Strony

28 kwietnia 2015

28 kwietnia 2015 r., wtorek

J 10, 22-30 Moje owce słuchają mojego głosu

Słowa Ewangelii według świętego Jana
Obchodzono w Jerozolimie uroczystość Poświęcenia Świątyni. Było to w zimie. Jezus przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona. 
Otoczyli Go Żydzi i mówili do Niego: «Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie». 
Rzekł do nich Jezus: «Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec. 
Moje owce słuchają mojego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. 
Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy».
Oto słowo Pańskie.

Kilka słów o Słowie: legan.eu

Komentarz: Rev. D. Miquel MASATS i Roca (Girona, Hiszpania)
«Ja i Ojciec jedno jesteśmy»
Dzisiaj, dostrzegamy Jezusa, który «przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona» (Jn 10,23), podczas gdy obchodzono wtedy w Jerozolimie uroczystość Poświęcenia świątyni. Wówczas Żydzi go proszą: «Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie!», Jezus im odpowiada: «Powiedziałem wam, a nie wierzycie.» (J 10,24.25).

Jedynie wiara pozwala człowiekowi rozpoznać w Jezusie Chrystusie Syna Bożego. Jan Paweł II mówił w roku 2000, podczas spotkania z młodymi na Tor Vergata o “laboratorium wiary”. Na pytanie «Za kogo uważają Mnie tłumy?» (Łk 9,18) pada wiele odpowiedzi… Jednak Jezus przechodzi następnie do pytania osobistego: «A wy za kogo Mnie uważacie?». Aby odpowiedzieć właściwie na to pytanie jest niezbędne “objawienie pochodzące od Ojca”. Aby odpowiedzieć jak Piotr - «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego» (Mt 16,16) – potrzeba łaski Bożej.

Jednakże, chociaż Bóg chce aby wszyscy uwierzyli i zostali zbawieni, jedynie człowiek skromny jest w stanie przyjąć ten dar. «U ludzi skromnych jest mądrość», można przeczytać w księdze Przysłów (11,2). Prawdziwa mądrość człowieka polega na zaufaniu Bogu.

Święty Tomasz z Akwinu komentuje ten fragment Ewangelii pisząc: «Mogę widzieć dzięki światłu słońca, jednak jeśli zamknę oczy, nie widzę nic; ale to nie wina słońca, ale moja».

Jezus mówi, że jeśli nie wierzą w niego, niech chociaż uwierzą dziełom, które dokonuje, a które objawiają moc Bożą: «Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie» (J 10,25).

Jezus zna swoje owce, i owce słuchają Jego głosu. Wiara prowadzi do osobowej relacji z Jezusem na modlitwie. Czym jest modlitwa, jeśli nie spotkaniem z Jezusem Chrystusem, o którym wiemy, że nas kocha i prowadzi do Ojca? Wynikiem i nagrodą tej intymnej relacji z Jezusem w tym życiu, jest życie wieczne jak czytamy w Ewangelii.


Czytelnia

28 kwietnia
Święta Joanna Beretta Molla




Joanna Beretta Molla była przedostatnim, dwunastym dzieckiem Alberta i Marii. Urodziła się w Magencie, niedaleko Mediolanu, w 1922 r. Dom, w którym rosła, pełen był miłości i wiary. Dzieci razem z matką codziennie modliły się i chodziły na Mszę św.
W 1942 r. Joanna rozpoczęła studia medyczne. Niestety również w tym roku, jedno po drugim, w odstępie zaledwie czterech miesięcy umarli jej rodzice. Żywa wiara i zaufanie Bogu nie pozwoliły na pogrążenie się w rozpaczy osieroconemu rodzeństwu. Studiując, Joanna podjęła intensywną pracę w szeregach Akcji Katolickiej i Stowarzyszeniu św. Wincentego a Paulo. Głosiła katechezy dla dziewcząt. Z zachowanych do dziś jej notatek z tego okresu przebija ogromna dojrzałość wiary i odpowiedzialność za każde słowo. Jej siostra i dwóch braci wybrało drogę zakonnego powołania. Joanna też miała taki zamiar, ale stan zdrowia jej na to nie pozwalał. Chciała zostać misjonarką.
Po uzyskaniu dyplomu z medycyny i chirurgii w 1949 r. na Uniwersytecie w Pawii, otworzyła klinikę medyczną w Mesero (koło Magenty). W kolejnym roku zrobiła specjalizację z pediatrii na uniwersytecie w Mediolanie, gdzie później prowadziła swoją praktykę lekarską.
W 1951 r. po raz pierwszy przypadkowo spotkała inżyniera Piotra Mollę. Kolejne spotkanie nastąpiło trzy lata później. Od tego czasu byli już nierozłączni. Kochali się bardzo, byli sobą zauroczeni. Wiedzieli, że chcą być ze sobą na zawsze. Snuli plany założenia rodziny otwartej na Boga i Jemu uległej. Na dziesięć dni przed ślubem Joanna pisała do Piotra: "Chciałabym, aby nasza nowa rodzina mogła się stać jakby wieczernikiem zjednoczonym wokół Jezusa".
24 września 1955 r. Joanna i Piotr wzięli ślub. Byli ludźmi pracowitymi, ale pogodnymi i szczęśliwymi. Cechowała ich rzetelność i uczciwość. Starali się spędzać razem jak najwięcej czasu. Chodzili po górach, jeździli na nartach, lubili koncerty i przedstawienia teatralne. Joanna interesowała się modą, przeglądała nowe żurnale. Była elegancką i zadbaną kobietą. Umiała prowadzić samochód, co w tamtych czasach nie było częste wśród kobiet.

Państwo Molla chcieli mieć dużo dzieci. Rok po ślubie, w 1956 r., urodził się Pierluigi. W 1957 r. przyszła na świat Maria Zita, a dwa lata później - Laura. W 1962 r. miało urodzić się kolejne dziecko. We wrześniu 1961 r., pod koniec drugiego miesiąca ciąży, okazało się, że w macicy Joanny rozwinął się włókniak, który zagrażał rozwijającemu się płodowi i życiu matki. Mimo wskazań medycznych do przerwania ciąży, Joanna zdecydowała się donosić ją do końca. Wiedziała, zwłaszcza jako lekarz, że stan jest poważny. Zdawała sobie sprawę z grożącego niebezpieczeństwa. Od początku stanowczo domagała się ratowania życia dziecka za wszelką cenę. Operacja usunięcia włókniaka udała się, dziecko mogło rosnąć bez przeszkód, ale stan zdrowia matki pogorszył się. Był to trudny czas dla całej rodziny. Mimo gorących modlitw o ocalenie matki i dziecka, Bóg zdecydował inaczej. 20 kwietnia 1962 r., w Wielki Piątek, Joanna przyjechała do szpitala. Nazajutrz rano urodziła zdrową, piękną córeczkę, ale sama znalazła się w agonii. Tydzień później - 28 kwietnia 1962 r. zmarła. Oddała swoje życie za dziecko, by mogło się bezpiecznie urodzić. Miała niecałe 40 lat. Przez siedem lat była mężatką. Pozostawiła męża i czworo małych dzieci. Mąż, rodzina, przyjaciele, ale też pacjenci, którym służyła, zapamiętali ją jako dobrą i delikatną kobietę.
Mąż po jej śmierci powiedział: "Aby zrozumieć jej decyzję, trzeba pamiętać o jej głębokim przeświadczeniu - jako matki i jako lekarza - że dziecko, które w sobie nosiła, było istotą, która miała takie same prawa, jak pozostałe dzieci, chociaż od jego poczęcia upłynęły zaledwie dwa miesiące".
Św. Jan Paweł II beatyfikował Joannę podczas Światowego Roku Rodziny 24 kwietnia 1994 r., a kanonizował ją dziesięć lat później - 16 maja 2004 r. Na uroczystej Mszy św. byli obecni m.in. mąż Joanny i najmłodsza córka - Joanna Emanuela. Relikwie św. Joanny Molla znajdują się w wielu kościołach na całym świecie. W Polsce są też w wielu parafiach, bo święta ta cieszy się u nas dużym kultem.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.