28 kwietnia 2018

Kto wygra konkurs?

Czytałem swego czasu w Internecie, że konkursów już miało nie być, bo to głupota, bo i tak na długo przed konkursem już wiadomo, kto taki konkurs wygra. Przecież całkiem zrozumiałe jest, z kim chce współpracować pracodawca, a z kim współpracować nie chce i nie zawsze konkurs wygrywa ten, kto przedstawi najlepszą ofertę, jeśli oczywiście zostanie do konkursu dopuszczony poprzez wymogi regulaminu, który nierzadko może być ustawiony pod konkretną osobę, a konkretna osoba zna pytania, które będą jej zadane. Dziwnie musi się w takich przypadkach czuć komisja konkursowa i udawać, że coś znaczy.

            Ogłoszono w Bielawie konkurs na dyrektora Miejskiej Biblioteki Publicznej. Można o tym przeczytać na stronie internetowej Miasta:


            Przeanalizowałem dokładnie warunki przystąpienia do konkursu, bo z naszą biblioteką w jakiś sposób jestem związany, uczestnicząc często w organizowanych przez „nią” spotkaniach. Tu chciałbym zaznaczyć, że instytucja Biblioteki w naszym mieście, to nie tylko książki, wyrażając się kolokwialnie, ale wiele jeszcze innych inicjatyw kulturalnych, a w związku z tym jednoznaczny wymóg ukończenia studiów w kierunku bibliotekarstwa, lub studiów podyplomowych w kierunku bibliotekarstwa, według mnie jest niedorzeczne. Wystarczy dobry manager, który niekoniecznie musi znać się na „układaniu książek” w regałach biblioteki.

wykształcenie wyższe magisterskie o kierunku bibliotekoznawstwo lub ukończone inne studia wyższe magisterskie, pod warunkiem ukończenia studiów podyplomowych z zakresu bibliotekoznawstwa,

Wspomniane inne przedsięwzięcia przy bibliotece oprócz wypożyczania książek to: Dział Regionalno Badawczy (dziwny stwór – uparł się ktoś, aby nie powstało muzeum), wydawnictwa: „Bibliotheca Bielaviana”  z „Rocznikiem bielawskim” i cyklem „Sudecka poezja i proza”, Dyskusyjny Klub Książki, promocje książek, wystawy okolicznościowe, praca z dziećmi już od wieku przedszkolnego i z młodzieżą, klub Mahjonga - i może jeszcze inne, czego jako uzupełnienia, ewentualnie, oczekuję od Komentatorów.
Kiedy w 2013 roku miano finalizować kilkuletnie zabiegi o włączenie Miejskiej Biblioteki Publicznej do Miejskiego Ośrodka Kultury i Sztuki, jestem przekonany, że dyrektorem tej hybrydy miał być dyrektor MOKiS, pan Jan Gładysz. Przypuszczam, że pan Gładysz wykształcenia w kierunku bibliotekarskim nie ma.

Innym znaczącym wymogiem przystąpienia do konkursu na dyrektora biblioteki są już nabyte kwalifikacje.

co najmniej 5-letni staż pracy w jednostkach lub instytucjach kultury, w tym co najmniej 2 lata doświadczenia w zarządzaniu zespołem pracowników

            Taki wymóg jest dość problematyczny, a nawet straszny. Aż pięcioletni staż można jakoś wypracować, ale 2 lata doświadczenia w zarządzaniu, to już łatwe nie jest, a wręcz nieosiągalne, zwłaszcza, gdy zwierzchnik nie jest zainteresowany, aby kogokolwiek do takiego zarządzania przygotować.
            Co prawda przemysł włókienniczy nijak ma się do tak poważnej instytucji jaką jest biblioteka, ale absolwenci kierunkowych studiów włókienniczych, po półrocznym czy rocznym stażu w jednostce produkcyjnej, zostawali samodzielnymi kierownikami, jak to było chociażby w latach siedemdziesiątych na zakładzie V „Bieltexu”, kiedy to niejako z marszu po studiach kierownikiem został Jurek Jacyna i dawał sobie radę.

            Ja informuję, że w konkursie na stanowisko dyrektora Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bielawie nie wystartuję choćby z jednego, ważnego powodu. Jestem na emeryturze. Uważam również, że osoby, które mają uprawnienie emerytalne, powinny z tych uprawnień korzystać, a nie blokować miejsca pracy innym, młodszym. Oczywiście chodzi mi o jednostki samorządowe, budżetowe, publicznie, bo jak ktoś ma swoją firmę, to niech pracuje tak długo, jak zechce. Praca ubogaca.
            W Bielawie, kiedy gros mieszkańców dojeżdża do pracy do amazona, eldżi, czekolady i innych wrocławskich, i podwrocławskich zakładów (nawet Białołęka – 60 km), zatrudnianie przez burmistrza Piotra Łyżwę emerytów w UM i podległych UM jednostkach, dla mnie jest nie do zaakceptowania. A takich osób naliczyłem sam przynajmniej osiem, o których burmistrz może nawet nie wie i może nawet nie chce wiedzieć. I wydaje mi się, że w tym przypadku burmistrza Dźwiniela bije na głowę, u którego podczas końcówki kadencji znałem tylko jeden taki przypadek.
            Kto wygra konkurs na dyrektora Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bielawie?
            To jest pytanie retoryczne.
            Niestety.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.