Tytuł
artykułu może zaskakiwać, bo, licząc na coś ciekawego, po takim tytule można
już na starcie poczuć się rozczarowanym. Sam uważam, że to nie jest nic
nadzwyczajnego, przejechać się autobusem ZKM (Zarząd Komunikacji Miejskiej) z
Dzierżoniowa do Bielawy.
A jednak, zważywszy, że przez
ostanie 10 lat na pewno w Bielawie autobusem nie jechałem, mimo, że miałem
zniżkę 50% na emeryta, a i wcześniej komunikacją miejską nie grzeszyłem,
uruchamiając raczej składaka, albo samochód, wczorajszy przejazd był dla mnie
wyjątkowy i nawet historyczny. Zdobyłem się na tę eskapadę z Dzierżoniowa,
ponieważ tak naprawdę, nie miałem czym wrócić, pojechawszy góralem, który
przygotowałem dla wnuczka, a który to rower z mojej kolekcji sobie wybrał. Oczywiście
można było wracać z buta, albo czekać na przychylność rodziny, żeby przywieźli
samochodem, ale tak się złożyło, że, proszę sobie wyobrazić, że przejazd ZKM
mam za darmo. A to z tej zasługi, że ukończyłem niedawno 70 lat. To i tak
trzeba było czekać całe 10 lat do tego, co jest w Toruniu, ale warto było
pożyć, żeby za darmo się przejechać.
Wystartowałem jedynką z przystanku „Dzierżoniów
Bar Kaprys” w Dzierżoniowie o 17:22. Autobus nawet przyjechał o czasie. Dobrze,
że stali ludzie na przystanku, bo może nie wiedziałbym, jak wsiąść. Czy to
teraz otwiera się drzwi samemu, czy może otwiera kierowca? Czasy jednak się
zmieniły; są nowe autobusy niskopodłogowe, które załatwiła pani wiceburmistrz
Bielawy, Małgorzata Greiner, a o których było głośno swego czasu podczas
prezentacji w Dzierżoniowie i w Bielawie. Usiadłem wygodnie, bo to była sobota
i młodzież nie zajęła wszystkich miejsc, i … pojechaliśmy. Trochę jednak czułem
się nieswojo, że jadę jak gapowicz bez biletu. Czekałem na konfrontację z
kontrolerem, rozglądając się dyskretnie dookoła, ale nic takiego nie miało
miejsca. Ostatecznie specjalnie byłem w siedzibie ZKM w Bielawie i pani
potwierdziła, że mogę jeździć za darmo, mając przy sobie dowód osobisty.
Uczyłem się, być pasażerem. Zauważyłem w
autobusie tablicę z wyświetlaczem, informującą o kierunku jazdy, aktualnej
godzinie, przystanku, do jakiego się zbliżamy i częściowo najbliższą trasę z
wykazem przystanków. Trasa znana i wiem, że mam wysiąść przy „LOKu”. Jest na
drzwiach taka narysowana łapka. Czy trzeba ją dotknąć, aby drzwi się otworzyły?
Jeszcze tego nie wiem. Następny przystanek „Dzierżoniów Kościuszki”. Wsiadło
dwóch młodych panów z dwiema paniami. Usiedli i od razu coś majstrowali na
komórkach. Panie zajęły się same sobą.
Następny przystanek – „Dzierżoniów Dworzec
PKP”. Wyświetliło się – „Na żądanie” i trzeba przycisnąć stop, aby wysiąść.
Następny przystanek w Dzierżoniowie,
na Kopernika – „Dzierżoniów Dworzec PKS”. I wtedy dopiero coś mnie tknęło,
doświadczyłem jakiegoś olśnienia. Jaki dworzec PKS (Państwowa Komunikacja
Samochodowa)? Przecież od dawna w tym miejscu nie ma żadnego dworca PKS – jest
market „Netto”! Nierzeczywisty punkt odniesienia, punkt wryty w pamięć
mieszkańców. Pamiętam ten obiekt, jakiś specyficzny klimat, stanowiska
autobusów i podjeżdżanie na odjazd do Wrocławia.
A co będzie dalej?
Przystanek „Dzierżoniów Batalionów
Chłopskich” przed Rondem Czeskim i dalej przed torami. Zgadza się – ulica BCH
jest.
Krótko i następny przystanek, już za
torami – „Dzierżoniów MZK”. Miejski Zakład Komunikacyjny został zlikwidowany w
latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Baza PKS. Jakże to miejsce zaistniało w pamięci, skoro pozostało w nazwie przystanku autobusowego!
I dalej jedziemy w zupełnie
irracjonalnej rzeczywistości. Zatrzymujemy się, już w Bielawie, na przystanku „Bielawa
Gazownia”. W Bielawie nie ma żadnej gazowni i mało kto pamięta, że takowa
kiedyś była w tej okolicy. Nawet ja nie pamiętam. Jakiś obiekt gazowy
widziałem, ale to chyba było w Dzierżoniowie.
Następnie przystanek – „Bielawa Bieltex
1” – rozumiem, że Zakład I. Nie ma już „Bieltexu”. Pozostały ruiny.
Dalej zatrzymujemy się przy „Bielawa
Bata”. Co to jest „Bat”, czy „Bata”? Ulica Bata nazywa się obecnie ulicą
Handlową. Już dawno Bata nie ma. Jak mocno zakorzeniła się ta nazwa w
bielawskiej rzeczywistości!
No i wysiadam przy „LOKu”. Liga
Obrony Kraju. Kursy samochodowe. LOKu też już nie ma. Pozostała nazwa,
wykorzystana w miejskiej komunikacji i jako punkt orientacyjny w mieście.
Przed wyjściem z autobusu jeszcze
zerknąłem na kolejne nazwy przystanków. Mignął mi „Hotel pod Wielką Sową”,
którego też już nie ma i „Bieltex 5” na Waryńskiego, który też już nie
istnieje. Uzmysłowiłem sobie też, że startując z przystanku „Bar Kaprys”, nie
widziałem baru, tylko sklep spożywczy. Baru Kaprys też nie ma.
Na tej krótkiej, zaledwie
15-minutowej wycieczce doświadczyłem niesamowitych zmian, jakie dotknęły trasy,
pozostawiając historię miasta. Zastanawiam się, czy młodzież zaintrygowana jest
nazwami przystanków autobusowych? Czy interesuje ich to, czy może przyjmują je
tak, jak po prostu są, nie przywiązując do nich zupełnie wagi?
Raczej nie będę korzystał z tej
darmowej komunikacji. Rowerem jest szybciej i wszędzie dojadę. Samochodem też
jest szybciej, a dla mnie czas – to ciągle pieniądz, a nawet więcej, bo
straconego czasu już się nie nadrobi.
"Pani Greiner załatwiła autobusy"? Co za głupoty Pan wypisujesz... Skończył się okres na który została podpisana umowa i trzeba było rozpisać nowy przetarg.
OdpowiedzUsuńNikt niczego nie załatwiał!
No bo padnę,załatwiła :)))
OdpowiedzUsuńKto "załatwił" autobusy? Nie wierzę, co za pisowska mentalność, w normalnym kraju autobusy się kupuje, albo wynajmuje usługę przewozową, nie trzeba ich załatwiać.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem, w czym problem. Z tego, co wiem, to właśnie pani Greiner odpowiedzialna była za załatwienie sprawy nowych autobusów i z zadania się wywiązała. I co do tego ma pisowska mentalność? A nie lepiej byłoby skomentować wątek, jaki przedstawiłem? Może byłoby ciekawiej niż te "głupoty", "no bo padnę" czy wspomniana "pisowska mentalność".
UsuńWłaśnie że trzeba zwracać wam uwagę na te "szczegóły",bo tak się zmienia historię. "Z tego co wiem" to bardzo wiarygodne źródło. Z tego co ja słyszałam to naczelnik J.K. obalił komunizm a wcześniej przyjął chrzest od Czechów,pokonał Turków pod Wiedniem i dokonał zaślubin Polski z morzem. Z tego co wiem...
OdpowiedzUsuńAle co to znaczy wg Pana, że była odpowiedzialna za załatwienie nowych autobusów? Miała rozpisać przetarg? Taka była jej praca, nic w tym nadzwyczajnego... To tak jakby dziękować burmistrzowi Dzierżoniowa za McDonald...
OdpowiedzUsuńCo do nazw przystanków, zglaszano to temu zwariowanemu zkmowi, w ubiegłym roku był nawet projekt zmiany nazw, który nagle przed ponownym przyjęciem p. Florczaka ucichl... Ponoć wszystko było już gotowe. Ale wrócił p. F...
Pani Greiner pracowała całe swoje życie zawodowe jako nauczycielka j. polskiego... z powodów politycznych została wiceburmistrzem... jaka była jej wiedza na temat pracy w samorządzie wiedzą najlepiej jej współpracownicy. Proszę ich zapytać i nie przypisywać zasług....
OdpowiedzUsuńDo Komentatorów. Proszę zauważyć, jaki % nauczycieli i lekarzy jest w samorządach na wszystkich szczeblach, parlamencie i rządzie. To my sami tak wybieramy i możemy mieć pretensje tylko do siebie. Kilka kadencji temu lekarze "okupowali" bielawską Radę, a w poprzedniej kadencji nauczycieli było 1/3 w tym połowa wuefistów. Nie można im zabronić kandydować i nie można zabronić nikomu wybierać. Poprzednio marszałkiem senatu był lekarz i teraz tez jest lekarz. Ministrem Rolnictwa był lekarz - Kosiniak-Kamysz (PSL), a nie rolnik. Nie ma się co czepiać pani Greiner, że jest polonistką i pracowała w samorządzie. Dalej pracuje w samorządzie jako radna powiatowa, a nawet kandydowała do sejmu.
UsuńAle można się czepiać o sformułowanie, którego Pan użył. Nie, p. Greiner nie załatwiła nowych autobusów!
OdpowiedzUsuńNo chyba, że wie Pan coś więcej, bo obiektywnie patrząc cały przetarg wyglądał na ustawkę...
No i teraz robi się całkiem ciekawie z tą "ustawką". Trzeba by temat podrążyć, choć to niebezpieczne. No, ale przecież żyjemy w państwie prawa, a obywatel (w tym przypadku mieszkaniec Bielawy, Dzierżoniowa, ościennych miast i wiosek) ma prawo wszystko wiedzieć, co dotyczy samorządu i przetargów.
UsuńCzy wiatę na Lotniczej też "załatwiła"? To rzeczywiście była rekordowa "inwestycja"... od podpisania umowy z wykonawcą do zgłoszenia jej odbioru minęło kilka....dni? Mistrzostwo świata :) ale tym już pani Greiner się nie chwali? Bo to przecież nie ona za ten cud odpowiadała?...
OdpowiedzUsuńSzanowni Państwo. Każda informacja może zrobić wiele złego, zwłaszcza plotkarska. Nic się nie zmieniło od lat. Za komuny pisali donosy do Partii, potem di skarbówki, teraz wylewają się na forach internetowych. Taki to już ukryty "duch" narodowy. A już Czesław Niemen śpiewał, że "słowem złym zabija tak jak nożem". Więcej EMPATII na co dzień.
OdpowiedzUsuńA ja się bardzo cieszę, że nazwy przystanków są historyczne. Uważam, że jedynie nazwa "Kopernika dworzec PKS" oraz "Batalionów Chłopskich dworzec PKS (młyn)" są mylące i powinno się je zmienić odpowiednio na "Kopernika" oraz "Batalionów Chłopskich młyn". Pozostałe to pamiątka po świetnie zorganizowanej komunikacji i zakładach, które kiedyś prężnie działały. Co do Kaprysa, to baru może nie ma, ale jest sklep o tej nazwie. Bazy MZK może też nie ma, ale obecny operator, który obsługuje komunikację, wynajął to miejsce i zorganizował tam również zajezdnię. Komunikacja w powiecie dzierżoniowskim jest ewenementem na skalę kraju - duża liczba kursów, linie okólne zapewniające dojazd do Bielawy i Pieszyc z każdego najważniejszego punktu w Dzierżoniowie, czy w końcu ponadczasowy układ linii. W innych miastach są co rusz zmiany. W Dzierżoniowie "jedynka" jak jeździła na Nowobielawską 50 lat temu, tak jeździ do tej pory. I większość pozostałych linii również. Mieszkańcy przyzwyczaili się do tego, jak i do nazw przystanków.
OdpowiedzUsuń