Zaczynam
się bać, a może to tylko jakiś podświadomy niepokój. Choć uważam, że moje
pisanie nie jest szkodliwe, a wręcz nic nieznaczące, to jednak jak zawsze
napisanie czegoś niezgodnego z przyjętym zwyczajem, uszanowaniem, odbieganiem
od poprawności politycznej i utartych schematów, budzi jakieś złe emocje i
emocje w ogóle. Jedni piszą, abym już to pisanie zakończył, inni, abym się
takimi opiniami nie przejmował i robił tak zwane swoje, a ja myślę, że dopóki
jest, o czym pisać, bo jest jeszcze wiele na świecie do naprawy – pisać trzeba.
A nawet apostołować, choć może się to nie podobać mojej lokalnej władzy
świeckiej i duchownej. Parafrazując wypowiedź ojca Adama Szustaka z jednego z
internetowych spotkań, ośmielony mogę powiedzieć: „- Trzeba pisać, pisać,
pisać…”.
Tym razem nie jechałem na składaku,
ale szedłem pieszo, prowadząc wózek ogrodowy, kupiony bardzo dawno temu w
pawilonie „Sowa”, jaki był na ulicy Dzierżyńskiego, gdzie teraz jest poczta i
bank. Mijając się ze starszym małżeństwem, zupełnie nie zdawałem sobie sprawy z
tego, że jednak to moje pisanie w Internecie może być czasami przydatne.
Starsza pani zwróciła się do swojego
męża wskazując na mnie:
- To jest pan Stawicki!
Pierwsza myśl to taka, że w czymś
podpadłem. Przecież zdaję sobie sprawę, że nie wszystko się udaje. Będę się
tłumaczył, bo przecież stchórzyć nie mam zamiaru.
- W parku wycinają zdrowe, stuletnie
dęby. Frezują powierzchnie pni, aby ukryć ten proceder – zwrócił się do mnie
starszy pan.
Odetchnąłem z ulgą, bo chodzi
zapewne o to, żebym sprawę nagłośnił, że może to coś zmieni i drzewa będą
wycinane z większą odpowiedzialnością. Porozmawialiśmy chwilę. Miałem
satysfakcję, że są jeszcze ludzie, którym w Bielawie i w innych miastach, i
miejscowościach zależy na przyrodzie, ekologii, estetycznym wyglądzie choć
najbliższej okolicy. Z upływem życia świat dla człowieka przecież bardzo się
kurczy. Już nawet nie chce się jeździć za granicę, a nawet za góry, aby
zobaczyć piękne miejsca, i pozostaje to piękno najbliższe, które też daje
radość i satysfakcję, gdy jest zadbane.
A co do ulicy Dzierżyńskiego, to
boję się, że może wrócić ponownie, jak to staje się na naszych oczach w
Warszawie, w której rządzi Platforma Obywatelska z prezydentem Rafałem Trzaskowskim
na czele. Wszak u nas w Bielawie też do władzy wróciły dawne elity i ich
sympatycy nawet z PiSu, a Platforma Obywatelska, która zyskała nowe miano
partii neokomunistycznej, ma nawet w Bielawie swój czteroosobowy klub radnych.
Nieodpowiedzialne wycinanie drzew w
kontekście choćby zakończonej sukcesem międzynarodowej konferencji klimatycznej
w Katowicach, jest zbrodnią wobec ludzkości. Można by powiedzieć – co tam te
kilka dębów z naszego parku? Ale około stu drzew wyciętych w pieszyckim parku w
2016 roku dla stworzenia atrakcyjnej przestrzeni rekreacyjnej, to bez znaczenia
przecież nie jest. Czy wszystkie na pewno były chore?
Ja w swoim początkowym pisaniu też
zahaczyłem o wycinkę drzew. Było to na ulicy, jeszcze wtedy, Marcelego Nowotki.
Wycięto ogromne topole i obiecano, że na ich miejsce posadzone będą inne, nowe
drzewa tak zwanych gatunków rodzimych. Tych drzew nie posadzono. Bielawę z
drzew ogałaca się, nie dając nic w zamian, albo dając zbyt mało. To może
dlatego dopiero od dwóch lat zimową porą najwyraźniej odczuwam smog, mimo, że
mieszkam nawet tuż przy parku.
Choć z przykrością, muszę tu również
napisać o nieudanej inwestycji nieekologicznej, jakim był zakup nowych
autobusów komunikacji miejskiej dla naszego powiatu. Widzę jeszcze ten szyk
ustawianych z precyzją nowiutkich autobusów przed Urzędem Miasta w Bielawie i
Dzierżoniowie, i pamiątkowe zdjęcia. Powiatu nie było stać, na zakupienie
autobusów elektrycznych, czy chociażby na wodór. Zlikwidowano przejazdy
mniejszymi samochodami i smrodzące molochy wożą, i po jednej osobie, a kursy z
Dzierżoniowa do Niemczy i z powrotem zdarzają się bez pasażerów. Decydenci
chyba zapomnieli, że mieszkamy przecież w kotlinie – w Kotlinie
Dzierżoniowskiej, a nazwa „kotlina” pochodzi od „kotła”, w którym wszystko się
dusi.
- My się dusimy!
Przypominam sobie scenkę sprzed
kilku lat, kiedy to właśnie na wspomnianej ulicy, (teraz Jana III Sobieskiego),
już od rana trwały głośne prace związane z przycinką koron drzew. Taka sezonowa
pielęgnacja. Odprowadzałem wnuczka do przedszkola. Dyskutowaliśmy przez całą
drogę na ważne, życiowe tematy. W pewnym momencie wnuczek odważnie krzyknął w
stronę robotników:
- Nie wolno wycinać drzew!
Byłem zaskoczony tak odwagą, jak i
troską wnuczka o ekologię. Na pewno nikt tego apelu nie usłyszał, bo przecież
chodziły piły, ale przecież odważny apel był, choć wnuczek pomylił wycinkę z
pielęgnacją.
DOBRZE ŻYCZĘ – szanujmy drzewa i
wycinajmy je odpowiedzialnie. Sadźmy nowe w miejscach, w których nie
przeszkadzają i nie będą narażone w przyszłości na wycinkę.
Już za kilka dni gromadzić się
będziemy rodzinnie przy wyjątkowym drzewku – drzewku wigilijnym. To czas
wyjątkowy na ponowne spojrzenie na wiele spraw rodzinnych i społecznych. Życzę
wszystkim na ten świąteczny czas przede wszystkim spokoju, wyciszenia i
refleksji. Sobie też.
BBBS
Bielawski Bloger Bolesław Stawicki
W Nowej Rudzie,latem,na ulicy Cmentarnej obaliło się drzewo na przejeżdżający samochód,kierowca zginął na miejscu.Drogę zamknięto na kilka miesięcy,zbocze ogolono z drzew,nagie skały zabezpieczono siatką.
OdpowiedzUsuńW gminie Nowa Ruda ogłoszono alarm.Po miastach,wsiach i górach grasują sfory bezpańskich psów.Rozszarpują sarny i muflony na oczach ludzi.A urzędnicy radzą co zrobić,skąd wziąć kasę,komu zabrać.
Jelenie wzięły nogi za pas i wyemigrowały z tego syfu na Węgry:)))
https://www.youtube.com/watch?v=Q6U_8REcFL8
:)