Konstytucji 3 Maja i pomiatanie moją godnością. W oczach ten sam szatański obłęd.

            Mam to nieszczęście mieszkać nad sąsiadką. Smród w łazience, na balkon nigdy nie wychodzę, a i okien balkonowych nigdy nie otwieramy.

            Wielu palaczy twierdzi, że palą, bo to ich uspokaja. Naszej palaczki to na pewno nie dotyczy, a już na pewno nie, kiedy mnie widzi.

            Psów w naszej w klatce jest na pewno trzy zameldowanych i co najmniej trzy dochodzące. Dwa z nich są całkiem przyzwoite i kulturalne, a to białe, małe gówno z parteru już nerwowo mnie wykończa. To gówno cały czas szczeka, a gdy sąsiedzi zostawiają go samego w mieszkaniu na kilka godzin, to już jest pod drzwiami szczekanie totalne, nieraz i do 12-tej w nocy. Obłęd. Rozmawiałem. Interweniowałem po sąsiedzku w dobrej wierze. Sąsiad twierdzi, że pies to nie kot i miauczeć nie będzie. Ręce opadają. W Spółdzielni jeszcze nie byłem, ale trzeba się wybrać. Niech chociaż temu psu zawiążą mordę, albo trzymają go w pokoju od parku. Nie kwestionuję, że sąsiedzi mają prawo tego kundla mieć, ale ja też mam prawo do spokojnego mieszkania.

            Dzieci – radość i przyszłość narodu. Kiedyś było bardzo dużo dzieci w naszej klatce – 20, albo i więcej. Teraz policzy się na palcach jednej reki, a i to dlatego, że dwójka ostatnio przybyła. Mimo, że było tyle dzieci, nie przeszkadzały one mieszkać lokatorom. W zeszłym roku stworzyła się nowa sytuacja, gdy dzieci mieszkające na parterze i te przychodzące do nich z zewnątrz, okupują często schody wejściowe tak, że nie można przejść. A mamy przecież pandemię, dzieci są bez opieki dorosłych, bez maseczek i skupiając się, nie zachowując dystansu, sprowadzają na nas możliwość nieszczęścia. Poza tym głośno rozmawiają, nieraz i krzyczą, grają na komórkach – to wszystko niesie po betonie i daje niekomfortowe warunki mieszania, a nawet trudne na tyle, że we własnym mieszkaniu trzeba zakładać korki do uszu. Zwracam uwagę, tłumaczeniem i perswazją powoduję, że wychodzą na zewnątrz, a ostatnio po prostu uciekają. Nie o to jednak chodzi, żeby sąsiad nie pozwalał dzieciom na nieograniczone zabawy, ale aby mieścić się choć w tak krótkim Regulaminie Spółdzielni.  Te dzieci są jeszcze małe, ale szybko podrosną. Może nie dożyję, jak powiedzą mi – Spadaj dziadu, a muza za ścianami swojego mieszkania będzie basami wprawiać mury budynku w wibracje. Obym nie dożył.

            Taka rzeczywistość i takie perspektywy.

            Spotkałem jednak w Internecie na Facebooku inny świat, zaskakująco inny. Realny, ale jakby nierealny, może świat tylko w sferze życzeń, bo to życzenia. Życzenia tak lekkie, że zupełnie nieprzystające do mojego, otaczającego mnie świata.

            Przyjmuję, może się spełnią.

 

Dobra Myśl Na Nowy Rok:

Odszedł przygarbiony i osamotniony. Nie towarzyszył mu śmiech ani radość, słyszał zamiast tego westchnienia "Niech ten rok się już skończy.". Historia na zawsze go zapamięta, my też. Wpisał się niezatartym wspomnieniem w życie każdego z nas. Każdego z nas doświadczył, choć też i czymś obdarował. Na ile mógł, łagodził skutki pandemii, i za to mu dziękuję.

Jaki będzie ten Nowy 2021 Rok? Co przyniesie, co wyprostuje, a co jeszcze bardziej poplącze? Czym zaskoczy, czym obdaruje, czego będzie chciał nas nauczyć?

Dwanaście czystych kartek kalendarza, a przy każdej z nich obecne trzy siostry - Wiara, Nadzieja i Miłość.

Niech ten Nowy Rok wejdzie w życie każdego z Was, Kochani, właśnie z nimi. Z Nadzieją, która jest jak światło w najmroczniejszej ciemności; Wiarą, dzięki której każde trudne doświadczenie ma swoją wartość, oraz Miłością, która daje siłę przetrwać najgorsze momenty w życiu. Niech będzie w nim spokój, którego dziś, bardziej niż kiedykolwiek, potrzebuje cały świat. Niech nasze domy będą wypełnione życzliwością i głosami ludzi, a nie telewizyjnych dziennikarzy i spikerów podpowiadających nam, co jeszcze może pójść nie tak i ile kolejnego zła się wydarzy. Niech człowiek błogosławi drugiego człowieka, a nie złorzeczy mu. Niech dzieli się dobrem i pomnaża go, przełamując w sobie niechęć ku drugiemu, złość i gniew. Niech wzajemna bliskość, współczucie, dobroć i pociecha będą wszechobecne w kalendarzu na 2021 rok, i wśród nas. I niech w życiu każdego z nas będą ludzie, na których wsparcie i bliskość możemy liczyć.

Niech w tym roku, jeszcze mocniej niż kiedykolwiek Pan Bóg nas błogosławi i strzeże, każdego z Was, Kochani, kto czyta te słowa. Niech rozpromieni swoje oblicze nad nami i niech nas obdarza swoimi łaskami, takimi, jakich każdy z nas najbardziej potrzebuje.

Dobrego 2021 Roku! 🥂🍾

Monika A. Oleksa


 

           

14 komentarzy:

  1. Jak ktoś mówi do Ciebie debilu to to jest znieważenie i na to są paragrafy. A za palenie na klatce zakładasz pozew cywilny i domagasz się kilkadziesiąt tysięcy odszkodowania za utratę zdrowia i nerwów. A jak masz już papierek z sądu, a dalej palą to następny pozew o eksmisję i sprawa załatwiona. Sąd nakaże im sprzedaż mieszkania. I pisze Ci to prawnik, więc nie narzekaj tylko idź w końcu do adwokata i sam zrób porządek z patologią, bo żadne spółdzielnie, straże miejskie nic tu nie pomogą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjątkowo sensowna wypowiedź. Poza tym, macie już swoje sądy, swoich sędziów, słuszną rację zawsze po swojej stronie, czego się bać?

      Usuń
    2. A.4.01.2021. A jaki dowód? Nikt nie będzie świadczył. Mąż sąsiadki twierdzi, że żona na korytarzu nie pali. Czy można zrobić zdjęcie, nagrać film i czy nie będzie to z kolei powodem do zaskarżenia mnie? Czy uprzedzenie o takim zamiarze nie będzie skutkować o próbie zastraszenia? Czy można podać do sądu Spółdzielnię, która administruje blok?

      Usuń
  2. Spokojnie zanim sprawa trafi do sądu prawnik wystosuje do sąsiadów pismo wzywające do zaprzestania palenia na korytarzu i poinformuje o czyhających konsekwencjach. Dla sądu jest to dowód, że próbował Pan dogadać się w tej kwestii z sasiadmi i próbował Pan rozwiązać spór. W większości przypadków takie pismo załatwia sprawę i jest po sprawie. Co do nagrywania to w polskim prawie istnieje przepis, że nie można publikować nagrań bez zgody nagrywanego. Więc jeśli Pan tych nagrań nie udostępnia to wszystko jest zgodnie z prawem. Na świadka może Pan powołać żonę, można też wezwać policję i poprosić o sporządzenie notatki. Zawsze jest to kolejny dowód w sądzie

    OdpowiedzUsuń
  3. Z palaczami trzeba krótko. Osoba paląca wdycha 20% szkodliwych substancji, a podczas biernego palenia aż 80%. Dzisiaj ludzie zakładają sprawy państwu polskiemu za smog, więc podejście sądów do kwestii zdrowia zmienia się już na plus. Na początek poszedłbym do prawnika porozmawiać. Prawnik wystosuje pismo w Pana imieniu do tych uciążliwych sąsiadów i zazwyczaj zabawa się kończy.

    OdpowiedzUsuń
  4. https://www.infor.pl/prawo/gmina/nieruchomosci/276167,Jak-eksmitowac-uciazliwego-lokatora.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli Panu dym przenika do mieszkania to ten przepis ma zna zastosować:

    Art. 144. Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.

    OdpowiedzUsuń
  6. I oczywiście artykuł o ochronie zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że taka łajza nie pali w domu, bo mu śmierdzi i szkodzi, więc wychodzi na korytarz, na balkon lub pali w oknie i zatruwa sąsiadów. Skoro ci dym nie przeszkadza to dlaczego nie palisz u siebie w domu tylko wychodzisz na zewnątrz?

    OdpowiedzUsuń
  8. Art.144.kc

    To też działa.
    https://www.youtube.com/watch?v=Df6-iOvM_Kk

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozumiem Pana nerwy , bo z jakiej racji ludzie niepalący mają wdychać opary dymu ? A co z innymi sąsiadami, nie przeszkadza im to ? Czy jak zwykle to bywa, nic nie widzą, nie słyszą , a w tym przypadku , nie czują ?

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie w klatce też są palacze.Nie palą raczej na klatce, ale kiedy wychodzą z domu to mają dziwny zwyczaj i zapalają papierosa zaraz po zamknięciu swoich drzwi. I idą z tym śmierdziuchem przez cały korytarz , bo np. z ostatniego piętra .Nie wiem , czy nie można poczekać jeszcze tej minuty i odpalić papierosa na dworze? Trzeba przez całą klatkę schodową paradować z papierosem i zasmradzac ?
    A o zakłócaniu ciszy nocnej to nawet szkoda pisać.Niektorzy nie mogą pojąć ,że noc jest od spania , a nie od sprzątania, prania,gadania na cały głos jagby był dzień itp .A jak zwrócisz uwagę , to wychodzi że to ty jesteś jakiś dziwny...pewnie najlepiej siedzieć cicho , nie spać co noc i tolerować wybryki sąsiadów, którzy w dupie mają innych bo przecież wolność Tomku w swoim domku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sami widzimy, że są najprzeróżniejsze problemy i sytuacje w zbiorowisku, jakim jest blok. Ja kiedyś namierzyłem sąsiada z następnej klatki, który w niedzielę robił remont mieszkania. Tłumaczył się, a właściwie to ja mu miałem wytłumaczyć, kiedy on ma robić remont, jak w ciągu tygodnia pracuje? Taki cham, że od tamtej pory nie kłania mi się, a z przeprosinami poszedł do Spółdzielni, bo mnie nie przeprosił. Tak rozumują lokatorzy. Mają faktycznie wszystko w dupie. Trzeba szukać na nich może jakiegoś innego sposobu, jeśli nie daje się ich zdyscyplinować? Spółdzielnia na pewno nie pomoże, bo Spółdzielnia też ma to w dupie, Doświadczyłem tego nie raz.

      Usuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.